Wpadka Aston Martina One-77 w Paryżu

Właściciele super samochodów, którzy nie boją się wjeżdżać do miejskiej dżungli swoimi maszynami muszą żyć w ogromnym stresie. Nie dość, że na każdym kroku istnieje ryzyko stłuczki czy zarysowania, to jeszcze tego typu auta wzbudzają ogromne zainteresowanie przechodniów i innych kierowców. Do czego może doprowadzić taka presja przekonał się niedawno właściciel Aston Martina One-77.

Właściciele super samochodów, którzy nie boją się wjeżdżać do miejskiej dżungli swoimi maszynami muszą żyć w ogromnym stresie. Nie dość, że na każdym kroku istnieje ryzyko stłuczki czy zarysowania, to jeszcze tego typu auta wzbudzają ogromne zainteresowanie przechodniów i innych kierowców. Do czego może doprowadzić taka presja przekonał się niedawno właściciel Aston Martina One-77.

Właściciele super samochodów, którzy nie boją się wjeżdżać do miejskiej dżungli swoimi maszynami muszą żyć w ogromnym stresie. Nie dość, że na każdym kroku istnieje ryzyko stłuczki czy zarysowania, to jeszcze tego typu auta wzbudzają ogromne zainteresowanie przechodniów i innych kierowców. Do czego może doprowadzić taka presja przekonał się niedawno właściciel Aston Martina One-77.

Choć takie wpadki zdarzają każdemu kierowcy to jednak w przypadku takich samochodów zawsze wywołują one nieco odmienne wrażenie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy