Zagadka kul ognia nad Chinami rozwiązana

Nad północną chińską prowincją Heilongjiang parę dni temu dostrzeżono kilka świetlistych obiektów po czym jeden z nich spadł do ogródka jednego z mieszkańców miasta Mengchang. Co ciekawsze - obiekt ów nie okazał się być skałą lecz tajemniczą, wykonaną z metalu kulą wyglądającą niczym wyciągnięta wprost z filmu science-fiction.

Nad północną chińską prowincją Heilongjiang parę dni temu dostrzeżono kilka świetlistych obiektów po czym jeden z nich spadł do ogródka jednego z mieszkańców miasta Mengchang. Co ciekawsze - obiekt ów nie okazał się być skałą lecz tajemniczą, wykonaną z metalu kulą wyglądającą niczym wyciągnięta wprost z filmu science-fiction.

Nad północną chińską prowincją Heilongjiang parę dni temu dostrzeżono kilka świetlistych obiektów po czym jeden z nich spadł do ogródka jednego z mieszkańców miasta Mengchang. Co ciekawsze - obiekt ów nie okazał się być skałą lecz tajemniczą, wykonaną z metalu kulą wyglądającą niczym wyciągnięta wprost z filmu science-fiction.

Obiekty te - każdy o średnicy około 75 centymetrów i wadze około 40 kilogramów - trafił od razu pod lupę lokalnych władz, które rozpoczęły błyskawicznie oficjalne śledztwo. I podczas tego dochodzenia udało się ustalić źródło tajemniczych obiektów - pochodzą one bowiem nie z odległej galaktyki lecz z rosyjskiej rakiety Proton-M, która wystartowała w zeszły czwartek z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie, i która miała wynieść na orbitę nowoczesnego satelitę telekomunikacyjnego.

Reklama

Miała, bo około 9 minut po starcie doszło do poważnej awarii i rakieta eksplodowała tuż za granicą Kazachstanu. Wygląda więc na to, że mimo zapewnień agencji Roskosmos, iż wszystkie jej fragmenty spłoną w atmosferze - tak się nie stało, a to właśnie jej kawałki znaleźli na swojej ziemi Chińczycy.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy