Zaginiony satelita zaczął nadawać po prawie półwieczu

Satelita LES1 (Lincoln Experimentation Satellite 1) zbudowany został w Lincoln Laboratory na MIT w roku 1965 w ramach fundowanego przez amerykańskie wojsko programu, który miał na celu przetestowanie technologii satelitarnej komunikacji. Satelita trafił szybko na orbitę, lecz uległ awarii i został porzucony w 1967 roku milknąc, jak można się było domyślać, na wieki. Teraz jednak ponownie się odezwał.

Satelita LES1 (Lincoln Experimentation Satellite 1) zbudowany został w Lincoln Laboratory na MIT w roku 1965 w ramach fundowanego przez amerykańskie wojsko programu, który miał na celu przetestowanie technologii satelitarnej komunikacji. Satelita trafił szybko na orbitę, lecz uległ awarii i został porzucony w 1967 roku milknąc, jak można się było domyślać, na wieki. Teraz jednak ponownie się odezwał.

Satelita LES1 (Lincoln Experimentation Satellite 1) zbudowany został w Lincoln Laboratory na MIT w roku 1965 w ramach fundowanego przez amerykańskie wojsko programu, który miał na celu przetestowanie technologii satelitarnej komunikacji. Satelita trafił szybko na orbitę, lecz uległ awarii i został porzucony w 1967 roku milknąc, jak można się było domyślać, na wieki. Teraz jednak ponownie się odezwał.

LES1 nie trafił na właściwą orbitę, co było wynikiem awarii w trakcie startu, jednak razem z pozostałymi satelitami z tego programu dostarczył on bezcennych danych stając się podstawą całej naszej dzisiejszej komunikacji. W 1967 roku porzucono go jednak i od tego czasu traktowany był on jak bezużyteczny kosmiczny śmieć, jednak ostatnio radioamatorzy trafili na jego sygnał na częstotliwości 237 MHz.

Reklama

Po 50 latach na orbicie (znajduje się on na orbicie kołowej 2800 km, choć początkowo miał znaleźć się na orbicie eliptycznej 2800 x 15000 km) akumulatory satelity są już niesprawne, a więc nadaje on w sposób przerywany - raz na cztery sekundy, gdy akurat w trakcie obrotu jego panele słoneczne znajdą się w świetle. Przez to właśnie sygnał był słaby i trudny do namierzenia. Niesamowite jednak jest, że (pomijając baterie, które mają określoną żywotność) sprzęt jest nadal sprawny i zdolny do nadawania sygnału z kosmosu.

Źródło: , Zdj.: PD

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy