Borujsko. Ostatnia szarża polskiej kawalerii

Liczne szarże polskiej kawalerii przeszły do historii wojskowości. Ostatnia z nich, pod Borujskiem, w ostatnich latach jest nieco zapomniana.

Brygadą dowodzili i służyli w niej przedwojenni oficerowie i żołnierze, którzy pamiętali jeszcze wojnę z bolszewikami. N/Z kadr z filmu "Bitwa Warszawska"
Brygadą dowodzili i służyli w niej przedwojenni oficerowie i żołnierze, którzy pamiętali jeszcze wojnę z bolszewikami. N/Z kadr z filmu "Bitwa Warszawska"Czeslaw Czaplinski/FOTONOVAEast News

Do historii wojskowości przeszły szarże polskiej kawalerii pod Somosierrą w 1808 roku, pod Rokitną w 1915, a w czasie wojny polsko-bolszewickiej pod Komarowem. Podczas wojny obronnej ułani wpisali się na stałe na kartach historii pod Krojantami, Mokrą czy Wólką Węglową. Atakujący polscy ułani robili niesamowite wrażenie na obserwujących.

19 września 1939 roku włoski korespondent wojenny, Mario Appelius obserwował ostatnią szarżę pełnego pułku polskiej kawalerii. Żołnierze 9. Pułku Ułanów Małopolskich i 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich zaatakowali niemieckie oddziały pod Wólką Węglową. Włoski dziennikarz pisał:

"Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni, mając w środku rozwinięty sztandar... Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem, jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów, a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli." Natarcie powiodło się. Oba pułki przebiły się na pomoc oblężonej Warszawie.

Nie była to ostatnia szarża wojny obronnej. Do końca września jeszcze przynajmniej pięć razy kawalerzyści nacierali z szablami na pozycje przeciwnika. Ostatnią szarżę w wojnie obronnej przeprowadzili ułani szwadronów 27. Pułku Ułanów 26 września pod Morańcami. Na kolejną trzeba było czekać do 1945 roku.

Defilada Brygady 15 sierpnia 1944 roku w Lublinie
Defilada Brygady 15 sierpnia 1944 roku w LublinieDomena publicznaINTERIA.PL/materiały prasowe

Ułani, malowane dzieci

Kawaleria na froncie wschodnim była w dość powszechnym użyciu. Ogromne przestrzenie ZSRR sprzyjały działaniom oddziałów konnych. Stąd też liczne przedwojenne polskie pułki ułanów, szwoleżerów i strzelców konnych - sztabowcy II Rzeczpospolitej uważali, że największym zagrożeniem jest ekspansywna polityka Stalina, a nie niemiecki nazizm. Sami bolszewicy posiadali w różnym okresie nawet 15 dywizji kawalerii.

Niemcy już pod koniec 1941 roku zorientowali się, że na rozległych terenach ZSRR brakuje im dwóch rzeczy: flotyll rzecznych i jednostek kawalerii. Pierwszych nie sformowano, drugie Wehrmacht sukcesywnie rozbudowywał na podstawie 1. Dywizji Kawalerii, która walczyła wcześniej w Polsce i we Francji. Na szczęście dla Niemców dywizje kawalerii posiadali Finowie, Słowacy, Węgrzy i Rumuni. Jednostki konne okazały się niezwykle pomocne na wschodzie. Nie może dziwić, że kiedy tylko utworzono polską armię w ZSRR, postanowiono utworzyć oddziały kawalerii.

Samodzielna Brygada Kawalerii

Brygadę kawalerii rozpoczęto formować w marcu 1944 roku w Trościańcu na Ukrainie. Żołnierze, którzy mieli w niej służyć w ponad trzech czwartych pochodzili z przedwojennych pułków; 19 Pułku Ułanów Wołyńskich i 21 Pułku Ułanów Nadwiślańskich. Pozostali rekrutowali się z innych pułków przedwojennych Kresów, m.in. z: 6 Pułku Ułanów Kaniowskich, 12 Pułku Ułanów Podolskich, czy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich. Do brygady trafili także ułani z Krakowa, Tarnowa, Trembowli, a także Strzelcy Konni z Hrubieszowa i Wołkowysk. Wakaty na stanowiskach oficerskich uzupełniono radzieckimi oficerami polskiego pochodzenia, a później sukcesywnie zastępowano polskimi przedwojennymi oficerami. Brygada Kawalerii była praktycznie w całości oparta na przedwojennej kadrze.

Brygada składała się z dwóch pułków: 2, który kontynuował tradycje przedwojennego 2 Pułku Ułanów Grochowskich i 3, który nosił barwy przedwojennego 3 Pułku Ułanów Śląskich. W lipcu 1944 roku zostały wysłane na front. Najpierw do Chełma, a później do Lublina, gdzie ułani pełnili funkcje wartownicze przy Polskim Komitecie Wyzwolenia Narodowego. Wkrótce porzucili warty i weszli do boju.

Na początku września Brygada została wysłana do Warszawy. Ułani walczyli na przyczółku warecko-magnuszewskim i okolicach mostu Kierbedzia. Po upadku Powstania zostali wysłani w okolice Karczewa, gdzie spędzili ostatnie miesiące 1944 roku. Podczas ofensywy styczniowej oba pułki Brygady wkroczyły do Warszawy od strony Służewca. Praktycznie z marszu ruszyła do Bydgoszczy, by następnie uderzyć na Wał Pomorski. Ułani walczyli o Podgaje, Jastrowie, Wielboki i Sośnicę. Największą chwałę jednak przyniosła im bitwa o Borujsko, ówczesny Schönfeld.

Polski ułan w sierpniu 1944 roku w drodze do Warszawy
Polski ułan w sierpniu 1944 roku w drodze do WarszawyDomena publicznaINTERIA.PL/materiały prasowe

Cierń w oku

Schönfeld było silnie ufortyfikowaną pozycją niemiecką, którą broniły pododdziały 163 Dywizji Piechoty. Wieś leżała na górującym nad okolicą wzgórzu. Poprzecinana została okopami i rowami łącznikowymi. Miejscami wybudowano ziemno-drewniane schrony bojowe i postawiono betonowe bunkry.

Polacy w pierwszym rzucie mieli uderzyć głównie siłami 5 i 6 pułku 2 Dywizji Piechoty oraz 14 pułku 6 Dywizji Piechoty, wsparte czterema czołgami 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte. Bardzo dobrze wstrzelani w płaski teren przed swoimi pozycjami, Niemcy skutecznie powstrzymali natarcie. Generał Popławski, dowódca 1 Armii, wydał rozkaz ponowienia szturmu.

Do walki weszły kolejne oddziały: 4 pułk piechoty wsparty batalionem czołgów, baterią artylerii pancernej i batalionem fizylierów. I to natarcie załamało się pod silnym ogniem dział i karabinów niemieckich. Wówczas do boju ruszyła kawaleria.

Polscy ułani w marcu 1945 roku podczas walk o Wał Pomorski
Polscy ułani w marcu 1945 roku podczas walk o Wał PomorskiDomena publicznaINTERIA.PL/materiały prasowe

Ostatnia szarża

Ppłk Konstanty Gryżewski, czasowo dowodzący Brygadą, wydał rozkaz dowódcy Bojowej Grupy Konnej by ta natychmiast uderzyła na niemieckie pozycje. Dwa szwadrony dowodzone przez ppor. Zbigniewa Staraka, przedwojennego absolwenta Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu i  weterana wojny obronnej w 1939 roku, miały przejść jarem i rozwinąć szarżę na wypłaszczeniu terenu przed wsią.

O godzinie 15:45 na szarzejącym niebie rozbłysła czerwona rakieta. Porucznik Starak zadarł głowę do góry, wyciągnął szablę, odwrócił się do stojących za nim ułanów i wydał rozkaz znany ze słynnej grudziądzkiej szkoły: "Lance! Szable w dłoń!" Około 180 ułanów ruszyło galopem na wroga pośród dymu i eksplozji pocisków artyleryjskich.

"Plutony pędziły teraz prawie w jednej linii cwałem" - wspominał po latach Starak. - "Zdzierałem sobie gardło, poprawiając szyki. Wspaniały to był widok ta rwąca fala naszego natarcia. Minęliśmy piechotę, minęliśmy czołgi. O czym myśli się w takiej chwili? Tylko o jednym: dorwać się do wroga. Przeskoczyliśmy przez wnęki panzerfaustników, konie brały rowy, kto się wychylił lub uciekał, dostawał szablą!"

"Szwadrony przebijały się przez przeszkody, rąbiąc i tratując zagradzających im drogę Niemców. Zaskoczeni i zdezorientowani tym niebywałym i błyskawicznym atakiem, nie zdążyli w pierwszej chwili zorganizować oporu" - pisał rotmistrz Stanisław Arkuszewski, ówczesny oficer polityczny brygady. - "Wysunięte placówki nie wytrzymały nerwowo. Porzucając stanowiska, usiłowały chronić się między zabudowaniami."

Wykorzystując zamieszanie i złamanie pierwszej linii obrony czołgi 1 Brygady wraz z piechotą wdarły się do wsi. Po kilkunastu minutach było po bitwie. Utworzono szeroki wyłom, otwierając polskim oddziałom drogę na Pomorze. Podczas szarży poległo w boju 7 ułanów, 10 zostało rannych.

Ułani 1 Samodzielnej Warszawskiej Brygady Kawalerii
Ułani 1 Samodzielnej Warszawskiej Brygady KawaleriiDomena publicznaINTERIA.PL/materiały prasowe

Ostatnie konie

Po zluzowaniu przez piechurów, kawalerzyści ruszyli na Gryfice, gdzie walczyli do 4 marca. Następnie 17 marca kapral Sochaczewski w Mrzeżynie dokonał zaślubin Polski z morzem. Do kwietnia 1945 toku Brygada zajmowała pozycje wzdłuż Dziwny i Zalewu Szczecińskiego. Po sforsowaniu Odry przez oddziały 1 Armii Wojska Polskiego kawalerzyści weszli ponownie do walki.

Wzięli udział w zdobywaniu Wrezen, następnie ruszyli w stronę Berlina, by dojść do jego północnych przedmieść. Następnie brygada operowała nad Hawełą, a 7 maja dotarła do Łaby. Szlak bojowy zakończyła 9 maja w Wandlitz. 15 maja do Brygady dołączono nowo utworzony 1 Pułk Ułanów i przeformowano ją na 1 Warszawską Dywizję Kawalerii, której dowództwo objął gen. Ksawery Floryanowicz, przedwojenny ułan i dowódca dywizjonu w 26 pułku artylerii lekkiej. Rozpoczęto także formowanie 5 Pułku Ułanów, jednak go nie ukończono. Formowanie nowej jednostki ukończono w czerwcu w Koszalinie.

W kolejnych miesiącach Dywizja stacjonowała w Gorzowie Wielkopolskim, a od listopada 1946 roku w Garwolinie. W tym czasie stopniowo zmniejszano jej stan osobowy. Ostatecznie Dywizję rozwiązano 27 stycznie 1947 roku, wydzielając z niej jedynie Szwadron Reprezentacyjny Prezydenta RP liczący 100 kawalerzystów. Ten oddział rozformowano w lipcu 1948 roku, jako ostatni ze szwadronów polskiej kawalerii dowodzony przez absolwenta Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu.