Concorde: 50 lat króla przestworzy
Mówią, że marzenia się spełniają. Niestety nie wszystkie z nich mają tę szansę. Jednym z tych nierealnych jest lot legendarnym odrzutowcem pasażerskim - Concorde. Maszyna wycofana z użytku w 2003 roku prawdopodobnie już nigdy nie wzbije się w powietrze. Z okazji 50. rocznicy pierwszego oderwania kół od pasa startowego wspominamy ten niesamowity projekt.
Concorde, to obok Tupolewa Tu-144, najszybszy ponaddźwiękowy samolot pasażerski w historii lotnictwa. Król przestworzy. Nowatorski, awangardowy, wręcz wizjonerski projekt zrealizowany wspólnie przez francuskich i angielskich inżynierów. Wielu twierdzi, że wyprzedzał swoją epokę - przez 27 lat swojej służby nie doczekał się godnego konkurenta, gdyż radzieckiego Tu-144 wycofano ze służby w komunikacji pasażerskiej zaledwie po trzech latach od uruchomienia produkcji.
Przerażający, dostojny i głośny
Oblot Concorde'a odbył się 2 marca 1969 roku. Maszyna oznaczona numerem 001 wzbiła się w powietrze w Tuluzie. W tym samym roku zadebiutował prototyp 002, który przeleciał z Bristolu do Fairford. Jesienią 1969 roku Concorde odbył swój pierwszy lot, w którym przekroczył barierę dźwięku. Wkrótce pojawiły się pierwsze zamówienia. Na początek pięć Concorde'ów zamówiły brytyjskie linie lotnicze.
Łącznie w latach 1973-1979 wyprodukowano 20 sztuk Concorde'ów. Służyły one głównie British Airways i Air France, choć chętne na samoloty były także Iran i Chiny. Do zrealizowania 70 zamówień jednak nie doszło ze względu na kryzys paliwowy w latach 70., wysoką cenę samolotu i kontrowersje w kwestiach ekologicznych - zanieczyszczenie powietrza, ogromny hałas przy starcie.
Faktycznie, Concorde był samolotem niewiarygodnie głośnym. Gdy startował z Heathrow, cały Londyn wiedział, że ponaddźwiękowa maszyna rozpoczyna swój lot nad Atlantykiem. Było w tym jednocześnie coś przerażającego, ale i dostojnego. Odgłosu przelatującego Concorde'a nie sposób było pomylić z żadnym innym. Ci, którzy słyszeli ten dźwięk po raz pierwszy nerwowo podbiegali do okien, spodziewając się armagedonu, bądź w najlepszym wypadku inwazji przybyszy z kosmosu. Spokojnie, to tylko Concorde - odpowiadali z kolei ci, którzy do sąsiedztwa lotniska byli przyzwyczajeni.
7000 dolarów za bilet
W trakcie służby Concorde uchodził za samolot bardzo ekskluzywny, wręcz snobistyczny. Mówiono, że jego pokład to miejsce, w którym wypada bywać. Niedawno obliczono, że za bilet na lot nad Atlantykiem należało zapłacić kwotę odpowiadającą dziś 7 tysiącom dolarów. Choć ciekawostką jest, że przez jakiś czas loty Concordem były stosunkowo tanie. Przewoźnicy znacząco podnieśli cenę, ponieważ wysokich cen oczekiwali sami pasażerowie. Była to niewątpliwie oznaka niesamowitego prestiżu.
Lot francusko-brytyjskim powietrznym ptakiem nie miał nic wspólnego ze znanymi dziś kursami tanimi liniami lotniczymi. Do obsługi Concorde'ów zatrudniano najznakomitszych pilotów oraz najpiękniejsze stewardessy i hostessy na lotniskach. Pasażerowie na pamiątkę otrzymywali okolicznościowe zestawy gadżetów, raczeni byli szampanem i wykwintnymi daniami. Nikt nie musiał kupować owiniętej folią kanapki z tuńczykiem.
Pierwsza katastrofa początkiem końca
Te niezwykle eleganckie maszyny służyły dokładnie przez 27 lat. Początkiem końca ich służby była katastrofa, która wydarzyła się w 2000 roku. Egzemplarz F-BTSC lotu Air France 4590 rozbił się w miasteczku Gonesse. Na miejscu zginęła cała dziewięcioosobowa załoga oraz stu pasażerów.
Przyczyną katastrofy okazał się być tytanowy pasek, oderwany od innego samolotu, który uderzył w oponę. Fragmenty rozerwanej opony uszkodziły z kolei zbiornik paliwa. Wyciekające paliwo zapaliło się, powodując utratę ciągu obu silników. Minutę potem Concorde spadł na hotel położony zaledwie 8 kilometrów od lotniska. Oprócz ofiar na pokładzie samolotu, zginęły także cztery osoby pracujące w hotelu.
Choć była to pierwsza katastrofa Concorde'a w dziejach, a samolot uchodził za bardzo bezpieczny, na rok przerwano loty ponaddźwiękowcem. Powrócił on na trasy w 2001 roku z wzmocnionymi oponami i zbiornikami paliwa, a jego oderwaniu od ziemi kibicowały tłumy.
Ostatni lot Concorde'a miał miejsce 24 października 2003 roku. Samolot linii British Airways opuszczał lotnisko w akompaniamencie fanfar i aplauzu publiczności, a dwa inne odbyły rejsy z VIP-ami. Na pokładzie znaleźli się m.in. Bernie Ecclestone, Joan Collins, czy Jeremy Clarkson.
Od tamtego czasu Concordy można spotkać już tylko w muzeach, m.in. w Le Bourget, Paryżu, Sinsheim, Nowym Jorku, Seattle, Bristolu, Londynie, czy Tuluzie. Grupa pasjonatów najbardziej awangardowego odrzutowca pasażerskiego w dziejach chciała co prawda doprowadzić do "reinkarnacji" Concorde'a z okazji Igrzysk Olimpijskich w Londynie, ale pomysł ostatecznie nie został zrealizowany. Na przeszkodzie stanęły kwestie ekologiczne, finansowe, a także ubezpieczeniowe.
Co mają zatem zrobić ci, którzy marzą o wzbiciu się w powietrze na pokładzie Concorde'a? Mamy dla nich smutne wieści - to marzenie raczej nigdy się nie spełni. Chyba, że do produkcji wejdzie w końcu któryś z następców Concorde'a. Prace nad kilkoma prototypami trwają, ale wszystko wskazuje na to, że na kolejny odrzutowiec pasażerski przekraczający barierę dźwięku przyjdzie nam poczekać jeszcze co najmniej dekadę.
Data oblotu modelu prototypowego: 2 marca 1969
Lata produkcji 1973-1979
Ilość wyprodukowanych egzemplarzy: 20
Liczba katastrof lotniczych: 1
Napęd: 4 silniki turboodrzutowe Rolls Royce / Snecma Olympus z dopalaczem
Masa własna: 78 700 kg
Masa paliwa: 96 271 kg
Średnia prędkość przy starcie: 400 km/h
Prędkość maksymalna: 2,04 Ma (2270 km/h)
Zasięg: 7250 kilometrów
Liczba miejsc: 128
Czas lotu z Paryża do Nowego Jorku: 3,5 h