Drugi wielki pożar Londynu
We wrześniu 1666 roku pożar strawił ponad połowę Londynu. Zaczęło się od niewielkiej piekarni, w której zaprószono ogień. Ten rozprzestrzenił się na niemal cały Londyn. Miasto długo nie mogło sobie poradzić z efektami zniszczeń. Blisko trzysta lat później stolica Zjednoczonego Królestwa ponownie musiała się zmierzyć z konsekwencjami wielkiego ognia. Tym razem odpowiedzialność ponosiły niemieckie bombowce, które w ciągu jednego dnia zrzuciły ponad 100 tysięcy bomb.
Wielki pożar z 1666 roku odcisnął bolesne piętno na historii miasta. W ciągu niespełna czterech dni zostało zniszczone 2/3 zabytkowej zabudowy miasta. W tym czasie budynki w Londynie były głównie drewniane, często kryte słomianą strzechą. Z powodu silnego wiatru pożar rozprzestrzeniał się na kolejne części miasta, równając z ziemią wiele zabytkowych budowli, w tym Katedrę Świętego Pawła.
Być może udałoby się uratować przynajmniej część spalonych budynków, gdyby nie skrajne niekompetencja władz miasta, które początkowo nie zgodziły się na zburzenie części domów, mimo wyraźnych nacisków strażaków. Z drugiej jednak strony wielki ogień był dla miasta swego rodzaju oczyszczeniem. Zginęła znaczna część populacji szczurów, które roznosiły śmiertelną wówczas dżumę. Dodatkowo architekci i budowniczowie z zapałem wzięli się za rekonstruowanie miasta, nadając mu bardziej nowoczesny charakter. Londyn wkrótce odżył.
Drugi wielki pożar
Kolejna wielka tragedia spotkała miasto dopiero w czasie II wojny światowej. Była to konsekwencja totalnej wojny powietrznej, jaką Anglii wypowiedział Adolf Hitler. Niemieckie samoloty od września nieustannie bombardowały stolicę królestwa, starając się dokonać jak największych zniszczeń, a jednocześnie złamać ducha mieszkańców. Anglicy nazywali to zjawisko "Blitzem", swego rodzaju pożogą, która trawiła kolejne części miasta, teraz już murowanego, ale wciąż podatnego na pożary.
Kulminacją niemieckich nalotów była noc z 29 na 30 grudnia 1940 roku. To właśnie wtedy nad miasto nadciągnęła największa fala bombowców Luftwaffe. W ciągu kilku godzin zrzucono na Londyn ponad 100 tysięcy bomb zapalających oraz 24 tysiące ładunków wybuchowych innego typu, w tym min. W mieście wybuchły setki pożarów, z których gaszeniem nie nadążały postawione na nogi zastępy strażaków.
Londyńska społeczność szybko zmobilizowała się do walki z ogniem, wspomagając służby w misji ratowania miasta. Ofiarą bombardowania padło przede wszystkim zabytkowe centrum nazywane "City", które tak pieczołowicie odbudowywano po tragedii z 1666 roku. Po raz kolejny w centrum wydarzeń stanęła Katedra Świętego Pawła. Tyle że tym razem nie została zniszczona, choć trafiło ją kilka ładunków. Brytyjczycy rozpatrywali to wydarzenie w kategoriach cudu.
Ogień dookoła wyróżniającej się na tle City kopuły katedry uwiecznił Herbert Mason z "Daily Mail", a jego zdjęcie stało się ikonicznym obrazem niemieckiego Blitzu. Katedra stała się zresztą symbolem brytyjskiego oporu przeciwko Luftwaffe. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill nakazał jej ratowanie za wszelką cenę. Zastępy strażaków gasiły pożar za pożarem, który wybuchał w okolicy dumnego budynku, nawet wtedy gdy zaczynało brakować im wody. Udało się im, choć nocną akcję przypłacili życiem 12 ich kolegów. Katedra przetrwała, a wraz z nią zaangażowanie i wola walki Brytyjczyków. Bitwa o Anglię powoli dobiegała końca, wkrótce Londyn miał nieco odetchnąć.
Zniszczenia
Nie oznaczało to jednak, że stolica Zjednoczonego Królestwa nie odczuła boleśnie efektów bombardowania z 29 i 30 grudnia 1940 roku. Zniszczeniu uległy setki budynków, w tym zabytkowa siedziba władz Londynu Guildhall oraz 19 kościołów. Niektórych z nich nigdy nie odbudowano. Spośród ludności cywilnej zginęło około 160 osób, ponad 500 było rannych. Wspomniani strażacy złożyli dużą ofiarę.
Obok 12 zabitych ponad 250 kolejnych zostało rannych. Powszechnie uznawano ich za bohaterów, cichych zwycięzców walki z Luftwaffe. Taktyka Niemców nie przyniosła pożądanych rezultatów. Początkowo zakładano, że dokonanie tak ciężkich zniszczeń w angielskich miastach złamie ducha obrońców.
Tymczasem Brytyjczycy jeszcze mocniej skonsolidowali się wokół walki z przeciwnikiem, rozpamiętując bolesne straty. Okres Blitzu skończył się w maju 1941 roku, gdy Niemcy mocniej zainteresowali się przygotowaniami do kampanii na wschodzie. Nie oznaczało to oczywiście zaprzestania nocnych rajdów. Bomby wciąż spadały na Londyn i inne angielskie miasta, ale już nie z tak dużym natężeniem, jak w grudniu 1940 roku. Wkrótce miał nadejść czas odwetu, gdy alianckie wyprawy zaczęły zapuszczać się nad niemieckie miasta, dokonując ogromnych zniszczeń w masowych bombardowaniach.
Mateusz Łabuz
Skróty pochodzą od redakcji. Oryginalny tekst można znaleźć na stronie II wojna światowa.
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***