Katastrofa "Kopernika". Kto ukrywał niewygodną prawdę?

Katastrofa "Kopernika" to historia fuszerek i ignorancji przepisów. Jakie były kulisy katastrofy, w której zginęło 87 osób, w tym m.in. piosenkarka Anna Jantar i 22 członków amatorskiej reprezentacji bokserskiej USA?

14 marca 1980 roku w katastrofie samolotu Ił-62 Mikołaj Kopernik zginęło 87 osób
14 marca 1980 roku w katastrofie samolotu Ił-62 Mikołaj Kopernik zginęło 87 osóbAgencja FORUM

Ostatnią informację podano 31 marca. Prasa pisała, że na pokładzie iliuszyna znajdowała się tona paliwa i, że trwają poszukiwania silników. Kolejne artykuły pojawiły się dopiero po zakończeniu śledztwa. W międzyczasie opinia publiczna huczała od plotek. Niekiedy całkowicie absurdalnych i pozbawionych sensu. Natychmiast pojawiła się plotka, że katastrofa tak naprawdę miała zatuszować porwanie Anny Jantar, którego miał dopuścić się arabski szejk. Oczywiście nie miało to nic wspólnego z prawdą.
Z dokumentów przechowywanych w archiwach IPN wyłania się obraz bylejakości, łamania procedur i wszelkich zasad bezpieczeństwa lotów. Jako pierwszy do akt dotarł Andrzej Krajewski z Newsweeka w marcu 2010 roku. Znalazł w nich tysiące stron protokołów, notatek i ekspertyz. Wynikało z nich, że zarząd PLL "Lot" od 1977 roku wprowadził drastyczne oszczędności, które wpłynęły na jakość obsługi płatowców i silników.
Dwadzieścia sześć sekund później samolot rozbił się ledwie kilkaset metrów od lotniska. Wszyscy zginęli. Za przyczynę katastrofy uznano nieszczęśliwy zbieg okoliczności i "ukrytą wadę materiałowo-technologiczną" - tym samym odpowiedzialnością za tragedię zostali obarczeni radzieccy konstruktorzy. Ale prawda była znacznie bardziej złożona.
Przyczyna wypadku była bardziej prozaiczna. W raporcie można przeczytać: "W końcowej fazie lotu, podczas podejścia samolotu do lądowania nastąpiło zniszczenie turbiny lewego, wewnętrznego silnika (na zdjęciu) na skutek niekorzystnego i przypadkowego zbiegu okoliczności i ukrytych wad materiałowo-technologicznych, które doprowadziły do przedwczesnego zmęczenia wału silnika. Częściami zniszczonej turbiny zostały uszkodzone dwa inne silniki i układy sterowania samolotem: ster wysokości i kierunku".
+8

Na pokładzie Iła-62, który 14 marca 1980 roku miał pokonać trasę z Nowego Jorku do Warszawy, było 10 członków załogi i 77 pasażerów - zirytowanych, że z powodu fatalnych warunków atmosferycznych start opóźnił się o ponad dwie godziny.

Ciekawscy co chwilę kątem oka spoglądali w kierunku fotela, który zajmowała wielka gwiazda polskiej estrady, piosenkarka Anna Jantar. W końcu "Kopernik" wzbił się w powietrze i po dziewięciu godzinach niczym niezakłóconego lotu zaczął zbliżać się do Okęcia.

Do lądowania została ok. minuta, a wciąż nie zaświeciła się kontrolka sygnalizująca wysunięcie podwozia. Zgodnie z procedurą kapitan zaczął odchodzić na drugi krąg i - aby wznieść się w górę - wydał rozkaz maksymalnego zwiększenia mocy silników. Nagle z jednego z nich zaczął wydobywać się czarny dym.

Dwadzieścia sześć sekund później samolot rozbił się ledwie kilkaset metrów od lotniska. Wszyscy zginęli. Za przyczynę katastrofy uznano nieszczęśliwy zbieg okoliczności i "ukrytą wadę materiałowo-technologiczną" - tym samym odpowiedzialnością za tragedię zostali obarczeni radzieccy konstruktorzy. Ale prawda była znacznie bardziej złożona.

Ił-62 "Mikołaj Kopernik" na lotnisku  John F. Kennedy w Nowym Jorku
Ił-62 "Mikołaj Kopernik" na lotnisku John F. Kennedy w Nowym JorkuKen Rose/GFDL 1.2domena publiczna

Tajne przez poufne

Przed opinią publiczną zatajono szokującą informację: zdawano sobie sprawę z pęknięcia łopatki turbiny - uszkodzenie zgłoszono w przeddzień wylotu. Co więcej, o problemie wiedziano jeszcze wcześniej, lecz skoro samolot nie sprawiał problemów...

Komuś zabrakło wyobraźni, by przewidzieć, że element się rozerwie, uszkadzając przy tym dwa kolejne silniki. Czy kpt. Paweł Lipowczan, rekordzista świata na celność lądowania ze spadochronem w nocy, miał szansę posadzić maszynę na jednym działającym napędzie? Los nie dał mu takiej szansy - wskutek kolejnej awarii niemożliwe było pełne manewrowanie wysokością i kierunkiem.

Dopiero w 2010 roku wyszły na jaw kolejne skandaliczne okoliczności katastrofy: w 1977 roku w ramach obcinania kosztów, wbrew przepisom, niemal dwukrotnie zwiększono resurs silników, czyli czas ich bezpiecznej eksploatacji, po którym powinny trafić do serwisu. Osób odpowiedzialnych za wydanie tej decyzji nigdy nie ukarano. W archiwach można za to znaleźć artykuły prasowe, w których donoszono o nagrodach, jakie minister komunikacji wręczył za wprowadzenie programu oszczędności w PLL LOT.

Oczywiście w mediach nie pojawiła się żadna wzmianka o tym, że niedługo później piloci zaczęli nazywać Iły-62 "latającymi trumnami".

Świat Tajemnic
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas