Komandosi w kajakach przeciwko potędze Kriegsmarine
Niewielka grupa brytyjskich komandosów przeprowadziła w 1942 roku rajd na port w Bordeaux w okupowanej przez Niemców Francji.
Jeszcze w 1940 roku brytyjski premier Winston Churchill postanowił, że zanim alianci będą zdolni rozpocząć inwazję, by wyzwolić Europę spod niemieckiej okupacji, należy prowadzić działania nękające i osłabiające III Rzeszę. I nie chodziło tylko o ruch oporu, lecz także o działania nowo utworzonych elitarnych jednostek specjalnych. Jednym z celów komandosów był okupowany francuski port Bordeaux.
Śmiały plan
Alianci, podobnie jak w latach 1914-1918, po wybuchu II wojny światowej rozpoczęli morską blokadę Niemiec, żeby odciąć je od źródeł surowców strategicznych niezbędnych do rozwoju gospodarki, takich jak kauczuk, wolfram, boksyty (zawierają glin), cyna, ropa naftowa, ruda żelaza, miazga drzewna, a nawet olej wielorybi. I chociaż niemieckim naukowcom udało się stworzyć substytuty niektórych z nich, część nadal trzeba było sprowadzać. Sytuacja Niemców pod tym względem uległa ogromnej poprawie po upadku Francji w czerwcu 1940 roku, ponieważ zdobyli porty mające wyjście na otwarty Atlantyk.
Stanowiły one znakomite bazy do prowadzenia wojny podwodnej i przystań dla statków handlowych, które starały się przełamać brytyjską blokadę. Jednym z takich portów było Bordeaux, które oddalone co prawda od wybrzeża Zatoki Biskajskiej o 97 kilometrów, ale mające z nią dogodne połączenie poprzez Żyrondę - szerokie, lejkowate ujście rzek Garonna i Dordogne.
Roundell Cecil Palmer (lord Selborne), minister gospodarki wojennej w rządzie Churchilla, w maju 1942 roku zasugerował, żeby zniszczyć statki znajdujące się w tym porcie. Szef brytyjskiej dyplomacji Anthony Eden sprzeciwił się jednak bombardowaniu, ponieważ przyniosłoby ono liczne ofiary wśród francuskiej ludności cywilnej. Brytyjczycy zaczęli szukać zatem innego sposobu ataku na Bordeaux.
Major Herbert Hasler we wrześniu 1942 roku przedstawił pułkownikowi Robertowi Neville’owi, odpowiedzialnemu za koordynację planowania w Dowództwie Operacji Połączonych (Combined Operations Headquarters), plan śmiałej operacji pod kryptonimem "Frankton". Oficer, który był dowódcą jednostki Royal Marines Boom Patrol Detachment (RMBPD), zaproponował, by w rajdzie na Bordeaux wzięło udział sześć osób w trzech kajakach Cockle Mk II.
Po analizie, wiceadmirał Louis Mountbatten, szef Dowództwa Operacji Połączonych, 13 października 1942 roku dał zgodę na tę akcję, ale podwoił liczbę jej uczestników. Komandosi z RMBPD już tydzień później zaczęli przygotowywać się do ataku - między innymi przeprowadzali symulowane rajdy na Deptford i pływali po lodowatych szkockich wodach w rejonie Holy Loch.
Komandosów podzielono na dwa sześcioosobowe zespoły. Oddziałem A dowodził sam major Hasler, który pierwotnie nie miał brać bezpośredniego udziału w misji bojowej. Dowódcą zespołu B został porucznik John W. Mackinnon. Zaplanowano, że żołnierze ze sprzętem zostaną przerzuceni okrętem podwodnym w pobliże ujścia Żyrondy. Później komandosi na kajakach popłynąć mieli do portu i do burt znajdujących się tam statków przyczepić miny magnetyczne. Po akcji mieli przedostać się drogą lądową przez okupowaną Francję do neutralnej Hiszpanii.
Wielki pech
Operacja "Frankton" rozpoczęła się 30 listopada 1942 roku. Z portu Holy Loch w Szkocji wypłynął okręt podwodny HMS "Tuna" (N94) z uczestnikami rajdu na pokładzie. W rejon ujścia Żyrondy miał dotrzeć 6 grudnia 1942 roku, ale zła pogoda i konieczność omijania pól minowych spowodowała jednodniowe opóźnienie.
To był początek złej passy. Kiedy bowiem na miejscu zaczęto wyciągać przez luk składane kajaki, kadłub jednego z nich uległ rozdarciu. Osada "Cachalota" i rezerwowy marines musieli zatem pozostać na okręcie. Pozostałe pięć kajaków spuszczono na wodę wieczorem 7 grudnia 1942 roku. Pech jednak nie opuszczał brytyjskich wojskowych. Przez silny wiatr już tej nocy utracono dwa następne kajaki. Załogę "Cuttlefish" udało się doholować na brzeg, ale marines z "Congera" zmarli z wyziębienia.
Osłabiony o połowę zespół Haslera kontynuował misję. Komandosom udało się uniknąć wykrycia przez niemieckie patrolowce strzegące ujścia Żyrondy i pod osłoną nocy dotrzeć w rejon St Vivien du Médoc. O świcie, koło latarni Pointe de Grave, Niemcy schwytali załogę "Coalfish". Tym samym siły brytyjskiego zespołu zostały zredukowane do jednej trzeciej. Pozostali żołnierze kontynuowali operację, ale z powodu trudnych warunków do Bordeaux dotarli później niż planowali. Na miejscu major Hasler postanowił, że jego kajak ("Catfish") wpłynie do doków od strony zachodniej, a drugi ("Crayfish") od wschodniej.
Atak rozpoczął się 11 grudnia 1942 roku o godzinie 21.00. Hasler z szeregowym Williamem Sparksem przyczepili miny magnetyczne do czterech jednostek, w tym do okrętu pomocniczego. Osada drugiego kajaka miała początkowo problemy ze znalezieniem celów. Ostatecznie skierowała się ku statkom kotwiczącym w rejonie miejscowości Bassens i przyczepiła osiem min pod dwie jednostki, pięć pod duży statek handlowy i trzy pod mały liniowiec.
Wysoka cena
Po akcji obie załogi spotkały się koło niewielkiej wysepki i natychmiast ruszyły dalej, żeby jak najszybciej odpłynąć od Bordeaux, zanim eksplodują podłożone miny. Po dotarciu na brzeg w rejonie Saint-Ganès-de Blaye komandosi zniszczyli kajaki i rozdzielili się - każda para na własną rękę miała przedzierać się do Hiszpanii, ale wcześniej zaplanowano spotkanie w miejscowości Ruffec.
10 grudnia 1942 roku Niemcy pochwalili się, że dwa dni wcześniej wykryli i zniszczyli oddział sabotażystów u ujścia Żyrondy. I faktycznie, 8 grudnia schwytano sierżanta Samuela Wallece’a i szeregowego Roberta Ewarta. Obaj zostali rozstrzelani w nocy z 11 na 12 grudnia przez pluton egzekucyjny Kriegsmarine w żwirowni w lesie na północ od Bordeaux albo w Château Magnol, albo w Blanquefort. Ówczesny dowódca niemieckiej marynarki wojennej admirał Erich Reader w swym wojennym dzienniku napisał, że była to "nowość w świetle prawa międzynarodowego", bo Brytyjczycy mieli na sobie mundury.
Marines byli ofiarami tajnego zbrodniczego rozkazu, wydanego 18 października 1942 roku przez Adolfa Hitlera, znanego jako Kommandobefehl. Przywódca III Rzeszy nakazał w nim natychmiastową likwidację schwytanych żołnierzy alianckich wojsk specjalnych. W ręce Niemców wpadli też 14 grudnia Albert Laver i William Mills z "Crayfish", podobnie jak porucznik John Mackinnon i szeregowy James Conway, których kajak zatonął już pierwszej nocy rajdu. Zostali rozstrzelani 23 czerwca 1943 roku w Paryżu.
Szczęście sprzyjało natomiast majorowi Haslerowi i szeregowemu Sparksowi. Kiedy 18 grudnia dotarli do Ruffec, na północ od Angouleme, w hotelowej restauracji udało się im nawiązać kontakt z członkinią francuskiego ruchu oporu. Konspiratorzy, po sprawdzeniu, czy nie mają do czynienia z niemieckimi prowokatorami, umieścili ich na leżącej na uboczu farmie Armanda Dubreuille’a, członka siatki pomagającej uciekinierom. Brytyjczycy ukrywali się tam przez sześć tygodni, a następnie zostali przerzuceni na pogranicze z Hiszpanią.
Przeprowadzono ich przez Pireneje, a później otrzymali pomoc współpracującej z aliantami siatki byłych republikanów. Dzięki nim trafili do brytyjskiego konsulatu w Barcelonie. 1 kwietnia 1943 roku komandosi dotarli do Gibraltaru, a stamtąd każdy z nich oddzielnie udał się do Wielkiej Brytanii. Ostatnią przygodę Sparks przeżył na rodzinnej ziemi. Został zatrzymany przez żandarmerię wojskową, która nie była w stanie potwierdzić jego tożsamości. Wszystko jednak zakończyło się szczęśliwie.
Dowództwo brytyjskie długo nic nie wiedziało o efektach rajdu i losach jego uczestników. Dlatego w styczniu 1943 roku uznało ich za zaginionych. Pierwsze informacje o przebiegu misji dotarły do Londynu dopiero pod koniec lutego. Pomimo 80 procent strat (nie wliczając załogi "Cachalot") Winston Churchill twierdził, że atak na port w Bordeaux skrócił wojnę o sześć miesięcy. Wiceadmirał Mountbatten mówił natomiast: "Spośród wielu rajdów przeprowadzonych przez ludzi z Dowództwa Operacji Połączonych żaden nie był bardziej odważny i pomysłowy niż operacja «Frankton»".
Podłożone przez komandosów miny wybuchły rankiem 12 grudnia 1942 roku. Niemcy przyznali się, że zostało uszkodzonych pięć jednostek. Nie jest wykluczone, że nic nie wspomnieli o szóstej, w której szkody były największe. Ludzie Haslera wykonali zatem plan minimum, który zakładał atak na 6-12 statków. Według źródeł niemieckich, pięć jednostek szybko wróciło do służby.
Ocena efektów rajdu przez Churchilla nie ograniczała się jednak do zaatakowanych jednostek. Po tej akcji Niemcy musieli wzmocnić obronę francuskiego wybrzeża, a to zadanie odciągnęło tysiące żołnierzy od innych teatrów działań.
Tadeusz Wróbel