Mordercza góra. Trzy największe tragedie na K2
K2 nieprzypadkowo nazywana jest morderczą górą i jednym z najmniej przyjaznych człowiekowi miejsc na kuli ziemskiej. O złej sławie drugiego najwyższego szczytu globu świadczą bezwzględnie statystyki – K2 odbiera życie jednemu na czterech atakujących wierzchołek wspinaczy. Brutalnie przekonali się o tym również Polacy.
Drugi najwyższy szczyt globu (8611 m n.p.m.) jest ostatnim z ośmiotysięczników niezdobytych zimą przez człowieka. Polacy próbowali trzykrotnie dokonać tej sztuki, ale za każdym razem góra pozostawała niewzruszona na ich starania.
Ostatnia z tych wypraw dopiero co się zakończyła. Ekipa kierowana przez Krzysztofa Wielickiego zbiera się właśnie do powrotu z bazy pod K2 do Polski. O przerwaniu akcji górskiej zdecydowały względy bezpieczeństwa.
Pół wieku walki o szczyt K2
Pierwszych prób okiełznania K2 dokonywano już na początku XX stulecia. Wierzchołek długo opierał się szturmującym go śmiałkom. Historycznego wejścia dokonali dopiero 50 lat później Włosi. Achille Compagnoni i Lino Lacedelli stanęli na szczycie 31 lipca 1954 roku. Sukces był słodko-gorzki. Podczas wyprawy zmarł na ostre zapalenie oskrzeli Mario Puchoz.
Sporo miejsca w historii eksploracji leżącego na pograniczu Pakistanu i Chin szczytu zapisali również Polacy. Nasi wspinacze dokonali kilku śmiałych przejść, a Wanda Rutkiewicz jako pierwsza kobieta postawiła stopę na wierzchołku K2. Miało to miejsce w 1986 roku, jednym z trzech najtragiczniejszych w dziejach podbojów najwyższego szczytu Karakorum.
Pierwszą udokumentowaną ofiarą K2 jest Amerykanin Dudley Wolfe. Wspinacz zmarł 30 lipca 1939 roku z powodu choroby wysokościowej i skrajnego odwodnienia. Dzień później śmierć poniosła trójka Nepalczyków - Pintso, Pasang Kitar i Pasang Kikuli, uczestnicy tej samej wyprawy.
W zależności od warunków panujących na górze i liczby wspinaczy, którzy próbowali zdobyć jej szczyt, pod K2 zdarzały się mniej i bardziej tragiczne lata. Koszmarne były szczególnie sezony 1986, 1995 i 2008, kiedy zginęły 32 osoby, w tym troje Polaków.
Najczarniejszy rok w historii
Latem 1986 na K2 działały trzy polskie wyprawy. Ich osiągnięcia są co najmniej imponujące: Wanda Rutkiewicz, jak już wspominaliśmy, jako pierwsza kobieta stanęła na wierzchołku, a Wojciech Wróż i Przemysław Piasecki oraz Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski wytyczyli dwie nowe drogi na szczyt.
Tadeusz Piotrowski i Wojciech Wróż zapłacili za swój sukces najwyższą cenę, ginąc odpowiednio 10 lipca i 4 sierpnia 1986 roku, podczas schodzenia ze szczytu. Wojciech Wróż był siódmą ofiarą K2 tego lata. Kilka godzin później spadające kamienie zabiły Muhammada Alego z Pakistanu.
Dramatyczne wydarzenia na K2 nie zniechęciły pozostałych wspinaczy, operujących w tym okresie na górze. Na szczyt ruszył międzynarodowy, ośmioosobowy zespół z Wielkiej Brytanii, Polski, Korei Południowej i Austrii. Fatalna pogoda w połączeniu z rosnącymi problemami zdrowotnymi himalaistów sprawiły, że do bazy wróciły tylko dwie osoby.
Na zawsze na górze pozostała "Mrówka", czyli Dobrosława Miodowicz-Wolf, trzecia ofiara z Polski i trzynasta tego lata na K2. Góra nigdy wcześniej ani później nie była równie bezlitosna dla wspinaczy.
Latem 1986 roku na K2 zginęli kolejno: Alan Pennington, John Smolich, Liliane Berrard, Maurice Berrard, Tadeusz Piotrowski, Renato Casarotto, Wojciech Wróż, Mohammad Ali, Julie Tullis, Alan Rouse, Hannes Wieser, Alfred Imitzer i Dobrosława Miodowicz-Wolf.
Ofiary potwornego huraganu
Późnym popołudniem 13 sierpnia 1995 roku na szczycie K2 stanęli Lorenzo Ortis, Javler Olivar, Javier Escartin, Bruce Grant, Rob Slater i Alison Hargreaves. Wieczorem tuż pod szczytem rozegrał się horror. Potężny huragan wiał z taką mocą, że zmiótł wspinaczy w przepaść.
"Ów nagły atak wiatru nie przyniósł żadnych opadów i ustał tak samo szybko jak się zaczął. Już o 8:00 rano następnego dnia znowu było zupełnie bezwietrznie i słonecznie. Dwaj Hiszpanie, którzy przeżyli huragan w obozie IV na 7950 m n.p.m. już po pierwszych jego podmuchach musieli błyskawicznie opuścić namiot obawiając się, iż zostaną zwiani w czeluść" - czytamy w relacji opublikowanej w "Taterniku" (nr 2/1995).
Lorenzo Ortas i Pepe Garces schronili się w innym namiocie, ale niebawem wiatr rozerwał go na strzępy. Ostatnie nocne godziny spędzili pod gołym niebem, doznając licznych odmrożeń rąk i nóg.
"Następnego dnia przy dobrej pogodzie schodząc granią południowo-wschodnią na wysokości około 7400 m n.p.m. w żlebie po lewej Hiszpanie znaleźli sprzęt i części garderoby bez wątpienia należące do Alison, a 300 m niżej w trudno dostępnym terenie dostrzegli jej ciało. Szczegóły tego najtragiczniejszego od 1986 roku wypadku chyba nigdy nie zostaną do końca poznane" - prognozowano na łamach "Taternika".
15 sierpnia tego samego roku zmarł na K2 kolejny wspinacz, Kanadyjczyk Jeff Lakes. Tego lata góra zabrała jeszcze jedno życie. 6 lipca w przepaść spadł Hiszpan Jordi Angles.
28 godzin, które wstrząsnęły światem
Letni sezon na K2 trwa od czerwca do sierpnia. Oczywiście przy założeniu, że pozwalają na to warunki pogodowe. W 2008 roku przez pierwsze dwa miesiące pogoda poważnie utrudniała zadanie wspinaczom. To spowodowało, że na przełomie lipca i sierpnia na górze panował spory tłok.
Na początku nic nie zapowiadało jednak tragedii. 1 sierpnia 2008 roku na szczycie stanęło aż osiemnastu wspinaczy z całego świata. Nie było im jednak dane nacieszyć się sukcesem. Najbliższa doba zamieniła się bowiem w walkę o przetrwanie - w ciągu 28 godzin życie straciło aż jedenaście osób.
Pojawiło się kilka wersji wydarzeń i hipotez dotyczących przyczyn dramatu. Do najważniejszych zalicza się lawinę lodową, która zerwała wiele lin poręczowych, służących wspinaczom do bezpiecznego zejścia do niższych obozów, a także kilkukrotne oberwanie seraka (brył lodu) na wysokości przeszło 8000 m n.p.m.
W pierwszych dniach sierpnia 2008 na K2 zginęli: Dren Mandic, Jehan Baig, Meherban Karim, Rolf Bae, Hugues D’Aubarede, Gerard McDonnell, Park Kyeong-hyo, Kim Hyo-gyeong, Hwang Dong-jin, Pasang Bhote i Jumik Bhote.
Tylko lato 1986 przyniosło więcej ofiar pod K2.
***
Po każdej górskiej tragedii można się zastanawiać, czy katastrofy dało się uniknąć? Czy można było lepiej ocenić prognozy pogody? Ruszyć na szczyt w innym - mniej lub bardziej licznym - gronie? Czy można było zabrać ze sobą lepszy sprzęt (tlen) lub solidniej zabezpieczyć obozy szturmowe?
K2 nie jest górą, na którą można sobie wejść. Trzeba się na nią wspiąć, ryzykując utratę sił, zdrowia, a nawet życia. Wspinaczka w ekstremalnych warunkach na najwyższy szczyt Karakorum jest śmiertelnie niebezpieczna, a najdrobniejszy błąd czy nagła zmiana pogody mogą okazać się opłakane w skutkach.
W tym kontekście nie sposób inaczej niż z zadowoleniem przyjąć decyzji o zakończeniu narodowej wyprawy na K2, którą od tygodni każdego dnia żyły media. Niezdobyta zimą góra nigdzie się nie ruszy, będzie czekać na wspinaczy i - miejmy nadzieję - warunki, które pozwolą na nią wejść przy jak najmniejszym ryzyku. Również w zimie.
Bo życie himalaistów jest w tym wszystkim najważniejsze.