Paul McCartney był też Niemcem. I to wyniosło go na szczyt list przebojów

Kiedy nadchodziła Wigilia świąt Bożego Narodzenia w 1915 roku, dowództwo brytyjskie i francuskie rozkazało zawczasu rozpocząć ostrzał artyleryjski niemieckich okopów. Po to, aby nie powtórzyła się sytuacja sprzed roku, gdy żołnierze bratali się wigilijnie na ziemi niczyjej. Historia rozejmu świątecznego była jednak żywa i pozostała z nami na zawsze. To dzięki niej Paul McCartney osiągnął ponownie popularność. "Teraz mogę dotrzeć nawet do Rosji" - mówił.

Rozejm wigilijny na froncie zachodnim w 1914 roku
Rozejm wigilijny na froncie zachodnim w 1914 rokuMedia Drum Images/Mary Evans Picture Library/East NewsEast News

Cisza, nikt nie strzela. Nie spada żaden pocisk wystrzelony z armat. Żołnierze tkwią przy karabinach maszynowych, których morderczą siłę ognia poznały już od lipca i wybuchu wojny tysiące zabitych. Niektórzy grają w karty albo śpią, inni czujnie przeczesują teren lornetkami. To dobry moment na ciepły posiłek, jest wszak koniec grudnia. Zimno.

Pojawia się poczta, to wywołuje w okopach poruszenie. List z domu w Wigilię to jest coś, co przebija sen, ciepły posiłek i chwile spokoju. Żołnierze odstawiają broń i wyciągają zmarznięte ręce po korespondencję.

To nie tylko list, przyszły także zdjęcia. Widok ukochanej ogrzewa serca, podobnie jak kilka słów z domu. Jest wtedy lepiej, znośniej.

Zapalam świeczkę w intencji naszej miłości. Dzięki niej problemy znikają. I w końcu jednak odkryjemy, że to wszystko, co się dzieje, ma jeden plus*
*tekst piosenki "Pipes of Peace" Paula McCartneya. Tłumaczenie własne.

Brytyjski żołnierz chowa zdjęcie i list za pazuchę ciepłego, zimowego płaszcza. Patrzy w stronę ziemi niczyjej, której dzisiaj nie ryją pociski i kule ckm. Dzisiaj jest Wigilia, pierwsza Wigilia strasznej wojny, która wybuchła pół roku wcześniej. Wojny, jakiej dotąd nikt nie doświadczył i która przykuła tysiące żołnierzy do okopów na długie tygodnie. Nie mogą posunąć się do przodu, nie mogą ani wygrać, ani przegrać. Co najwyżej polec. To jakiś koszmar.

Brytyjski żołnierz wychodzi zatem z okopu, w ślad za nim wychodzą z niego pozostali mundurowi. Z drugiej strony wyłaniają się Niemcy. Dwie strony spotykają się na ziemi niczyjej. Podają sobie ręce i składają świąteczne życzenia. Pokazują sobie zdjęcia swoich ukochanych.

Na całym świecie małe dzieci przychodzą na ten świat. Pomóżmy im się nauczyć pieśni radości zamiast "Podpalaj, skarbie, podpalaj". Pokażmy im, jak się wypalić fajki pokoju i czym są fajki pokoju*
*tekst piosenki "Pipes of Peace" Paula McCartneya. Tłumaczenie własne.

Wreszcie po krótkim zbrataniu się upada jednak pocisk, a po nim nadlatuje kolejny. Artyleria strzela. Żołnierze rozbiegają się w stronę swoich okopów. Brytyjczyk i Niemiec nie zdołali zwrócić sobie zdjęć. Teraz siedzą w kryjówce i uśmiechają się nie do swoich bliskich.

Tak wygląda teledysk do piosenki "Pipes of Peace" czyli "Fajki Pokoju" nagranej przez Paula McCartneya w 1983 roku.

To był pierwszy tak znaczący przebój Paula McCartneya po rozpadzie The Beatles i śmierci Johna Lennona. Pierwszy, który w 1983 roku wyniósł go na czołówki list przebojów. Jak wspominał: "George Melly napisał do mnie i powiedział: „Jest taka organizacja dziecięca i chcą spokojnej piosenki dla dzieci, piosenki dającej nadzieję na przyszłość. Czy byłbyś zainteresowany zrobieniem tego?” Więc zabrałem się. I poczułem, że zrobiłem coś wartościowego". Potem dodawał, że taką piosenką jest w stanie dotrzeć nawet do Rosji, co politykom trudno osiągnąć.

Paul McCartney zapamiętał kawałek indyjskiego wiersza

"Pipes of Peace" nie była bowiem jedynie piosenką dla dzieci. Stała się jednym z najważniejszych hymnów antywojennych, jaki kiedykolwiek powstał.

Paul McCartney na "The Beatles Bible" wspominał: "Byłem kiedyś w księgarni Daunt Books na Marylebone High Street. Znalazłem tam książkę bengalskiego poety Rabindranatha Tagore, który zdobył Nagrodę Nobla. Jeden z wierszy Tagore'a zawierał wers „zapal świeczkę” lub coś podobnego. Mogłem źle zapamiętać, ale tak postanowiłem zacząć piosenkę".

Rzeczywiście, były członek The Beatles nieco przekręcił indyjski wiersz, ale sens oddał. A historia rozejmu bożonarodzeniowego z 1914 roku wydawała mu się idealna do antywojennej opowieści w pacyfistycznym duchu, w jakim utrzymywał się jeszcze w czasach, gdy John Lennon żył. Teledysk nakręcony do tego utworu był jednym z największych przedsięwzięć muzyczno-filmowych tamtej epoki. Paul McCartney zaangażował ponad 100 statystów, a sam wcielił się w dwie kluczowe role - żołnierza brytyjskiego i jego niemieckiego vis-a-vis, w charakterystycznej czapce, jasnych włosach i z wielkimi wąsami. Ci dwaj uczestnicy wojny spotykają się i ściskają dłoń. Paul McCartney z Paulem McCartneyem.

Na forum poświęconym temu przebojowi znalazłem taki wpis: "Uważam, że McCartney, ten stuprocentowy Anglik z Liverpoolu i symbol brytyjskiej kultury, zagrał Niemca lepiej niż Anglika. W kilka minut wykreował dwie świetne postaci, z czego ten jego wąsaty Niemiec jest lepszy".

Pamiętam, że gdy oglądałem ten teledysk jako dziecko w latach osiemdziesiątych, przez te wąsy, blond włosy i czapkę nie połapałem się początkowo, że niemiecki żołnierz to także bitles, to także Paul McCartney. Nie w pełni przez to rozumiałem, o co mu chodziło w takim zdublowaniu ról, w takim teledysku, łączącym się ze słowami "wszyscy ludzie są tacy jak ty i ja".

Rozejm bożonarodzeniowy w 1914 roku był wszędzie

Małe dzieło sztuki, tak mówiono o tym krótkim teledysku, który wraz z przebojowym utworem opowiedział historię pamiętnego rozejmu. Chwili, która obrosła legendą. Zwłaszcza, że w tym wypadku nie jest łatwo dokładnie opowiedzieć konkretne wydarzenie. Wszak we fraternizacji w Wigilię i święta 1914 roku brały udział tysiące żołnierzy. To nie tak, że podobna scena wydarzyła się tylko w jednym miejscu. Co więcej, nie tylko na froncie zachodnim, bo także po drugiej stronie kontynentu CK żołnierze austro-węgierscy wyszli do wojsk rosyjskich z wyciągnięta dłonią i kolędą. Carskie wojska na ten widok opuściły okopy, Rosjanie odpowiedzieli uściskiem.

Bardziej znany jest jednak rozejm z frontu zachodniego, podczas którego to prawdopodobnie Niemcy zaczęli śpiewać w okopach kolędy (niekoniecznie tylko austriacką "Cichą noc", która najczęściej łączona jest z tą historią). Kapitan Robert Miles, z pułku lekkiej piechoty King's Shropshire, relacjonował w "Daily Mail" w styczniu 1915 roku, że to Niemcy zaczęli krzyczeć przez noc "Wesołych Świąt, Anglicy!". Brytyjczycy odpowiedzieli i tak się zaczęło. Wyjście z okopów, ta chwila niepewności czy to aby dobry pomysł, skoro przed chwilą wszyscy chcieli się zabić, wreszcie uścisk dłoni i padnięcie w ramiona. Wymiana prezentów - Brytyjczycy mieli wręczać Niemcom pudding śliwkowy, czym odwzajemnili się niemieccy żołnierze, nie jest jasne. Może tylko łuskami.

Brytyjscy i niemieccy żołnierze podczas rozejmu bożonarodzeniowego w 1914 rokuMedia DrumEast News

Mecze, które przeszły do legendy. Zaczęły Boxing Day

No i wreszcie kolejna legenda - mecz piłki nożnej. Mecz czy raczej mecze, bo takowych w ramach braterskiego pojednania wigilijnego miało się odbyć wiele w różnych miejscach frontu. Najbardziej rozsławionym jest ten opisany przez Roberta Greavesa, pisarza i poety i byłego oficera Królewskich Strzelców Walijskich. Owiał on legendą mecz zakończony rzekomo wygraną Niemców 3:2 i przebiciem piłki, która trafiła na drut kolczasty. Warto jednak pamiętać, że w latach osiemdziesiątych brytyjscy historycy zakwestionowali możliwość rozegrania meczu na ziemi niczyjej z uwagi na stan - nazwijmy to - murawy. Ziemia niczyja była tak zryta lejami i pokryta zasiekami, że nie dałoby się tam grać.

Doniesienia o meczach finalizujących rozejm są trudne do zweryfikowania. Niemieccy żołnierze ze 134. Saskiego Pułku Piechoty mówili, że Anglicy rzeczywiście zdobyli skądś piłkę i taka gra miała miejsce, ale historycy wątpią w tę opcję. Skąd piłka miałaby znaleźć się na wyposażeniu wojsk? Jeżeli już, to musiałby to być zwitek szmat albo konserwa. Szkoci z kolei twierdzili, że właśnie puszką rozegrali mecz z Niemcami koło Ypres w Belgii i wygrali 4:1. Podobnych doniesień znajdziemy sporo. Czy są prawdziwe?

Nie wiemy, ale przeszły do legendy i stały się symbolem tego, jak sport i piłka nożna mogą zastąpić wojny, stać się ich bezkrwawym substytutem. One są fundamentem Boxing Day, czyli tradycyjnej gry brytyjskich lig w święta Bożego Narodzenia. Gdy inni mają przerwę, Brytyjczycy zwyczajowo już idą na stadiony, bo w święta się gra, a powodem tego podejścia ma być właśnie rok 1914.

Braterstwo jest groźne. Już Hitler to mówił

Warto pamiętać, że rozejm świąteczny w 1914 roku bynajmniej nie był jedynie pomysłem żołnierzy i decyzją podjętą ad hoc na froncie. To były decyzje sztabowe. W grudniu 1914 roku wojna trwała już niemal pół roku i wszelkie ofensywy zostały w niej zatrzymane. We wrześniu wojska brytyjskie i francuskie kosztem pół miliona zabitych zatrzymali nad Marną także wykrwawiające się niemieckie natarcie na Paryż idące przez neutralną Belgię. Niemcy zaczynali rozumieć, że drugiego roku 1870 może nie być, że nie pójdzie tak łatwo. Straty były potężne, niespotykane dotąd, zresztą cała ta wojna stawała się niespotykana i pod koniec 1914 zaczęła wszystkich przerażać.

Brytyjskie sufrażystki napisały tzw. otwarty list bożonarodzeniowy do kobiet w Niemczech i Austro-Węgrzech z apelem o powstrzymanie obłędu. Niemieckie, austriackie i węgierskie feministki odpowiedziały dopiero wiosną 1915 roku, pisząc w otwartym liście, że "kobiety nigdy by czegoś podobnego światu nie zafundowały i są bliższe prawdziwemu człowieczeństwu i wizji lepszego świata niż mężczyźni."

O pokój w czasie świąt apelował papież. Błagał o niego w zasadzie i gdy nadeszła Wigilia, działa na froncie zachodnim ucichły. Był to jeden z wielu rozejmów, jakie wprowadzano po bitwie nad Marną, by można było zabrać rannych, dostarczyć zapasy żywności, wreszcie odpocząć. To się działo od tygodni. Co więcej, oficerowie obu stron odwiedzali nawet wrogie okopy kurtuazyjnie np. by "sprawdzić jak sobie radzą".

W tym kontekście rozejm bożonarodzeniowy nie był specjalnym nowum, ale z pewnością atmosfera świąt i kolędy dobiegające z okopów wzmogły pacyfistyczne podejście i odebrały ochotę do strzelania i zabijania się.

W tym sęk właśnie, bo konsekwencje rozejmu były dość radykalne. Mimo ocenzurowania informacji o wydarzeniach Bożego Narodzenia 1914 roku, informacje o fraternizacji rozchodziły się po Europie. Zdaniem dowódców obu stron, miało to zgubny wpływ na morale żołnierzy, osłabiało ducha walki i utrudniało prowadzenie wojny. Co bowiem dalej? Jak strzelać do kogoś, komu przed chwilą ściskało się dłoń, wręczało upominek, z którym grało się w piłkę?

O tym zresztą śpiewa liverpoolska grupa The Farm, która w 1990 roku nagrała przebój "All Together Now" z przejmujących teledyskiem, w którym brytyjski żołnierz wychodzi do Niemców z uniesionymi rękoma, a ci w panice biorą go na muszkę i zastanawiają się, czy strzelać. Wreszcie naprzeciw wychodzi trzęsący się jak osika jeden z Niemców, także z rękoma w górze. To, co jest tu chyba szczególnie przejmujące, to koniec teledysku i utworu, gdy Brytyjczycy i Niemcy rozchodzą się do swoich okopów. Warto wtedy przyjrzeć się im minom. To miny z refleksją: co dalej?

W 1914 roku posypały się zakazy i środki zaradcze. Niemcy grozili sądem wojennym, Francuzi podobnie. Uczestniczący w I wojnie światowej kapral Adolf Hitler, który jesienią 1914 roku walczył w bitwie pod Ypres w Belgii, wymieniał potem ten wigilijny rozejm jako jeden z przykładów na akty zdrady, które doprowadziły do tchórzostwa i klęski niemieckiej armii.

Kiedy myślimy o I wojnie światowej, niekiedy zlewa się nam ona w całość. Tymczasem rok 1914 i walki w początkowych miesiącach straszliwej rzezi zasadniczo różniły się od roku 1915 i kolejnych. Rozejmy bożnonarodzeniowe, o których śpiewają Paul McCartney czy grupa The Farm, to świetny przykład. Kiedy rok później znów nadeszła Wigilia, a żołnierze nadal tkwili w okopach, dowódcy alianccy wydali rozkaz profilaktycznych ataków i ostrzału artyleryjskiego, by zdusić pomysły ponownego rozejmu i fraternizacji w zarodku.

W 1916 roku miały miejsce już tylko pojedyncze propozycje zawieszenia broni na czas Wigilii. Składali je Niemcy wojskom brytyjskim, ale bez odzewu. Wojna okrutniała z każdym rokiem, atmosfera świąt 1914 roku nie powróciła. Zamiast uścisku rąk, upominków i meczu piłkarskiego pojawiły się pierwsze czołgi, bombowce, a front pod Ypres spowiła chmura toksycznego gazu bojowego, iperytu.

Co ty na to? Czy ludzkość zniknie z dnia na dzień? Czy jednak ktoś ocali planetę, na której się to wszystko dzieje? Tylko ją mamy. Co zamierzamy zrobić?
śpiewał Paul McCartney.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

"Wydarzenia": Zniszczony rosyjski sprzęt wojskowy i fragmenty pocisków. Niezwykła wystawa w GdańskuPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas