Piramidy w Polsce. Skąd się wzięły tajemnicze budowle
5500 lat temu tereny dzisiejszej Polski usiane były potężnymi megalitycznymi konstrukcjami, starszymi od egipskich piramid i brytyjskiego kręgu głazów Stonehenge. Pozostałości gigantycznych budowli to dziedzictwo ludzi żyjących tu w epoce neolitu, w czasach, gdy człowiek zaczął podporządkowywać sobie otaczającą go przyrodę. Nauczył się uprawiać rolę, budować osady - a także wielkie kamienne obiekty...
Naukowcy podkreślają, że budowle cechowała przemyślana, świadoma konstrukcja. Głazy układano w sposób zwarty, bardzo blisko siebie, gładszą powierzchnią na zewnątrz. Czoła grobowców skierowane były zawsze na wschód.
Tam też, u podstawy, montowano najszersze, największe głazy. Dalej stopniowo długi grób się zwężał i zmniejszał. Do budowy jednego używano nawet 400-600 potężnych kamieni i setek ton ziemi.
W czołach grobowców naukowcy odkryli tzw. świątynie grobowe. W filmie dokumentalnym Krzysztofa Paluszyńskiego "Megality. Historia sprzed 5500 tysiąca lat" archeolog prof. Jacek Wierzbicki tłumaczy:
"W kamieniach czoła grobowca, była mała przerwa, przez którą wchodziło się do świątyni grobowej, a dopiero dalej, za tą świątynią, w głębi w kierunku zachodnim znajdował się sam grób tego zmarłego, którym zawsze był mężczyzna".
Świątynie grobowe wewnątrz ziemnego nasypu wznoszono z drewna. Konstrukcję przykrywała ziemia. Z kolei podłoże świątynne było bardzo starannie przygotowaną powierzchnią z gliny (czasem wypalonej).
Naukowcy przypuszczają, że świątynie wykorzystywano do obrzędów pogrzebowych, ale nie tylko. Być może odbywały się tam i inne rytuały, istotne dla społeczności, a same ziemne nasypy stanowiły centra kultu dla kilku czy kilkunastu okolicznych osad.
Czytaj też: Stożki stawiane przez kosmitów czy ewolucja architektoniczna i ciężka praca ludzkich rąk?
Pośmiertny zaszczyt
W głębi grobowca, za świątynią składano ciało "właściciela" grobu. Kim był? Zaszczyt takiego niezwykle okazałego, wymagającego potężnego nakładu sił i czasu pochówku przypadał wyłącznie mężczyznom. Zapewne był to wódz bądź lider religijny plemienia, może kapłan. Prof. Wierzbicki w filmie "Megality" tłumaczył:
"Byli to mężczyźni w zaawansowanym, dojrzałym jak na neolit wieku - czyli około 40- 50 lat. W ostatnią drogę w zaświaty wkładano im do grobowców niewiele wyposażenia. Chodzi głównie o prestiżowe przedmioty, takie jak np. topór z guzikowatym obuchem, czy też krzemienny lub miedziany sztylet".
Co ciekawe, ludność kultury pucharów lejkowatych uprawiała i przetwarzała mak. Popularnymi naczyniami z tamtego okresu były małe "buteleczki" z gliny, zwane przez badaczy flaszami z kryzą, przypominające kształtem makówki.
Naukowcy przypuszczają, że służyły one właśnie do przechowywania produktów z maku. Takie właśnie naczynia często również umieszczano przy zmarłych w potężnych, kamiennych grobach jako element ich ziemskiego "wyposażenia" w zaświatach.
Gigantyczne drogowskazy
Po co ludzie z czasów neolitu budowali takie konstrukcje? Według badaczy chodziło nie tylko o upamiętnienie, oddanie czci wodzowi czy innej znaczącej jednostce. Potężne megality były też symbolem jedności społeczności, która je stworzyła. Stała za nimi przecież organizacja społeczeństwa, podział ról i pracy.
Mogły też świadczyć o sile militarnej i magicznej. Skoro dana społeczność była w stanie zbudować tak wielkie konstrukcje, to znaczyło, że żyło w niej odpowiednio dużo mężczyzn gotowych walczyć, gdy będzie trzeba.
Niewykluczone jednak, że grobowce pełniły i inne role. Badania z Niemiec sugerują, że powstawały one wzdłuż ważnych szlaków handlowych. Być może były punktami odniesienia w systemie wymiany między grupami ludności.
Najlepiej zachowane "polskie piramidy" przetrwały do dziś na Kujawach i Pomorzu oraz Pomorzu Zachodnim, jednak zdaniem badaczy kilka tysięcy lat temu całe połacie kraju usiane były setkami takich konstrukcji. Niestety większość z nich zniszczono w XIX i XX wieku.
Obecnie dzięki nowoczesnym metodom badawczym, takim jak lotnicze skanowanie laserowe, coraz więcej podobnych megalitycznych obiektów udaje się ujawnić. Tak było w przypadku lasów w powiecie konińskim w Wielkopolsce, gdzie odkryto kilkanaście "nowych" megalitów.
Z kolei w Dolicach na Pomorzu Zachodnim w ostatnich latach ujawniono rzeczywisty kształt znanego już od czasów przedwojennych grobowca megalitycznego. Okazało się, że konstrukcja miała 70 metrów długości, była więc znacznie większa niż pierwotnie sądzono.
Szacuje się, że tylko na obszarze między Dolicami, Pyrzycami a Stargardem, w województwie zachodniopomorskim, niedaleko Szczecina, znajdowało się nawet 200 grobowców megalitycznych.
Władcy natury
Kim byli ci, którzy budowali te potężne konstrukcje? Tzw. kultura pucharów lejkowatych to jedna z kultur neolitycznych występujących na ziemiach polskich. Jej przedstawiciele żyli od około 4 tysiąclecia przed naszą erą na terenie całej Polski, a także w części południowej Skandynawii, północno-wschodnich Niemiec i zachodniej Ukrainy.
To właśnie w czasach neolitu, który rozpoczął się w Polsce około połowy 6 tysiąclecia p.n.e., ludzie porzucili wędrowne życie i zaczęli podporządkowywać sobie przyrodę. Badania wykazują, że przedstawiciele kultury pucharów lejkowatych znikąd nie nie przybyli nad Wisłę i Odrę. To tu "narodziła się" ta kultura. Nazwa pochodzi od jej charakterystycznego wyrobu, a mianowicie naczynia o szeroko rozchylonym, "lejkowatym" kołnierzu.
Ludzie ci pozostawili po sobie jednak znacznie więcej - m.in. kamienne i krzemienne narzędzia, ceramikę, urządzenia rolnicze. Niezwykle przydatny i szeroko wykorzystywany krzemień nauczyli się wydobywać na wielką skalę z kopalni m.in. w Krzemionkach Opatowskich. Naukowcy szacują, że wyrobami z krzemienia handlowano nawet ponad 600 km od miejsca ich wykonania.
Do uprawy ziemi używali radła, ciągniętego przez bydło. Jedną z najważniejszych pozostałości po tych dawnych mieszkańcach obszaru Polski, oprócz tzw. grobów olbrzymów, jest waza z Bronocic - obecnie znajdująca się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie.
Na ściankach naczynia datowanego na około 3635-3370 rok p.n.e. prehistoryczny artysta wykonał rysunki, które według naukowców przedstawiają pojazd kołowy. Ów obrazek wozu na czterech kołach uznaje się za najstarsze na świecie przedstawienie tej - niezwykle istotnej dla rozwoju ludzkości - konstrukcji.
To z kolei oznacza, że już ponad 5500 lat temu ludzie w naszej części świata znali wozy do transportu. Co ciekawe, prawdopodobnie jako bydło pociągowe wykorzystywali tury. Wraz z wazą z Bronocic odnaleziono też szczątki tych zwierząt. Ich rogi miały otarcia, które mogą wskazywać, że nakładano im prymitywne jarzma przyrożne.
Wreszcie najbardziej spektakularne ze znalezisk, czyli kolejne megality stworzone przez tę kulturę, wskazują, że ludzie ci na długo przed narodzinami cywilizacji dysponowali już rozwiniętą organizacją pracy, systemem społecznym i politycznym, ideologią i życiem duchowo-religijnym.
Dziś - m.in. dzięki nowoczesnym metodom badawczym - wiemy coraz więcej o tych najstarszych osiadłych mieszkańcach ziem polskich. Należy zakładać, że wkrótce ujawnione zostaną kolejne pozostałości tajemniczych mrocznych konstrukcji z głazów, stworzonych jednak nie przez olbrzymów, a ludzkimi rękami.
Marcin Moneta - Absolwent filologii polskiej i kulturoznawstwa na Uniwersytecie Wrocławskim. Dziennikarz, publicysta, redaktor TVP3 Wrocław. Od lat współpracuje z czasopismami popularnonaukowymi, historycznymi i kryminalnymi. Publikował teksty m.in. w magazynach "Świat Wiedzy", "Focus Historia", "Wiedza i Życie", "Detektyw" i "Śledztwo".