Pogrzeb Józefa Piłsudskiego. Na Wawelu nikt go nie chciał
Po śmierci Józefa Piłsudskiego rozgorzała dyskusja o jego pochówku. Wszyscy byli jednomyślni co do miejsca – Zamek Królewski na Wawelu. Po zgodzie papieża oraz załatwieniu wszelkich kwestii organizacyjnych, ciało Marszałka spoczęło w krypcie św. Leonarda. Nikt nie spodziewał się ogólnopolskiego konfliktu, który wybuchnął po przeniesieniu trumny do innej krypty…
Zasięg i moc tzw. konfliktu wawelskiego zaskoczyły wszystkich - spór zaangażował władze państwowe i kościelne na najwyższych szczeblach, prasę, radio, a także różne organizacje świeckie i katolickie. Jak do niego doszło?
Śmierć Marszałka
"Pan Prezydent Rzeczpospolitej prof. Ignacy Mościcki ogłosił dziś wieczorem następujące orędzie: "Do obywateli Rzeczpospolitej! Marszałek Piłsudski życie zakończył. Wielkim trudem Swego życia budował siłę w Narodzie, geniuszem umysłu, twardym wysiłkiem woli Państwo wskrzesił". ["Głos Narodu", 12 maja 1935]
Piłsudski zmarł 12 maja 1935 roku w Belwederze. W kraju ogłoszona została żałoba narodowa. Dzień później przeprowadzono sekcję zwłok oraz wyjęto z ciała serce i mózg. Nad mumifikacją pracowali lekarze mjr dr Wiktor Kaliciński oraz Józef Laskowski. Mózg Marszałka został poddany analizie w Polskim Instytucie Badań Mózgu w Wilnie (po jej zakończeniu opublikowano pracę monograficzną na ten temat).
13 i 14 maja ciało Piłsudskiego wystawione zostało na widok publiczny. 15 maja zwłoki przewieziono do katedry św. Jana i ustawiono na katafalku w nawie głównej. Trumna została wykonana ze srebra według projektu prof. Wojciecha Jastrzębowskiego. 17 maja odprawiono mszę żałobną, a popołudniem wyprawiono na Polach Mokotowskich defiladę wojskową na cześć zmarłego.
Po zakończonych uroczystościach trumnę przeniesiono na platformę kolejową (przygotowano i wybudowano nawet osobny tor!). Została oświetlona, obok wystawiono wartę - dwóch szwoleżerów i sześciu generałów. Specjalny skład kolejowy wyruszył w podróż do Krakowa. Trwała ona całą noc, bo skład jechał wolno, by umożliwić zebranym na trasie przejazdu obywatelom pożegnanie Marszałka. Przygotowania do pogrzebu i sama ceremonia stały się okazją do zamanifestowania idei jedności w narodzie.
Pociągiem na pogrzeb
Kult Józefa Piłsudskiego kwitł i nabierał mocy podczas wszystkich uroczystości. Apogeum tego zjawiska miało miejsce w dniu pogrzebu na wzgórzu wawelskim. 18 maja rano do Krakowa dotarł skład z trumną (kilka wagonów, w tym sypialne i osobowe dla najbliższej rodziny oraz gości, a także osiemnastometrowy wagon-laweta z trumną i armatą). Wcześniej do stolicy Małopolski zjechali przedstawiciele rządu. Wielkie zainteresowanie pogrzebem spowodowało zator na dworcu kolejowym, co przełożyło się na opóźnienie w obchodach.
Trumna przetransportowana została w uroczystym pochodzie do kościoła Mariackiego. Kondukt rozciągał się na kilka kilometrów, głównie na ulicach Lubicz, Basztowej, Dunajewskiego i Floriańskiej (szacunkowo mógł on liczyć nawet 100 tys. ludzi; przedstawicieli władz, wojska, szkolnictwa, a także mieszkańców Krakowa).
Po godzinie 10 w bazylice Mariackiej abp Adam Sapieha odprawił mszę. Następnie ulicą Wiślną, Straszewskiego i Podzamczem kondukt pogrzebowy udał się na Wawel. Tam trumna została złożona w krypcie św. Leonarda. Dzwon Zygmunta rozbrzmiał wraz z salwą dział armatnich (oddano 101 strzałów).
Początek konfliktu
Ponad dwa lata po uroczystym pogrzebie Piłsudskiego abp Adam Sapieha nakazał przeniesienie trumny z ciałem Marszałka z krypty św. Leonarda do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, wywołując ogólnopaństwowy konflikt. Co było jego przyczyną?
Musimy cofnąć się do roku 1916. Wtedy to Ignacy Jan Paderewski poprosił o pochówek na Wawelu dla Henryka Sienkiewicza; abp Sapieha nie wyraził jednak zgody. Jedenaście lat później sprowadzono z Paryża do Polski szczątki Juliusza Słowackiego. Abp Sapieha nakłoniony przez Piłsudskiego przystał na pochówek, jednak zastrzegł, że będzie to ostatni taki pogrzeb na Wawelu. Pisał: "(...) wtedy Marszałek Piłsudski jako Premier wystosował do mnie pismo, prosząc o to i zgadzając się, że te zwłoki będą ostatnie, jakie tam będą chowane".
Jednak Piłsudski w testamencie zasugerował miejsce swojego pochówku - a był nim właśnie Wawel. Po śmierci Marszałka Rada Ministrów zaczęła naciskać na abp. Sapiehę, by ten zezwolił na pogrzeb. I tak się stało. Lecz miało to też "skutki uboczne". Ks. Kazimierz Figlewicz, wikariusz parafii na Wawelu wspominał:
"Wskutek przychodzenia ciągłego różnych delegacji i pocztów sztandarowych, katedra stała się przedsionkiem krypty. Przychodziły różne osoby i związki - czasem obce nam religią - i wchodziły do krypty ze swymi sztandarami (...). Z pociągów tzw. popularnych przychodzili czasem do krypty ludzie nietrzeźwi, którzy w sposób nielicytujący z powagą miejsca i majestatem śmierci wyrażali swój żal z powodu śmierci śp. Marszałka".
Dlaczego wedle słów ks. Figlewicza główna nawa katedry stała się przedsionkiem do krypty? Otóż trumna z ciałem Piłsudskiego została umieszczona w krypcie św. Leonarda, do której jedyne wejście prowadzi z wnętrza katedry; każdy, kto chciał oddać hołd Marszałkowi, musiał przejść przez nawę.
Trzeba przy tym nadmienić, że abp Sapieha, zezwalając na pochowanie Piłsudskiego na Wawelu, zgodził się na umieszczenie trumny w krypcie św. Leonarda jedynie tymczasowo - do czasu przygotowania osobnej krypty (do której można byłoby się dostać bezpośrednio z zewnątrz). Zresztą krypta św. Leonarda nie miała wentylacji i odpowiedniego ogrzewania. W listopadzie 1935 roku abp Sapieha starał się uzyskać informacje o planowanym przełożeniu ciała Piłsudskiego do trumny metalowej (wilgotność w krypcie była bowiem zbyt duża, a trumna kryształowa nie nadawała się na tak ciężkie warunki), lecz bez rezultatu.
Władze działały opieszale. Ks. Figlewicz wspominał, że z tego powodu często odbywały się komisje lekarskie, w czasie których zwłoki Marszałka wyjmowano z trumny, rozbierano ze wszystkich szat, a następnie poddawano dodatkowym zabiegom mającym na celu mumifikację. Zapach używanych środków medycznych był podobno nie do zniesienia i unosił się w katedrze przez kilka dni. W 1937 roku abp Sapieha pisał:
"Gdy na wiosnę br. wróciłem do kraju i dowiedziałem się prywatnie, że Komitet wcale nie ma zamiaru przeniesienia zwłok Marszałka do nowej krypty, a domyśliłem się, co później zostało stwierdzone, że właściwym zamiarem tych kół było pozostawienie ich w krypcie św. Leonarda (...)".
Dowiedz się więcej: Żałobnie gra lokomotywa. Pociągi pogrzebowe, które wiozły głowy państw
Krypta pod Wieżą Srebrnych Dzwonów
Docelowa krypta dla ciała Józefa Piłsudskiego - pod Wieżą Srebrnych Dzwonów - została przygotowana i sprawdzona osobiście przez abp. Sapiehę. W swych zapiskach stwierdzał jednak, że jeśli nawet wystosowałby oficjalne pismo związane z przeniesieniem zwłok, to nie uzyskałby odpowiedzi. Dlaczego tak zależało mu na przeniesieniu trumny?
Argumentował zasadność tej operacji nie tylko kiepskimi warunkami w krypcie św. Leonarda, ale także wizytą króla rumuńskiego, który wraz z prezydentem miał złożyć hołd Piłsudskiemu. W liście do generała Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego abp Sapieha pisał, że prezydent zostałby przyjęty według rytuału kościelnego, z kolei "co do króla, jako dla człowieka wyznania schizmatyckiego, byłoby niemożliwe. Robienie zaś różnic wywołałoby niemiłe i szkodliwe konsekwencje dyplomatyczne. Gdy wejdą z zewnątrz katedry, trudności te odpadną".
Odpowiedź generała była jednoznaczna - nie ma zgody na przenosiny. Choć w kolejnych listach Sapieha starał się otrzymać oficjalną zgodę (co niestety mu się nie udało - przeciwny był nawet sam prezydent), to ostatecznie na własną rękę zadecydował o przetransportowaniu trumny do krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów w nocy z 22 na 23 czerwca 1937 roku.
"Od przesunięcia tej trumny zatrzęsła się Polska"
Poruszenie wywołane przez przenosiny ciała było ogromne. Większość polityków nazywało to wydarzenie profanacją i obrazą majestatu Rzeczpospolitej. Premier gen. Felicjan Sławoj Składkowski złożył na ręce prezydenta Mościckiego dymisję, która nie została przyjęta. W popołudniowych wydaniach popularnych gazet z 23 czerwca 1937 roku wrzało. W "Gazecie Polskiej" pojawiły się np. żądania:
"(...) 1) zmiany konkordatu, 2) oddania Wawelu w bezpośrednie władanie Państwu, 3) powołania na stanowiska biskupów Polaków, którzy czują się wiernymi synami ojczyzny, 4) pozbawienia ks. metropolity Sapiehy wszystkich odznaczeń honorowych, 5) pozbawienia ks. metropolity Sapiehy obywatelstwa polskiego".
Arcybiskup zapewne był w szoku. Nie spodziewał się, że jego decyzja spotka się z tak wielkim oporem obywateli oraz polityków. Na ulicach miast organizowano protesty i demonstracje. Pod Pałacem Saskim 25 czerwca 1937 roku zebrało się ponad 20 tysięcy ludzi. Szef Obozu Zjednoczenia Narodowego płk Adam Koc w swoim oświadczeniu z tego dnia pisał: "Wola Głowy Państwa została świadomie odrzucona. (...) zakładam protest przeciw niedopuszczalnemu postępkowi jednostki, naruszającemu głęboki kult narodu dla nieśmiertelnego Wodza".
Abp Sapieha został oskarżony o naruszenie kultu Józefa Piłsudskiego i obrazę prezydenta. Tymczasem duchowny wystosował wyjaśnienie dla prasy w którym stwierdził, że motywem jego działania był stan miejsca, w którym znajdowała się trumna:
"Zwłoki, pozostając w krypcie św. Leonarda, wilgotnej pomimo poczynionych adaptacji i niezabezpieczone sarkofagiem, narażone były nadal na niebezpieczeństwo ujemnych dla stanu mumifikacji następstw. [Nowa krypta] została przed złożeniem w niej trumny, jak przystało na grobowiec katolika, poświęcona. Przeniesienia trumny dokonano z należytym szacunkiem i najwyższą troską, w obecności przedstawiciela Kapituły Krakowskiej i delegata Komitetu Wykonawczego, który jako lekarz od początku czuwał nad stanem mumifikacji zwłok Marszałka Piłsudskiego".
Na nadzwyczajnej sesji sejmowej - 20 lipca 1937 roku - wicemarszałek Sejmu Tadeusz Schaetzel w swoim przemówieniu stwierdził, że "od przesunięcia tej trumny zatrzęsła się Polska". Nie można się z tym nie zgodzić. Z jednej strony konfliktu mamy prezydenta Mościckiego i polityków, którzy za wszelką cenę chcieli pozostawić trumnę Piłsudskiego w jednej z najbardziej honorowych krypt w podziemiach katedry. Z drugiej - abp. Sapiehę, człowieka, dla którego ogrom ludzi przelewających się przez główną nawę katedry był nie do przyjęcia.
Dodatkowym problemem była wizyta króla rumuńskiego Karola, który latem 1937 roku miał odwiedzić Polskę - i grób Piłsudskiego. Karol wyznawał prawosławie, więc dla abp. Sapiehy było nie do pomyślenia, by mógł on na równi z prezydentem Mościckim odwiedzić katedrę. Stąd próba jak najszybszego przeniesienia zwłok Marszałka.
Dziś może się wydawać, iż krypta pod Wieżą Srebrnych Dzwonów stanowi jedność z katedrą, dawniej tak jednak nie było. Służyła ona jako swoiste zaplecze techniczne, a nawet magazynowe (była częścią koszar austriackich). Krypta św. Leonarda i pozostałe pomieszczenia stanowiły sferę sacrum, zatęchła piwnica przemianowana później na kryptę - nie. Trudno się zatem dziwić, że "przeprowadzka" doczesnych szczątków Piłsudskiego do takiego miejsca wzbudziła tyle kontrowersji.
Bartłomiej Gajek - historyk, archiwista, publicysta. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zajmuje się historią przestępczości w czasach nowożytnych oraz historią Krakowa. Współpracuje z Newsweek Historia oraz Mówią Wieki.