Runął most w Baltimore. Uderzył w niego statek, jest nagranie

Fox Baltimore informuje, że ruch na moście odbywał się normalnie, przez co w momencie uderzenia weń statku znajdowały się na nim pojazdy. Kontenerowiec, który uderzył w most, zapalił się, a następnie zatonął.

Według Urzędu Transportu stanu Maryland most Francis Scott Key w Baltimore zawalił się we wczesnych godzinach porannych 26 marca 2024 r. 

W wyniku katastrofy ucierpiało co najmniej siedem osób. Dokładna liczba ewentualnych ofiar i rannych nie jest na ten moment znana. Na miejscu pracują służby, trwa akcja ratunkowa.

Moment uderzenia statku w most i jego zawalenie się zostały uchwycone na transmisji na żywo prowadzonej przez Streamtime Live na YouTube.

Za dokładną przyczynę zawalenia się mostu podano uderzenie kontenerowca w podporę, w wyniku czego most wraz z obecnymi na nim pojazdami wpadł do rzeki Patapsco. "New York Times" informuje, że jednostka, która doprowadziła do katastrofy, pływała pod banderą Singapuru. 

Matthew West, podoficer pierwszej klasy straży przybrzeżnej w Baltimore, powiedział, że był to statek towarowy Dali, który wypłynął z portu ok. 1 w nocy i zmierzał do stolicy Sri Lanki. Według Marine Traffic statek ten zbudowano w 2015 roku, miał długość 299 metrów i szerokość 48 metrów. 

Key Bridge w Baltimore powstał w latach 70. XX wieku, a koszt jego budowy szacuje się na ok. 110 milionów dolarów. Inwestycję rozpoczęto w 1972 roku, a otwarcie mostu nastąpiło 23 marca 1977 roku. Służył przez 47 lat.

Był to stalowy most kratownicowy. Główne przęsło miało długość 366 metrów, a cały most liczył 2632 m. Po moście poruszało się mnóstwo samochodów - rocznie korzystało z niego ponad 11 milionów pojazdów. Stanowił on część trasy wyznaczonej do ruchu m.in. ciężarówek z materiałami niebezpiecznymi. 

Most znany był pierwotnie pod nazwą Outer Harbor Crossing, jednak zmieniono ją na Franciss Scott Key Bridge - nosił więc imię autora tekstu hymnu narodowego Stanów Zjednoczonych.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!