Sensacyjne doniesienia: Wysadzona ukraińska zapora to... kopalnia skarbów

Odbudować czy nie odbudowywać? Takie pytanie można usłyszeć wśród naukowców coraz częściej, bo zniszczenie ukraińskiej zapory Kachowskiej Elektrowni Wodnej wywołało katastrofalną powódź, ale i odsłoniło wielowiekowe dziedzictwo kulturowe.

Odbudować czy nie odbudowywać? Takie pytanie można usłyszeć wśród naukowców coraz częściej, bo zniszczenie ukraińskiej zapory Kachowskiej Elektrowni Wodnej wywołało katastrofalną powódź, ale i odsłoniło wielowiekowe dziedzictwo kulturowe.
Zniszczenie tamy wywołało katastrofalną powódź, ale i odsłoniło wielowiekowe dziedzictwo kulturowe /Dmytro Smolienko / Ukrinform/Future Publishing /Getty Images

Rosja wysadziła zaporę, skutki są dwojakie

Na początku czerwca byliśmy świadkami wydarzeń, przed którymi ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski ostrzegał już w październiku 2022 roku. Próbując powstrzymać ukraińską kontrofensywę, siły rosyjskie zdetonowały ładunki wybuchowe umieszczone na zaporze Kachowskiej Elektrowni Wodnej.

Doprowadziło to do ogromnej powodzi, dziesiątki wiosek zostało zatopionych, zwierzęta gospodarskie i uprawy zniszczone, a społeczności odcięte i odizolowane. Ta ekonomiczna i ekologiczna katastrofa miała jednak również nieoczekiwane konsekwencje - opróżnienie zbiornika odsłoniło tysiące historycznych artefaktów.

Reklama

Na obszarze, który przed budową tamy nie był w pełni zbadany przez archeologów, nagle pojawiła się perspektywa odkrycia znaczących znalezisk, w tym starych łodzi. Być może nawet tych od dawna poszukiwanych przez badaczy historii morskiej Kozaków, jak klasyczna wczesna czajka, równie ikoniczna w historii Ukrainy jak langskip w Skandynawii.

Czajka to zwrotna pełnomorska kozacka łódź bojowa o długości do 20 i szerokości do 4 metrów, wykorzystywana w XVI i XVII wieku, której nazwa do dziś stanowi zagadkę. To właśnie obietnica odnalezienia takich skarbów przyciągnęła archeologów i pasjonatów historii na miejsce, którego nie chcą teraz porzucić.

A wszystko zaczęło się od pewnego czerwcowego spaceru po plaży największej wyspy Dniepru, czyli Chortycy, podczas którego przypadkowy mężczyzna zauważył coś, co wyglądało jak kłoda do połowy zanurzona w wodzie. Kiedy podszedł bliżej, zdał sobie sprawę, że to część łodzi, najpewniej bardzo starej.

Mężczyzna natychmiast wezwał strażników Rezerwatu Narodowego Chortyca, którzy wspólnie z policją odgrodzili teren, a następnie ściągnęli na miejsce archeologów. I choć okazało się, że tym razem nie chodzi o słynną Czajkę, to odnaleziona łódź jest jej bezpośrednią następczynią i może dostarczyć wielu cennych wskazówek. 



Kozacy i ich czajki. Archeolodzy szukają narodowego skarbu

Bo warto pamiętać, że w historii Ukrainy wyspa Chortyca jest synonimem Kozaków Zaporoskich. To społeczność powstała w późnym średniowieczu, która podobnie jak inne grupy kozackie słynęła z półdemokratycznych rządów, znacznej autonomii i angażowania się w kampanie wojskowe, zarówno na lądzie, jak i na morzu.

Chortyca była jedną z ich ważnych baz, a według niektórych doniesień pierwszą siedzibą, więc wydaje się idealna do poszukiwań nieuchwytnej czajki, która jest przecież jednym z najbardziej rozpoznawalnych ukraińskich symboli kulturowych.

I chociaż w przeszłości odnaleziono nowocześniejsze łodzie kozackie z XVIII wieku, archeolodzy w dalszym ciągu poszukują ocalałej, klasycznej czajki z tego wczesnego okresu i uważają, że zniszczenie tamy, choć tragiczne, stwarza nowe możliwości.

Zwłaszcza że szybko okazało się też, że wysadzenie zapory odsłoniło zdecydowanie więcej skarbów skrywanych przez lata przez Chortycę - od srebrnej monety rzymskiej z I wieku n.e. po niemieckie hełmy z II wojny światowej.

Dlatego, mimo że ukraiński rząd zaczął planować odbudowę tamy natychmiast po jej zniszczeniu, nie brakuje licznych głosów opowiadających się za przywróceniem historycznego, przedsowieckiego krajobrazu rzeki Dniepr.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy