Śmierć Czerwonego Barona
Dokładnie 92 lata temu, 21 kwietnia 1918 r., Manfreda von Richthofena, najlepszego asa myśliwskiego I wojny światowej, dosięgła aliancka kula. Zwycięzca 80 podniebnych pojedynków nawet w swoje ostatniej walce nie dał się ustrzelić alianckim lotnikom...
Manfred von Richthofen, po ukończeniu kursu pilotażu, wrócił do swojej jednostki bombowej. Na skrzydle samolotu osobiście zamontował karabin maszynowy, z którego 26 kwietnia 1916 r. zestrzelił kolejny samolot. Był to pierwsza maszyna, jaką niemiecki lotnik strącił będąc już pilotem. Ale i to osiągnięcie nie zostało zaliczone, bowiem samolot znów spadł poza linię frontu.
Manfred von Richthofen rozpoczął karierę pilota myśliwskiego od przypadkowego spotkania z asem myśliwskim Oswaldem Boelcke. Kompletował on załogę nowo utworzonej eskadry myśliwskiej Jagdstaffel 2 (Jasta 2) i widząc, że ma przed sobą zdolnego pilota, zaproponował von Richthofenowi służbę. Z takiej okazji 24-latek nie mógł nie skorzystać...
Manfred von Richthofen został pilotem myśliwskim 1 września 1916 r. Już szesnaście dni później młody pilot samolotu Albatross D. II strącił wrogą maszynę. Tym razem zestrzelenie samolotu F.E.2b zostało oficjalnie uznane. Do połowy października 1916 r. von Richthofen miał na koncie już pięć strąconych samolotów, co - zgodnie z nomenklaturą aliancką - dawałoby mu tytuł "asa".
Gdy na koncie Manfreda von Richthofena doszło kolejne pięć strąconych samolotów wroga, został najlepszym niemieckim pilotem myśliwskim. W styczniu 1917 r. odznaczono go orderem Pour le Merite (fr. "Za Zasługi), który był wówczas najwyższym odznaczeniem wojskowym. W tym samym miesiącu von Richthofen został dowódcą eskadry Jasta 11, która choć początkowo nie miała większych sukcesów, z czasem stała się jedną z najlepszych eskadr Luftstreitkrafte.
Postrach niebios: czerwony samolot
Już na samą myśl o Czerwonym Baronie lotnikom państw Ententy robiło się słabo. Szaleńcze ataki o olbrzymiej skuteczności eskadry Jasta 11 w kwietniu 1917 r. (nazywanym później "krwawym kwietniem") spowodowały, że alianccy piloci nie chcieli latać. Nie ma co się temu dziwić, gdyż wyczyny "Latającego cyrku" lub też "Cyrku Richthofena", jak Brytyjczycy nazywali eskadrę von Richthofena, sprawiły że średni czas przeżycia brytyjskich pilotów spadł z 295 do 92 godzin! Pilot, który zestrzeli Czerwonego Barona, miał otrzymać w nagrodę Krzyż Wictorii, własny samolot i 5 tys. funtów. Nawet taka zachęta nie pomogła pokonać von Richthofena, który tylko w kwietniu 1917 r. strącił 21 samolotów. 29 kwietnia, w trakcie jednego lotu, udało mu się zestrzelić ich aż cztery.
Zobacz film o najlepszym pilocie I wojny światowej, Manfredzie von Richthofenie:
Rana głowy i nowy Fokker
Sekcja zwłok wykazała, że kula, która zabiła Manfreda von Richthofena, przebiła kadłub samolotu i wbiła się w ciało niemieckiego asa od dołu, uszkadzając jego wątrobę, płuca oraz serce. Zatrzymała się dopiero w jego kurtce. Czerwony Baron został pochowany następnego dnia z pełnymi honorami oddanymi przez 3. Dywizjon Australijskich Sił Powietrznych. Jego ciało było kilkukrotnie przenoszone z miejsca na miejsce, by ostatecznie spocząć na cmentarzu w Wiesbaden. Natomiast silnik z Fokkera von Richthofena można zobaczyć w londyńskim Imperial War Museum.
Marcin Wójcik