Niepodległa Polska uratowana dzięki poniemieckiej radiostacji. Oto historia WAR
Józef Piłsudski wiedział, że aby Polska faktycznie mogła zostać uznane za państwo niepodległe i suwerenne, musiała światu o sobie przypomnieć. Chodziło o jak najszybsze uznanie odrodzonej Polski, włączając ją w poczet państw zwycięskich w wojnie. Wódz naczelny szybko podpisał specjalną depeszę notyfikującą istnienie państwa polskiego, która trafiła do światowych mocarstw. Jak tego dokonano? Dzięki jednej poniemieckiej radiostacji w warszawskiej Cytadeli. Oto historia WAR.

Największym problemem odradzającej się Polski była niewiedza świata
Listopad 1918 roku nad Wisłą był miesiącem wielkich wydarzeń. Po 123 latach niewoli, Polacy w końcu mogli być panami we własnym państwie. Józef Piłsudski wraz z czołowymi politykami zdawał sobie sprawę z zadań, jakie stały przed odrodzonym narodem. Jednym z nich było poinformowanie całego świata, że Polska jest już suwerennym i niepodległym państwem z rządem w Warszawie.
Do tego, że świat nie wiedział o tym co dzieje się nad Wisłą w listopadzie 1918 roku może świadczyć fakt, że Francja za pierwszy polski rząd uznała nie ten znajdujący się w Warszawie, a w Paryżu, gdzie stacjonował Komitet Narodowy Polski. Piłsudski więc doskonale wiedział, że jeżeli Polska ma wrócić na mapę, to musi o sobie przypomnieć.
16 listopada wódz naczelny podpisał specjalną depeszę notyfikacyjną o powstaniu niepodległej Polski. Bezpośrednio adresowana była do Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Włoch i Japonii oraz do "wszystkich państw wojujących i neutralnych". Depesza ta była niezwykle ważna, jednak jeszcze ważniejsze było znalezienie urządzenia, które było w stanie rozprowadzić ją po świecie. Wybór padł na warszawską radiostację WAR.
Radiostacja WAR. Powojenny "prezent" od Niemców
WAR był wojskową radiostacją radiotelegraficzną o mocy 4 kW, zbudowaną w 1915 roku przez Niemców na terenie działobitni w warszawskiej Cytadeli. Do odbierania sygnału wykorzystywała dwie 70-metrowe wieże radiowe. Jej nazwa wzięła się sygnału rozpoznawczego, używanego przez Niemców. W listopadzie 1918 WAR był jedną z nielicznych radiostacji, której moc pozwalała na rozesłanie depeszy o wyzwoleniu się polskiego narodu.
Tu na wstępie należy wyjaśnić kwestię daty nadania depeszy. Jeszcze do niedawna uważano, że zrobiono to 16 listopada. Jednak wtedy w warszawskiej Cytadeli rządzili jeszcze...niemieccy żołnierze, którzy byli w trakcie opuszczania twierdzy. Faktyczną datą wysłania depeszy jest noc z 18 na 19 listopada.
Treść przełomowej depeszy Piłsudskiego
Wysyłanie depeszy rozpoczęto jeszcze w momencie, gdy w Cytadeli byli ostatni żołnierze niemieccy. Polacy nie mogli już bowiem czekać. 18 listopada doszło do cichego przejęcia stacji i rozbrojenia Niemców. Do wysłania depeszy wybrano byłego sierżanta armii niemieckiej, Ślązaka Jana Pradelloka. W akcji współpracował z nim polski radiotelegrafista Bronisław Sroka. Po ustawieniu radiostacji musieli wystukać depeszę kodem Morse'a. Dodatkowo jej treść była po francusku, ówczesnym języku dyplomacji. Wpierw próbowali wysłać wiadomość do Paryża, jednak ten odrzucał odbiór. Francuzi zwyczajnie nie wiedzieli, że to Polacy próbują się z nimi skontaktować, biorąc treść depeszy o niepodległej Polsce jako dziwny podstęp Niemców. Po tym radiotelegrafiści wysłali wiadomość do szwedzkiej stacji w Karlsborgu, skąd rozesłano ją do zaadresowanych państw.
Depesza nadana przez WAR w ciągu dwóch dni rozeszła się po prawie całym świecie, trafiając m.in. do Waszyngtonu, Paryża, Londynu, Berlina, Wiednia, Moskwy czy Bukaresztu. Wraz z pierwszymi doniesieniami z zagranicznych punktów informacyjnych rządu regencyjnego Warszawy, potwierdziła światu, że Polska znów jest niepodległa. Pozwoliło to na uznanie jej jako suwerenny byt na arenie międzynarodowej, dzięki czemu nasz kraj pojawił się na mapie świata, a co ważniejsze, mógł uczestniczyć w nadchodzących rozmowach pokojowych.
Jak WAR obronił polską niepodległość
Radiostacja WAR prócz pomocy w odzyskaniu niepodległości, miała także ogromny wkład w jej obronę podczas wojny polsko-bolszewickiej. W kluczowych dniach Bitwy Warszawskiej 15 i 16 sierpnia WAR zagłuszał radiostacje sowieckie, nadawaniem przez 36 godzin bez przerwy tekst Nowego Testamentu. Nie tylko wprawiało to Rosjan w konsternacje, ale przede wszystkim uniemożliwiało im koordynacje ataków.
WAR funkcjonował prawdopodobnie jeszcze do 1925 roku, a jego maszty stały w Cytadeli aż do 1935. Dziś nie ma po nich śladu, jednak warto pamiętać, że to dzięki jednej poniemieckiej radiostacji, Polska po 123 latach wróciła na mapę.









