"Wiedeńczyk" - najsłynniejszy Antek w Polsce

"Wiedeńczyk" jest chyba najbardziej znanym egzemplarzem An-2 w Polsce. Wsławił się ucieczką do Wiednia w 1982 roku. Dziś można go podziwiać na licznych pokazach lotniczych.

Samolot An-2 został skonstruowany w 1947 r., w latach 1960 - 1996 był produkowany  na licencji w zakładach WSK PZL Mielec, w ilości ponad 10 000 egzemplarzy. "Antek" o numerze seryjnym 1G 7447, został wyprodukowany w 1966 r. w najpopularniejszej wersji transportowo - desantowej An-2TD. Wraz z czterema innymi "braćmi" w dniu 10 stycznia 1967 r. zasilił szeregi 55 Pułku Lotnictwa Transportowego na krakowskich Balicach.

Wiosną 1982 r. nieoczekiwanie został bohaterem dramatycznej historii. W najbardziej rygorystycznym okresie stanu wojennego trzech pilotów (w tym jeden rezerwista) podjęło decyzję o ucieczce z kraju do Europy Zachodniej.

Reklama

W dniu 1 kwietnia 1982 r., wykorzystując rutynowy wylot ze skoczkami, oddalili się od lotniska i wylądowali na podkrakowskiej łące. Tam zabrali swoje rodziny i cywilnego kolegę, po czym obrali kurs na południe. Przelecieli przez góry oraz terytorium Czechosłowacji i wylądowali w Wiedniu, gdzie poprosili o azyl polityczny. Do Polski powrócił samolot i jego technik, który nie brał udziału w "spisku" i nie zamierzał pozostawać za granicą.

Od tej pory samolot nosił w jednostce nieoficjalną nazwę "Wiedeńczyk".

Znów w Polsce

W dalszej służbie został dostosowany do holowania celów powietrznych. W kabinie ładunkowej jest wówczas montowana zwijarka R-600 z liną o długości 600 m, na której końcu holowany jest cel  RSS-5C, popularnie zwany "rękawem". 

Cel wykorzystywany jest do ćwiczeń w zwalczaniu wolno latających celów powietrznych prowadzonych przez załogi śmigłowców Lotnictwa Wojsk Lądowych - Mi-2, Mi-24 i W-3W. Ćwiczenia odbywają się na poligonie morskim koło Ustki, a śmigłowce strzelają ostrą amunicją, co wymaga od załogi holownika stalowych nerwów.

W  2007 r. "Wiedeńczyk" obchodził 40-lecie służby. Z tej okazji załoga samolotu z 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego w składzie: Jerzy Antonkiewicz, Zbigniew Chłopecki, Kazimierz Strumiński oraz Karol Bałdyga, przy współpracy z przyjaciółmi z krakowskiego Muzeum Lotnictwa przygotowała projekt oryginalnego okolicznościowego malowania.

Smoczy Antek

Pomysłodawcą i projektantem "smoczej skóry" był znany artysta i historyk lotnictwa Marek Radomski. On także - przy pomocy pracowników dęblińskich Wojskowych Zakładów Lotniczych Nr 3 - przelał swój projekt w rzeczywisty kształt. Po raz pierwszy odnowiony samolot można było podziwiać podczas V Małopolskiego Pikniku Lotniczego w krakowskim Muzeum Lotnictwa Polskiego w czerwcu 2008 r. Od tej pory samolot i jego sympatyczna załoga stały się stałym widokiem na kolejnych edycjach Pikników. Można ich było spotkać także na wielkich pokazach Air Show 2011 w Radomiu.

Najbardziej niezwykłą imprezą, w jakiej uczestniczył "Wiedeńczyk", był XII Europejski Zlot Samolotów An-2 w Aeroklubie Krainy Jezior na lotnisku Kętrzyn-Wilamowo w sierpniu 2008 r. Jako jedyny reprezentował wówczas barwy wojskowe, zyskując nieoficjalny, acz zasłużony przydomek "Ostatniego dwupłatowca w NATO". Wówczas sympatyczni Krakusi zdobyli pierwsze miejsce w klasyfikacji na najaktywniejszą załogę Zlotu.

W 2012r. kończąc swą wieloletnią służbę w barwach lotnictwa Sił Powietrznych (w tym czasie wykonał ponad 15 tysięcy lądowań i spędził w powietrzu ok. 7 tysięcy godziny), przy staraniu wielu sympatyków lotnictwa, a w szczególności dyrektora Krzysztofa Radwana, "Wiedeńczyk" został przekazany Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie - i od tego czasu oczekuje na swój pierwszy lot "cywilny". Wiele zasług na tym polu ma senator Bogdan Klich, dzięki któremu ten historyczny samolot nie skończył żywota, w sposób na jaki nie zasługiwał. Polityk nadal wspiera Muzeum, aby mogło utrzymać samolot w stanie lotnym.

W najbliższym czasie mamy nadzieję, że po niezbędnych pracach umożliwiających jego dalszą eksploatację "cywilną" będzie on udostępniany szerokiej publiczności w Muzeum Lotnictwa w Krakowie jako muzealny eksponat latający, pozostając wierny swojej małej ojczyźnie, z którą był nierozerwalnie związany od początku swojej eksploatacji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy