Wszystkie zbrodnie Włodzimierza Lenina
Marzył o rewolucji, w wyniku której wszyscy będą sobie równi. Byli równi. W obliczu bezmyślności i ogromu bolszewickich zbrodni.
Kozia bródka, "czapka-leninówka", charakterystyczna pięcioramienna czerwona gwiazda - to gadżety, które można znaleźć na setkach tysięcy straganów. Gigantyczne pomniki, popiersia, kompozycje mozaikowe wodza rewolucji zdobią krajobraz wielu miejsc na świecie. Lenin niewątpliwie jest jedną z ikon współczesnej popkultury. Tacy barbarzyńcy jak Hitler, czy Stalin zostali już bezwzględnie zakatalogowani w historycznej szufladzie pod hasłem "zbrodniarze".
Natomiast postać Władimira Iljicza Uljanowa wciąż jest trywializowana. Obrońcy Lenina lubią wspominać coś o jego dobrych intencjach. Jednak, jak pokazuje historia, nie znają oni dobrze ani faktów, ani dokumentów, które pozostawił po sobie rosyjski polityk komunistyczny.
Statystyka przeciwko Leninowi
Przechwycenie władzy przez bolszewików było częściowym spełnieniem życiowego marzenia Lenina. Częściowym - bo do pełni satysfakcji brakowało jedynie rewolucji ogólnoświatowej, która miała być konsekwencją Rewolucji Październikowej. Obronie osiągnięć tego przewrotu podporządkował więc wszystko - bez mrugnięcia okiem skazując na śmierć miliony niewinnych istnień. W książce Czarna księga komunizmu czytamy:
Pierwszy wielki głód lat 1921-1922 dotknął 29 milionów ludzi i pochłonął 5 milionów ofiar śmiertelnych, tylko o milion mniej niż głód w latach trzydziestych, spowodowany antychłopską polityką i kolektywizacją. Jeśli nawet nie był wywołany celowo, by złamać chłopski opór (nie zostało to dowiedzione), z pewnością wynikał z antychłopskiej polityki; był też cynicznie wykorzystany - Werth przytacza zdanie Lenina z listu do Biura Politycznego z czerwca 1922 roku o posłużeniu się głodem do walki z Cerkwią.
Wszelkie statystyki z czasu od przejęcia przez Lenina władzy, aż do jego śmierci są porażające. Jednakże "adwokaci" bolszewickiego przywódcy wciąż poddają pod dyskusję argument o krwawej wojnie domowej, której jedną z konsekwencji był okropny głód. Wspominają także o radykalnym przestrojeniu systemu gospodarczego, na które nieświadomy klasowo lud nie był przygotowany.
Lenin chciał dobrze - ale zewnętrzne czynniki nie pozwoliły mu na realizację szlachetnych zamierzeń. Czyżby tak było w rzeczywistości?
Bezwzględny tyran
"Jednostka niczym - jednostka zerem!" - słynny cytat z poety Majakowskiego wcielany był w życie, przez pionierów bolszewizmu, jeszcze przed swoim powstaniem. Każdy przeciwnik polityczny - nie wspominając już o reprezentantach innych warstw społecznych niż biedne chłopstwo i proletariat - był traktowany jak wróg. A wrogów najwygodniej jest po prostu zlikwidować. Lenin i spółka przyjęli bezpardonową walkę klas, w której założono prawną, ekonomiczną, a w efekcie fizyczną eliminację wszystkich podejrzanych i niewygodnych jednostek. Richard Pipes w książce Rewolucja Rosyjska pisze:
Lenin stale też zachęcał swoich oficerów do terroryzowania ludności cywilnej. Proponował Slanskiemu: "Postaraj się ukarać Łotwę i Estonię środkami wojskowymi (na przykład... przekrocz w jakimś miejscu granicę choćby na jedną wiorstę i powieś 100-1000 ich urzędników i bogaczy)".
Apologeci Lenina oburzają się na porównania Rosjanina z Hitlerem. Jest w nich jednak sporo prawdy. Przywódca narodowych socjalistów dążył do fizycznej zagłady niewygodnych grup etnicznych i narodowościowych. Lider bolszewików natomiast postępował identycznie z wrogimi klasami oraz grupami społecznymi.
Twórca aparatu terroru
Czeka. Na sam dźwięk tej zbitki słów każdego obywatela Związku Radzieckiego zalewały z pewnością zimne poty. Pod egidą samego Lenina powstał gigantyczny państwowy aparat terroru, jeden z najkrwawszych i najbrutalniejszych w historii XX wieku. Walka z kontrrewolucją była tylko pretekstem do sadystycznego niszczenia jednostek. Bolszewikom usługiwali często patologiczni byli kryminaliści, którzy z radością wdrażali nowe, racjonalizatorskie metody tortur.
Popularnym rodzajem zadawania cierpień było chociażby tak zwane "mierzenie czaszki". Głowę więźnia obwiązywano sznurkiem, a następnie, przewlekając gwóźdź, sznur nakręcano zwężając stopniowo jego obwód. Czaszkę ściskano tak mocno, że oddzielała się od niej skóra głowy wraz z włosami. Inną metodę nazwano "białymi rękawiczkami". Polegała ona na polewaniu więźniom rąk wrzątkiem tak, aby móc później zedrzeć z nich skórę.
Czekiści wprost prześcigali się w bestialstwie. Piłowanie kości, traktowanie więźniów wrzątkiem na mrozie i tym podobne tortury - to tylko kilka z pomysłów, którymi zbrodniarze katowali lud. Za istnienie tego typu praktyk odpowiada przede wszystkim pomysłodawca tego masowego terroru, Dzierżyński. Ale i jego zwierzchnik - sam Lenin.
Fanatyk działający z premedytacją
Każdy co dziesiąty winny pasożytnictwa zostanie rozstrzelany na miejscu... Musimy wzmóc siłę terroru... Rozstrzeliwać i wywozić... Zapoczątkować bezlitosny, masowy terror przeciw kułakom, popom i białogwardzistom...
Jeden z najbardziej znanych aforyzmów Lenina, przytoczony na kartach książki Simon Montefiore Potwory. Historia zbrodni i okrucieństwa, świadczy nie tylko o ślepym fanatyzmie bolszewickiego przywódcy. Czerpał on perwersyjną satysfakcję z eliminacji wrogów nowego porządku. W terroryzowaniu swoich obywateli widział jedyną drogę do świetlanej, komunistycznej przyszłości.
Obsesyjne poszukiwanie wrogów proletariatu (nawet w samym proletariacie!), sabotażystów (co stanowiło usprawiedliwienie krachu ekonomii bolszewickiej) i szpiegów świadczyło niewątpliwie o jakiejś paranoi. Niedługo po przejęciu władzy Lenin stwierdził, że "rewolucja bez plutonów egzekucyjnych jest pozbawiona sensu". Nieco później, rozczarowany swoimi poddanymi (na których zwalał wszelkie niepowodzenia jako skutek niezrozumienia przez nich zdobyczy rewolucji), dodawał: "Musimy (...) łamać wszelki opór z taką brutalnością, żeby nie zapomniano o niej przez kilka dziesięcioleci".
Zainteresował cię ten tekst? Na TwojejHistorii.pl przeczytasz również o tym kto naprawdę sfinansował rewolucję październikową
Morderca narodów
Paranoja i obsesja doprowadziły Lenina do wyzbycia się jakichkolwiek hamulców. Bez mrugnięcia unicestwiał nie tylko jednostki (które przecież są niczym!) ale i całe wsie, miasta czy narody. Najdoskonalszym przykładem jest proces "rozkozaczenia", który w stu procentach spełnia współczesną definicję ludobójstwa. W cytowanej już książce Czarna księga komunizmu czytamy:
Cała populacja Kozaków jako taka, zamieszkująca ściśle określony teren, została poddana eksterminacji: mężczyzn rozstrzelano, kobiety, dzieci i starców deportowano, wsie zrównano z ziemią lub przekazano nowym mieszkańcom nie-Kozakom.
Kozacy nie występowali jawnie przeciwko władzy - stanowili jednak element niepewny. Nie dość, że mieli reputację ludzi bitnych, to jeszcze posiadali więcej ziemi od okolicznych chłopów. W prosty, acz zbrodniczy sposób Lenin pozbył się hipotetycznego zagrożenia.
Miłośnik barbarzyństwa wojennego
Bolszewicy pod władzą Lenina przywrócili do życia niechlubną metodę fizycznej likwidacji jeńców wojennych (z której często korzystali również następcy Uljanowa). Terror, w przypadku wojny domowej, nie jest wprawdzie zaskoczeniem - przemoc wobec jeńców zdarzała się praktycznie wszędzie, gdzie za kudły brali się niedawni współobywatele. Zaskakuje jednak skala bestialstwa, jaką stosowała Armia Czerwona wobec pojmanych. Był to czysty, nieskażony niczym sadyzm.
Rannych lub pojmanych [białych] oficerów nie tylko dobijano i rozstrzeliwano, ale też torturowano na wszelkie możliwe sposoby. Oficerom wbijano w barki gwoździe zależnie od liczby gwiazdek na epoletach; na piersiach wycinano im medale, a na nogach paski. Obcinano genitalia i wkładano do ust.
Poza tym mściwy i małostkowy
O bezkresnej dobroci i wielkoduszności Lenina można poczytać w milionach agitacyjnych broszurek, które wychodziły jeszcze niedawno z drukarni od Władywostoku po Paryż. Być może jego ostre spojrzenie faktycznie robiło piorunujące wrażenie. Mógł on również kochać zwierzęta; z pewnością czytał mnóstwo książek... W rzeczywistości jednak był człowiekiem małostkowym i mściwym - o czym przekonali się nie tylko jego polemiści, lecz nawet dawni przyjaciele (m.in. Plechanow i Martow) - a także: wyjątkowo pamiętliwym.
Ciekawą historię przeczytać możemy w książce Catherine Merridale pod tytułem Lenin w pociągu, będącej doskonałym opisem drogi Uljanowa do Piotrogrodu. Fragment dotyczy Harolda Grunera, brytyjskiego agenta, który uczestniczył w granicznej rewizji Lenina i grupy rewolucjonistów zmierzających wiosną 1917 roku do Rosji.
Gruner (...) podał Lenina rewizji osobistej i przesłuchiwał go; by zyskać na czasie, szperał w jego książkach i papierach, ale w końcu, tuż przed szóstą wieczorem, skinął głową rosyjskiemu celnikowi, który ostemplował dokumenty Lenina. Gruner przekonywał, że nie był w stanie zrobić nic więcej jako doradca stosunkowo niskiej rangi i obcokrajowiec na ziemi rosyjskiej. (...) Innym człowiekiem, który tego nie zapomniał, okazał się sam Lenin: natychmiast po przejęciu władzy w sowieckiej Rosji skazał Grunera na śmierć.
Antypacyfistyczny idol pacyfistów
Obyty w temacie czytelnik może zarzucić pominięcie tego lub innego zbrodniczego wątku w życiorysie Lenina (chociażby jego niezaprzeczalne prawa autorskie do faktycznego wymyślenia sieci osławionych łagrów). Warto jednak poświęcić akapit na obalenie kolejnego mitu dotyczącego bolszewickiego przywódcy.
Wielu sympatyków zbrodniarza zwraca uwagę, że dostosował się on jedynie do krwawych realiów rewolucji i wojny domowej. To konkretne sytuacje miały go zmuszać do szybkich, i nieraz krwawych, reakcji. Jednak ci, którzy chętnie łączą na koszulkach wizerunek Lenina z pacyfką muszą pamiętać, że lider bolszewików pacyfistami się brzydził. Wyznawał on zasadę, że dopiero wtedy, kiedy rewolucja ogarnie całą kulę ziemską, będzie można myśleć o pokoju.
W książce Lenin w pociągu znajdziemy relację młodego ideowego rumuńskiego pacyfisty, Valeriu Marcu. Poznał on swojego idola wtedy, gdy ten przebywał jeszcze w Szwajcarii.
"Jedno mnie zdumiewa" - miał pouczać młodzieńca Lenin. - "Wy i wasi przyjaciele chcecie zmienić cały świat, naznaczony w każdym calu nikczemnością, zniewoleniem i wojnami, a jednak z góry odrzucacie użycie siły".(...) "Klasy uciskane, którym nie zależy na nauczeniu się posługiwania się bronią (...) na skutecznym użyciu broni, na jej zdobyciu, zasługują na to, by je prześladowano. (...) Żądania rozbrojenia w dzisiejszym świecie to tylko wyraz rozpaczy".
W 1915 roku Lenin ostro zareagował również na lewicowy, antywojenny manifest wydrukowany w "The Economist". Demagogicznie uznał, że ci, którzy opowiadają się za pokojem, po prostu boją się rewolucji.
Dlaczego mu się upiekło?
Po przytoczeniu tych wszystkich faktów, w głowie niemal automatycznie pojawia się pytanie: dlaczego postać Lenina, w niechlubnym poczcie największych zbrodniarzy dwudziestego wieku, bywa tak marginalizowana? Na ten temat można napisać soczystą pracę doktorską - przyczyn z pewnością jest wiele. Nieocenione zasługi ma jednak w tym przypadku następca Lenina, dzięki któremu pierwszy przywódca bolszewików, fanatyk i zbrodniarz, sprawia niekiedy wrażenie poczciwego satrapy.
Zainteresował cię ten tekst? Na TwojejHistorii.pl przeczytasz również o tym kto naprawdę sfinansował rewolucję październikową
Adam Miklasz - prozaik, dziennikarz, dramaturg. Zajmuje się historią sportu, oraz kulturą i historią krajów Europy środkowej i wschodniej.