Zbrodnia nad jeziorem Bodom. Kto zabił nastolatków?

Najbardziej tajemnicza zbrodnia w dziejach Finlandii wydarzyła się sześćdziesiąt jeden lat temu. 5 czerwca 1960 roku nieznany sprawca zaatakował nad jeziorem Bodom na południu kraju czworo nastolatków. Troje zginęło, czwarty, po latach oskarżony o zabójstwo pozostałych, został ranny.

Jezioro Bodom. Policjanci na miejscu zdarzenia, czerwiec 1960
Jezioro Bodom. Policjanci na miejscu zdarzenia, czerwiec 1960Wikimedia Commonsdomena publiczna

Szerokie na kilometr i długie na trzy jezioro Bodom leży na południu Finlandii, w niewielkiej odległości od Espoo, drugiego co do wielkości miasta w kraju po Helsinkach. Jezioro, ze względu na swoje położenie, od lat jest idealnym miejscem dla mieszkańców miasta, spragnionych kontaktu z przyrodą, ciszy i weekendowego wypoczynku. Nad Bodom ciągną też pary i grupy młodzieży. Nie inaczej było w pierwszych dniach czerwca 1960 roku.

Śmierć nad ranem

61 lat temu, w sobotę 4 czerwca, nad jezioro przyjechały na motocyklach dwie pary nastolatków. Maila Irmeli Björklund i Anja Tuulikki Mäki miały po piętnaście lat, ich partnerzy - Seppo Antero Boisman i Nils Wilhelm Gustafsson byli o trzy lata starsi.

Niewielkie obozowisko młodych Finów stanęło tuż nad brzegiem jeziora. Dzień i wieczór zleciał im na łowieniu ryb, rozmowach i alkoholu, który z zachowanych relacji degustowali przede wszystkim chłopcy. W środku nocy cała czwórka poszła spać.

Według policyjnych raportów do tragedii doszło nad ranem. Między czwartą a szóstą rano Anja i Seppo zostali zaatakowani nożem i tępym narzędziem (prawdopodobnie był to kamień). Sprawca miał stać na zewnątrz namiotu, uderzając na oślep wielokrotnie w znajdujących się wewnątrz młodych ludzi. Zwłoki Maili były na zewnątrz - zmasakrowane ciało dziewczyny leżało na namiocie.

Ostatni z nastolatków, Nils, przeżył atak, ale był ranny.

Mężczyzna o blond włosach

Pierwszymi świadkami, którzy widzieli sprawcę, byli młodzi ludzie, którzy około szóstej rano obserwowali nad jeziorem ptaki. Z pewnej odległości dostrzegli zdewastowany namiot i mężczyznę o blond włosach (jakich wielu w Finlandii), oddalającego się z miejsca zdarzenia.

Nie oni jednak zawiadomili policję, najpewniej nieświadomi tego, co widzieli, tylko cieśla Esko Oiva Johansson. To on znalazł ciała i wezwał funkcjonariuszy. Ci przyjechali nad Bodom około południa.

Kto wie, czy na dalszy przebieg śledztwa największego wpływu nie miały błędy, popełnione w kolejnych godzinach przez policję. Miejsce zbrodni nie zostało odpowiednio zabezpieczone, co sprawiło, że ewentualne dowody lub tropy zadeptano.

Największe obrażenia zabójca zadał Maili, dziewczynie Nilsa. Nastolatka, rozebrana od pasa w dół, co mogło wskazywać na napaść na tle seksualnym, miała wiele ran ciętych, powstałych już po śmierci. Pozostała dwójka zabitych młodych ludzi miała mniejsze obrażenia.

Kto zabił nastolatków?

Policjanci wiązali wielkie nadzieje z zeznaniami jedynego ocalałego, ale Nils niewiele pamiętał z nocnej masakry. Opowiedział jedynie, że ataku dokonał wysoki mężczyzna z pryszczami na czole i prostym nosem, a ciosy zadawał nie kamieniem, tylko prętem.

Chociaż od zdarzeń znad jeziora Bodom minęło sześć dekad, wciąż nie udało się odpowiedzieć na najważniejsze pytanie - kto i dlaczego zabił nastolatków? Lista podejrzanych jest krótka.

Pierwszym z potencjalnych sprawców był Valdemar Gyllstrom. Mężczyzna znany był ze stosowania przemocy i tego, że nie znosił turystów. Alibi na noc z 4 na 5 czerwca 1960 roku zapewniła mu żona, ale na łożu śmierci miała przyznać, że skłamała, bo bała się męża. Valdemar przyznał się ponoć kiedyś po pijaku do popełnienia zbrodni, ale czy to było coś więcej niż tylko przechwałki wioskowego oprycha?

Kolejnym możliwym sprawcą był Pentti Soininen. W drugiej połowie lat 60. został skazany za brutalne napady, a będąc za kratkami - tak jak Gyllstrom - miał się przyznać do tego, że to on stał za masakrą. W 1960 roku miał piętnaście lat, mieszkał w pobliżu jeziora. Policja, z racji zaburzeń psychicznych mężczyzny, nie wzięła pod uwagę jego zeznań. Soininen powiesił się dziewięć lat po zbrodni nad jeziorem Bodom.

Najpoważniejszym podejrzanym był jednak kto inny. Hans Assmann, rzekomy szpieg KGB, a w trakcie wojny strażnik niemieckiego obozu zagłady, mieszkał pięć kilometrów od jeziora. Chociaż rysopis mężczyzny w miarę odpowiadał temu, co zauważyli obserwatorzy ptaków i Nils, a Assmann zgłosił się 6 czerwca do szpitala w Helsinkach w zakrwawionym ubraniu, on również nie odpowiedział za śmierć nastolatków.

Został jeszcze jeden podejrzany.

Zatrzymany po 44 latach

Niespełna 44 lata po masakrze nad jeziorem Bodom policja aresztowała Nilsa Gustafssona. Po ponownym zbadaniu próbek krwi, śledczy ustalili, że powodem dramatu, jaki rozegrał się czerwcowej nocy 1960 roku najpewniej była niespełniona miłość.

Nils, niezadowolony z tego, że dziewczyna dość powściągliwie odpowiada na jego uczucia, miał ją brutalnie zaatakować, zabić drugą parę, a następnie, dla upozorowania ataku na całą czwórkę, zadać sobie kilka powierzchownych ran.

Proces skończył się w październiku 2005 roku. Sąd oczyścił mężczyznę z zarzutów, uznając, że motyw jest za słaby, a dowody - ze względu na upływ czasu - niewystarczające, by obciążyć go zbrodnią sprzed lat. Za spowodowane straty mentalne fińskie władze wypłaciły mu niemal 45 tysięcy euro odszkodowania.

Tym sposobem jedna z największych, a z pewnością najbardziej tajemniczych zbrodni w dziejach Finlandii do dziś pozostaje nierozwiązana, a mieszkańcy - nie tylko okolicy jeziora Bodom - wciąż zadają sobie pytanie, czy morderca żył wśród nich bezkarnie, czy też przybył na miejsce z zabitymi nastolatkami.

"TechNewsy": Skrywane tajemnice o UFOIPLA
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas