Zmarł "ostatni człowiek lodu". Legenda Andów znała tajniki ginącej profesji

Zmarł Baltazar Ushca, zwany ostatnim człowiekiem lodu. Mężczyzna zajmował się rzadko już spotykaną profesją - był zbieraczem lodu. Ushca regularnie wybierał się w tym celu na wielogodzinne wędrówki na najwyższy szczyt Ekwadoru - wygasły wulkan Chimborazo. Ta ginąca profesja, niegdyś kluczowa, obecnie zanika. Jak wyglądała praca zbieracza lodu i czemu zawód ten odchodzi w zapomnienie?

Zmarł Baltazar Ushca, zwany ostatnim człowiekiem lodu. Mężczyzna zajmował się rzadko już spotykaną profesją - był zbieraczem lodu. Ushca regularnie wybierał się w tym celu na wielogodzinne wędrówki na najwyższy szczyt Ekwadoru - wygasły wulkan Chimborazo. Ta ginąca profesja, niegdyś kluczowa, obecnie zanika. Jak wyglądała praca zbieracza lodu i czemu zawód ten odchodzi w zapomnienie?
Pokryte lodem zbocza Chimborazo, najwyższego szczytu Ekwadoru, stanowiły miejsce pracy "ostatniego człowieka lodu" - Baltazara Ushca. /Morgen Mills, CC BY-SA 4.0 /Wikimedia

Zmarła legenda Andów - "ostatni człowiek lodu" - Baltazar Ushca. Ushca był znany jako przedstawiciel ginącego zawodu zbieracza lodu

Ushca był też ostatnią osobą, która parała się tym zajęciem na najwyższym szczycie Ekwadoru - wygasłym wulkanie Chimborazo (6263,47 m n.p.m). 

Baltazar Ushca. Zawód: zbieracz lodu.

Lista wymarłych profesji i ginących zawodów jest długa. Wiele zajęć, które niegdyś były cenione i niezwykle potrzebne, z różnych powodów odeszło w zapomnienie. 

Przykładem zawodu, który stracił na znaczeniu, jest zbieracz lodu. Ushca spędził ponad pół wieku, wspinając się na sześciotysięcznik, by wydobywać lód z pokrywającego górę lodowca. Mężczyzna zmarł w wieku 80 lat w wyniku wypadku, poinformowały władze jego rodzinnego miasta Guano. Zanim odszedł, zdążył zdecydować się na powrót do szkoły - zrobił to w wieku 73 lat. W 2017 roku został też uhonorowany tytułem doktora honoris causa Ministerstwo Edukacji Ekwadoru w uznaniu za krzewienie wiedzy przodków.

Reklama

- Z głębokim żalem zawiadamiamy o śmierci naszego drogiego Baltazara Ushca, ostatniego człowieka lodu z majestatycznego Chimborazo, narodowej i międzynarodowej ikony - napisała w mediach społecznościowych gmina Guano w środkowym Ekwadorze.

Czym jest zanikający zawód zbieracza lodu, w którym specjalizował się Uschca i dlaczego zajęcie to odchodzi w zapomnienie?

Ginący zawód o długiej historii

Uschca swojego zawodu nauczył się od ojca i wykonywał go, odkąd skończył 15 lat. Od tamtej chwili przynajmniej raz w tygodniu Baltazar wybierał się w ok. pięciogodzinną podróż, by dotrzeć do kopalni lodu położonej na zboczach góry. Tam za pomocą kilofa i łopaty wydobywał i formował bloki lodu, które następnie transportował na mule do najbliższego miasta, by je sprzedać.

Choć zawód zbieracza lodu przez stulecia był zajęciem niezwykle potrzebnym i wykonywało go sporo osób, z czasem przestał się opłacać i większość ludzi z niego zrezygnowała. Ostatecznie Uschca jako jedyny postanowił kontynuować zajęcie na szczycie wulkanu, czym przyczynił się do utrwalenia dziedzictwa i historii regionu. 

Dlaczego zbieranie lodu jest ginącym zawodem? Dziś możemy po prostu sięgnąć do lodówki czy zamrażarki po schłodzoną żywność lub lód. Niegdyś nie było to możliwe bez pracy ogromnej liczby ludzi, którzy cięli i przewozili miliony ton lodu, aby zaspokoić potrzeby gospodarstw domowych i utrzymać firmy w ruchu.

Postęp techniczny i coraz szybsze zmiany

Odpowiedź jest więc krótka: na zanik tego zawodu wpłynął postęp techniczny. Wprowadzenie do obrotu nowych oraz udoskonalonych maszyn, narzędzi, urządzeń i różnych innowacyjnych technologii sprawiło, że wiele zajęć przestało być potrzebnych. Zawód zbieracza lodu był niezwykle potrzebny, bo przed pojawieniem się lodówek i zamrażarek do chłodzenia żywności stosowano naturalny lód. Z czasem urządzenia, których zadaniem było obniżenie temperatury chłodzonego środowiska kosztem doprowadzonej energii, zastąpiły inne formy przechowywania żywności i doprowadziły do tego, że pozyskiwanie lodu stało się niemal zbędne.

W związku z tym zawód ten w pierwotnej formie praktycznie zniknął - nawet Uschca, który parał się nim przecież długo po transformacji, pod koniec zbierał lód już z innych powodów - uważa się bowiem, że lodowiec pokrywający zbocza Chimborazo ma naturalne właściwości lecznicze, stąd zapotrzebowanie na niego nie znikło. Lód ze szczytu wykorzystywano więc m.in. do produkcji tradycyjnych soków oraz lodów. W innych rejonach świata naturalny lód pozyskuje się dziś często także w celach artystycznych i rozrywkowych - np. podczas zawodów budowania rzeźb lodowych, lub w związki z utrzymywaniem tradycji, jak np. w przypadku igloo.

Pierwsze lodówki i zamrażarki

Przyjmuje się, że pierwsze "sztucznie chłodzące" urządzenia pojawiły się już w XVIII wieku, ale prace nad lodówkami na prąd, podobnymi do takich, jakie znamy dzisiaj, ruszyły na dużą skalę dużo później. Pierwsza elektryczna chłodziarka do zastosowania w warunkach domowych do sprzedaży trafiła w 1913 r. - w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. Lodówka ta nosiła nazwę DOMELRE (DOMestic ELectric REfrigerator). 

Nie oznaczało to jednak natychmiastowego wprowadzenia chłodziarek do każdego gospodarstwa domowego i rezygnacji z pozyskiwania lodu naturalnego - tym bardziej, że lodówkę z zamrażarką wynaleziono dopiero w 1939 roku. Choćby w Polsce, jeszcze w 1955 notowano 0,1 lodówki na 100 gospodarstw domowych (a pierwszą lodówkę w naszym kraju wyprodukowano w 1957 roku). Dlatego jeszcze długo w wielu miejscach na świecie w dużej mierze polegano przede wszystkim na dawnych metodach zabezpieczania żywności, np. suszeniu i zasoleniu. Do tego dochodziło wspomniane zbieranie lodu w celach chłodniczych i umieszczanie go np. w specjalnych pomieszczeniach - lodowniach. 

Pozyskiwanie naturalnego lodu ma długie tradycje

Jak wyglądało takie pozyskiwanie lodu? Różnie - zależnie od tego, jakie narzędzia były dostępne i skąd go zbierano. W użyciu były m.in. szczypce, pługi, piły, kilofy, haki, prowadnice, do pracy wykorzystywano też np. konie i muły. Lód zbierano zwykle ze stawów, rzek, zatok i innych oczek wodnych. Na czas transportu lodowe bryły zabezpieczano np. słomą czy mchem. 

Wiadomo ponadto, że z naturalnego lodu do chłodzenia żywności korzystały już starożytne cywilizacje. Tworzono w tym celu np. głębokie doły wypełniane lodem, a z czasem wspomniane budynki do przechowywania lodu i śniegu. W późniejszych latach do transportu tego surowca z północnych regionów Stanów Zjednoczonych wykorzystywano statki, które holowały ogromne lodowe bryły.

Cennym źródłem tego surowca stały się też góry - a dokładnie pokrywające je czapy lodowców. Wiadomo, że z lodu lubili korzystać np. Rzymianie - legenda głosi nawet, że cesarz Neron kazał sprowadzać sobie lód z gór, by mieszać go z sokami i winami. Ponadto ok. III wieku n.e. Rzymianie na dużą skalę zajmować się mieli pozyskiwaniem i importem górskiego lodu w celach zarobkowych. Kopalnie lodu na górskich zboczach z czasem zyskiwały coraz większe zainteresowanie, w konsekwencji stając się miejscem pracy wielu ludzi. 

W tym ostatniego zbieracza lodu z ekwadorskiego Chimborazo - Baltazara Ushca.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | Andy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy