Znaleźli maskę mitycznej bestii. Wabiła i zabijała wzrokiem
Archeolodzy odkryli na Sycylii formę maski, która prawdopodobnie miała przedstawiać Meduzę – sławnego potwora z greckiej mitologii.
Meduza odkryta na Sycylii
Odkrycia tego dokonano na stanowisku archeologicznym starożytnego miasta Finziade, w pobliżu współczesnej miejscowości Licata. Dokładnym miejscem skrycia reliktu był tak zwany "Dom 18", struktura z okolic I wieku p.n.e., która prawdopodobnie była warsztatem, w którym produkowano maski.
Archeolodzy znaleźli w tym miejscu wiele narzędzi, masek oraz ich form. Miejscowi Rzymianie kupowali ozdoby prawdopodobnie w ramach zabaw lub jako architektoniczne dekoracje. Jednym z najciekawszych znalezisk była specjalna matryca maski, która najprawdopodobniej przedstawiała wyobrażenie Meduzy.
Wykopaliska miały miejsce w ramach prac pt. "Projekt Finziade", kierowanego przez archeologów Alessio Toscano Raffę i Marię Concettę Parello. Wspierane są przez Park Archeologiczny Doliny Świątyń w Agrigento.
Meduza. Jeden z najsławniejszych potworów starożytności
Meduza jest jedną z najsławniejszych postaci starożytnych mitów. Wywodzi się z mitologii greckiej, gdzie była jedną z trzech Gorgon, czyli sióstr będących dziećmi morskich bóstw Ceto i Forkosa. Wizerunek Meduzy słynie z włosów, które były tak naprawdę plątaniną żywych węży. Meduza była szczególnie niebezpieczna, gdyż jej spojrzenie miało zamieniać ludzi w kamień.
Postać Meduzy została zaadoptowana przez kulturę rzymską, jednak w trochę zmienionej wersji. Według opowieści stworzonej przez rzymskiego poetę Ovida, Meduza początkowo miała być zwykłą kobietą, która została przemieniona w potwora przez Minerwę, za świętokradztwo, którego ofiarą padła w jej świątyni z rąk boga morza Neptuna.
Dla większości starożytnych ludzi z basenu Morza Śródziemnego Meduza stanowiła zarówno symbol niebezpieczeństwa, jak i ochrony. Jej wizerunek miał bronić przed złem, te będzie się bało „kamiennego spojrzenia”.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!