Będzie proces, który zalegalizuje P2P?

Latem odbędzie się w USA kolejny proces użytkownika sieci P2P. Rozstrzygnięcie sprawy może być przełomowe - internauta nie zaprzecza, że wymieniał się plikami, ale twierdzi, że jego działanie mieści się w pojęciu tzw. dozwolonego użytku (ang. fair use). Jego tezę będzie starał się potwierdzić Charles Nesson, wykładowca prawa z Harvardu.

Joel Tenenbaum postawiony przed sądem za korzystanie z sieci P2P jako pierwszy postanowił skorzystać z takiej linii obrony. Nie będzie starał się udowodnić, że z pobieraniem nie miał nic wspólnego. Zamiast tego będzie udowadniał, że to, co zrobił, nie stanowi żadnego przestępstwa i jest jedynie tzw. dozwolonym użytkiem (ang. fair use) dzieł chronionych prawami autorskimi.

Tanenbauma będzie bronił profesor prawa Charles Nesson. Mówiąc najkrócej, uważa on, że nawet masowe kopiowanie dzieł może być uznane za użytek dozwolony, ustawowe odszkodowania nie należą się właścicielom praw autorskich, a samo wymienianie się plikami nie musi przynosić szkody właścicielom praw autorskich (ten ostatni argument powtarzany jest przez różne strony już od dawna).

Reklama

Jak zauważa Ars Technica, argumentom profesora Nessona nie brakuje zuchwałości. Jedna z jego tez opiera się na tym, że posiadacze praw autorskich mają prawo domagać się ustawowego odszkodowania lub zadośćuczynienia za szkodę rzeczywistą. Zdaniem Nessona jedno jest ekwiwalentem drugiego. Jeśli zatem właściciel praw autorskich nie doznał żadnej rzeczywistej szkody, to również odszkodowanie ustawowe powinno wynosić zero.

Powyższe argumenty i tak nie mają dużego znaczenia, bo Nesson twierdzi, że to, co zrobił Joel Tenenbaum, mieści się w pojęciu "użytku dozwolonego" i nie mamy tu do czynienia z żadnym naruszeniem, nie należą się żadne odszkodowania.

Tu również otwiera się pole do dyskusji. Zazwyczaj amerykańskie sądy rozstrzygają kwestie dozwolonego użytku w oparciu o cztery czynniki: sposób korzystania z dzieła, charakter dzieła chronionego prawem autorskim, ilość wykorzystanych (fragmentów) dzieł oraz wpływ użycia dzieła na potencjalny rynek.

Powyższe czynniki to ogólne wytyczne, którymi kierują się sądy. Nie są one bardzo ścisłe i tak naprawdę dopiero po wydaniu wyroku można powiedzieć, czy w danym przypadku mamy do czynienia z dozwolonym użytkiem czy nie. Znawcy tematu uważają jednak, że w przypadku sprawy Tenenbauma sąd nie będzie skłonny do mówienia o dozwolonym użytku.

Nesson mówi, że ma zamiar przedstawić w sądzie jeszcze inne czynniki, które sąd powinien wziąć pod uwagę. Ma być wśród nich wiedza posiadacza praw autorskich i przyjęcie założenia, że istnieje ryzyko, iż dzieło chronione prawem autorskim zostanie skopiowane i udostępnione w sieciach P2P.

Jeśli Nesson sprawę wygra, możemy mieć do czynienia z legalizacją korzystania z P2P w celu wymiany plików chronionych prawem autorskim (rzecz jasna tylko w USA, przez osoby indywidualne i w celach niekomercyjnych). Pierwsze kroki na tej trudnej drodze zostaną postawione latem w sądzie federalnym w Massachusetts.

Źródło: Dziennik Internautów
Dowiedz się więcej na temat: odszkodowania | dzieła | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy