Booble - erotyczna wersja Google
Swoje trzecie urodziny świętuje wyszukiwarka Booble, która nazywana jest "erotyczną parodią Google".
Najpopularniejszej na świecie wyszukiwarce, Google, raczej nic nie może zagrozić. Firma zarobiła w ostatnim kwartale minionego roku ponad miliard dolarów, w ten sposób przechodząc najśmielsze oczekiwania analityków. Jednak nie oznacza to, że nie można jej parodiować. Przynajmniej w teorii.
Google w wersji XXX
Nie ma się co oszukiwać - jednym z najczęściej wpisywanych w wyszukiwarkę Google haseł jest słowo "sex" oraz wszystkie związanie z nim wariacje. Grupa doskonale zdających sobie z tego sprawę internautów, ponad 3 lata temu, postanowiła powołać do życia alternatywę dla Google w tym, dość prywatnym, "rejonie" internetu.
Tak oto pod koniec stycznia 2004 roku w internecie pojawiła się wyszukiwarka Booble. Już sama nazwa stanowi zabawną grę słów. Autorzy połączyli słowo "Boob" (potoczne określenie na kobiecą pierś) oraz "Google". Dodatkowo, litery "oo" zastąpiono... no cóż, parą piersi.
Dowcip polegał także na tym, że niezależnie od tego, co wpisano w wyszukiwarkę, zawsze znajdywaliśmy tematy związane z seksem. W gruncie rzeczy nie różniło się to wiele od "prawdziwego" Google, który również lubi kierować internautów do stron dla dorosłych, chociaż wcale tego nie chcą.
W przeciągu kilku dni strona stała się małym fenomenem, szczególnie w USA. Nie spodobało się to oczywiście gigantowi Google, który zagroził, że zażąda ogromnego odszkodowania, jeśli Booble nie przestanie określać siebie parodią Google. W końcu założyciele pseudo-erotycznej wyszukiwarki musieli się poddać - podpisano porozumienie z Google (którego dokładna treść nie jest znana do dziś).
Google - prawie jak monopol
Założyciel Booble, Bob Smart, wspomina, że Google nie wygrałoby walki z jego wyszukiwarką, ale koszty procesu były tak wysokie, że ojcowie Booble postanowili zrezygnować i ustąpić pola. Nie oznacza to jednak, że serwis zniknął z sieci.
Przede wszystkim Smart i spółka musieli zmienić logo na mniej przypominające logo Google. Przy okazji, ponieważ serwis aktualnie świętuje swoje trzecie urodziny - zamiast jednej pary piersi... umieszczono aż trzy. Strona także przestała być wyszukiwarką w pełnym tego słowa znaczeniu - teraz po wpisaniu konkretnego hasła "z branży erotycznej", pojawiają się przede wszystkim witryny, które płacą "wyszukiwarce" za reklamę.
Booble to oczywiście kuriozum, ale jego walka z Google pokazuje, że giganci mają czasem więcej do powiedzenia. Coś co rozpoczęło się jedynie jako niewinny dowcip, zaowocowało nieprzyjemnym pojedynkiem w sądzie. Także i druga co do popularności wyszukiwarka, Yahoo!, była wściekła, kiedy w sieci pojawił się parodiująca ją YouHo! ("Ho" to wulgarne określenie na prostytutkę) - również i w tym przypadku nie obyło się bez drastycznych zmian.
Dzisiaj po wpisaniu "Booble" w Google pojawia się adres Booble, natomiast po wpisaniu "Google" w Booble pojawiają się jedynie odnośniki traktujące o konflikcie między wyszukiwarkami.
Łukasz Kujawa