Cyberatak na centrum dowodzenia armii USA

Centrum dowodzenia armii Stanów Zjednoczonych zostało zaatakowane złośliwym kodem - jego ofiarą padły komputery w strefach bojowych na Bliskim Wschodzie.

Dowództwo natychmiast spotkało się z prezydentem Geogem W. Bushem, podejrzewając o atak Rosję. Centrum dowodzenia nadzoruje poczynania armii USA w Iraku i Afganistanie. Przedstawiciele ministerstwa obrony nie chcieli ujawnić szczegółów dotyczących zniszczeń w sieciach wojskowych, jakie uczynił atak.

Komputery wojskowe są regularnie atakowane przez hakerów, wirusy i robaki, jednak tym razem przedstawiciele ministerstwa obrony ujawnili, że w ostatnich atakach pojawił się kod stworzony specjalnie do ataku na sieci militarne.

Eksperci nie przyznali jednoznacznie, że atak mógł być sponsorowany przez rząd Rosji, nie znane są motywy ataku, nie wiadomo także, czy niebezpieczny program został stworzony przez jednego hakera, czy też przez zespół cyberprzestępców. Program znany jako agent.btz krążył w sieciach USA od miesięcy, jednak dopiero niedawno "zainteresował się" sieciami Pentagonu.

Reklama

Źródło: hacking.pl

Źródło informacji

hacking.pl
Dowiedz się więcej na temat: armia | komputery | cyberbezpieczeństwo | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy