e-mailem do łaski
Młody słupszczanin pocztą elektroniczną wysłał do Prezydenta RP prośbę o ułaskawienie. Mężczyzna od dwóch lat poszukiwany jest listem gończym. Nietypowa forma pisma, ani sytuacja skazanego nie przeszkadza we wszczęciu procedury.
Bartosz K. w 1997 r. został skazany na 3,5 roku więzienia za to, że napadł na dyrektora Zespołu Szkół Ekonomicznych w Słupsku, gdzie się uczył. Po uprawomocnieniu się wyroku sąd odroczył egzekucję kary, bo Bartosz K. ożenił się, później wychowywał dziecko i rozpoczął naukę na Politechnice Warszawskiej. Gdy termin odroczenia minął, sąd wezwał go do odbycia kary, jednak Bartosz K. nie stawił się we właściwym terminie. Po kolejnych unikach przed "odsiadką" sąd rozesłał za nim list gończy.
Poszukiwany przez policję wystąpił do Prezydenta RP o ułaskawienie, swoją prośbę przesłał e-mailem. W swoim liście słupszczanin pisze, że bardzo zmienił się od czasu dokonania przestępstwa. Obecnie jest wyróżniającym się w nauce i działaniach społecznych studentem, o jego inteligencji może świadczyć fakt, że cały czas przebywa na wolności.
W Kancelarii Prezydenta powiedziano, że wyjątkową rzadkością są prośby o ułaskawienie wysyłane przez Internet. Pismu młodego słupszczanina zostanie nadany właściwy tok. Zgodnie z procedurą jego prośba zostanie przekazana Prokuratorowi Generalnemu, ten prześle ją do właściwego sądu, który zaopiniuje wniosek. Forma przysłania pisma, ani też sytuacja podsądnego nie ma znaczenia dla wszczęcia postępowania ułaskawieniowego - powiedział prof. Piotr Hofmański, rzecznik prasowy Sądu Najwyższego.
Przypomniał, że prezydent może wszcząć to postępowanie w dowolnej chwili, wobec każdego skazanego, nawet z własnej inicjatywy, bez żadnej formalnej prośby ze strony skazanego.
- Forma pisma, ani to, czy osoba ubiegająca się o ułaskawienie siedzi w więzieniu, czy też jest poszukiwana, nie ma znaczenia. To prezydent decyduje o ułaskawieniu. Nie musi nawet brać pod uwagę negatywnej opinii Prokuratora Generalnego i sądów orzekających w sprawach skazanego - dodał Hofmański