Facebook przyznał się, że śledzi naszą lokalizację, nawet jeśli mu tego zabronimy
Wygląda na to, że koncernowi nie udało się przekonać amerykańskich ustawodawców, że musi nieustannie śledzić swoich użytkowników, co do tej pory czynił bez skrępowania.
W odpowiedzi na list kilku senatorów, którzy sugerowali, że Facebook powinien dać swoim użytkownikom możliwość decydowania o tym, kiedy chcą być zlokalizowani, koncern postanowił wyjaśnić, dlaczego postępuje inaczej i ich śledzi, nawet jeśli... wyłączyli oni taką możliwość! Firma dokładnie wytłumaczyła też, w jaki sposób jest to w ogóle możliwe, nawet jeśli użytkownicy wyłączają możliwość lokalizowania z poziomu swojego systemu operacyjnego.
Okazuje się, że kiedy wyłączymy możliwość lokalizowania, Facebook i tak jest w stanie wydedukować mniej lub bardziej precyzyjną lokację na podstawie tagów przy zdjęciach czy IP naszego urządzenia. Oczywiście nie jest to tak precyzyjna metoda jak z włączonym śledzeniem lokacji, ale firma i tak jest w stanie wykorzystywać te dane w wielu różnych celach, a jednym jest podobno funkcja bezpieczeństwa, która pozwala ostrzegać użytkowników, że dostęp do ich konta nastąpił z nietypowego dla nich bezpieczeństwa.
Facebook przyznał także, że targetuje wyświetlane reklamy na podstawie ograniczonych informacji lokalizacyjnych, kiedy użytkownik wyłącza lub ogranicza aplikacji dostęp do śledzenia lokacji. Koncern nie pozwala jednocześnie użytkownikom na wyłączanie takich reklam, choć umożliwia blokowanie zbierania danych o ich dokładnej lokacji: - Niemal wszystkie reklamy na Facebooku są targetowane na podstawie lokacji, ale większość z tych popularnych dotyczy konkretnych miast lub nawet większych obszarów. W innym wypadku ludzie mieszkający w Waszyngtonie otrzymywaliby informacje o usługach czy wydarzeniach z drugiego końca świata i na odwrót.
I choć brzmi to całkiem przekonująco, to niektóre aspekty sprawy są naprawdę niepokojące, bo Facebook wprost przyznaje, że śledzi naszą lokalizację, nawet jeśli odgórnie wyłączamy taką opcję z poziomu naszego systemu operacyjnego, a wszystko głównie w celach zarobkowych. Na szczęście podobnie myślą autorzy listu, których tłumaczenie Facebooka nie przekonało i oczekują dalszych kroków. Jeden z nich, Chris Coons, tak tłumaczy:
- Doceniamy próby Facebooka dotyczące informowania użytkowników o możliwych opcjach prywatności. Jednakże wydaje się, że starania są niewystarczające, a nawet mylące, w świetle tego jak Facebook faktycznie traktuje dane użytkowników. W odpowiedzi na nasz list Facebook wprost przyznał, że nie ma sposobu, byśmy zabronili serwisowi śledzenia naszej lokacji, która służy celom reklamowym, nawet jeśli wyłączymy możliwość śledzenia. Facebook twierdzi, że użytkownicy mają kontrolę nad własną prywatnością, ale tak naprawdę użytkownicy nie mają nawet opcji, aby powstrzymać Facebook przed zbieraniem ich danych i monetyzowaniem ich. Amerykanie zasługują na to, by wiedzieć, jak koncerny technologiczne wykorzystują ich dane, dlatego będę kontynuował próby ochrony wrażliwych danych Amerykanów.
Źródło: GeekWeek.pl/cnbc