Google zarabia na naszych błędach
Zdaniem dwóch matematyków z Uniwersytetu Harvarda Google zarabia około 500 milionów dolarów na... pomyłkach internautów. Tyler Moore i Benjamin Edelman postanowili zbadać zjawisko typosquattingu od strony finansowej.
Typosquatting polega na rejestrowaniu nazw podobnych do nazw popularnych serwisów (np. Microosoft.com) i korzystaniu z faktu, że użytkownicy mylą się podczas wpisywania adresów. Na swoich witrynach typosquatterzy umieszczają zwykle olbrzymią liczbę reklam, na których zarabiają.
Moore i Edelman przyjrzeli się 3264 najbardziej popularnym witrynom w domenie .com i znaleźli 285 000 innych domen, które naśladują nazwy tych pierwszych. Za pomocą stworzonego przez siebie oprogramowania przeanalizowali typosquatterskie witryny. Naukowcy przełożyli następnie wyniki swoich analiz na 100 000 najpopularniejszych witryn na świecie przyjmując, że odsetek pomyłek przy wpisywaniu adresu jest w ich przypadku taki sam jak w przypadku wspomnianych 3264 witryn. W ten sposób obliczyli, że na witrynach założonych przez typosquatterów Google zarabia 497 milionów dolarów rocznie.
Typosquatting to dość kontrowersyjna metoda zarabiania pieniędzy i pojawiają się głosy mówiące o konieczności ukrócenia tego zjawiska. Autorzy analizy twierdzą, że skoro oni mogli w łatwy sposób zidentyfikować tysiące witryn typosquatterów, tym prościej może zrobić to Google.
Mariusz Błoński
NOWE TECHNOLOGIE INTERIA.PL on Facebook