Haker próbował zatruć zasoby wody na Florydzie. Cyberataki są coraz groźniejsze

Większość ataków hakerskich ma na celu wyłudzenie pieniędzy, pozyskanie poufnych danych czy po prostu wywołanie zamieszania, więc najnowszy amerykański przypadek jest bardzo dziwny.

Dziś dowiadujemy się bowiem, że haker próbował zrealizować zdecydowanie bardziej złowieszczy plan, a mianowicie zatruć zasoby wody. Lokalne i federalne organy ścigania badają obecnie tę sprawę i okoliczności w jakich doszło do zdalnego przejęcia kontroli nad lokalną stacją uzdatniania wody. Jak informuje Reuters, haker uzyskał najpewniej zdalny dostęp do oprogramowania TeamViewer na komputerze jednego z pracowników placówki w Oldsmar na Florydzie. Ten był bardzo zdziwiony, kiedy pewnego dnia zobaczył na pulpicie najpierw okienko informujące o nieautoryzowanym dostępie, a chwilę później kursor myszki poruszający się bez jego ingerencji i włączający kolejne elementy zarządzania systemem. 

Reklama

Hakerzy uzyskali tym samym dostęp do oprogramowania kontrolującego ilość wodorotlenku sodu, zwanego też ługiem, dodawanego do wody w mieście. Ten jest stosowany do zarządzania kwasowością wody, ale każda ilość większa niż śladowa może być ekstremalnie korozyjna i niebezpieczna dla ludzkich tkanek - często spotykamy go w środkach do czyszczenia piekarników, więc jeśli kiedyś ich używaliście, to wiecie, o co chodzi. Osoba odpowiedzialna za atak chciała zaś zwiększyć jego koncentrację ze 100 cząsteczek na milion do 11 100 cząsteczek na milion!

Jak informuje Tampa Bay Times, na szczęście osoba odpowiedzialna za kontrolowanie wszystkich procesów w stacji uzdatniającej natychmiast zauważyła te zmiany i je anulowała, bo sytuacja była naprawdę groźna. Bo choć burmistrz miasta, Eric Seidel, zapewnił mieszkańców, że placówka ma wiele systemów bezpieczeństwa i nawet gdyby udało mu się zakończyć misję sukcesem, to potrzeba byłoby więcej niż doby, żeby tak „uzdatniona” woda dotarła do miejskich zasobów wody. Nie ma powodów, by nie wierzyć mu na słowo, ale wydaje się, że haker zdecydowanie zbyt łatwo uzyskał dostęp do tak ważnej jednostki miejskiej i potencjalnie mógł stworzyć zagrożenie dla ogromnej liczby mieszkańców miasta. Miejmy więc nadzieję, że wszystkie systemy zostaną odpowiednio załatane, a służby znajdą osobę odpowiedzialną za ten atak.

Źródło: GeekWeek.pl/tampabay

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy