Internetowy szpieg doniesie prezydentowi
Prezydent Francji postanowił ukrócić nadzwyczajną wolność słowa panującą w internecie i stworzył w swojej kancelarii stanowisko "internetowego szeryfa". Jego zadaniem będzie filtrowanie serwisów i blogów pod kątem plotek i obraźliwych komentarzy na temat prezydenta oraz wybranki jego serca - donosi RMF FM.
24-letni informatyk, który objął stanowisko przybocznego cyber-żandarma Sarkozy'ego, ma zgłaszać wszelkie formy oszczerstw adwokatom prezydenta, a ci mają postarać się już o to, by internauci z ciętym językiem ja najszybciej trafili przed oblicze sądu.
Pomimo oczywistego faktu, że obrażanie, zmyślanie i pomawianie nie jest etyczną formą zachowania to komentatorzy obawiają się, że stawiając tę sprawę na ostrzu noża Sarkozy ukręca internetowy bat na samego siebie. Natomiast misja młodego informatyka może okazać się zadaniem godnym Don Kichota.
Scenariusze reakcji francuskich internautów na próbę ingerencji w wolność do komentowania i wyrażania własnych myśli mogą być bowiem przeróżne. Wydaje się, że raczej pójdą oni w kierunku słownej zabawy w kotka i myszkę z "szeryfem", i w efekcie Sarkozy jeszcze bardziej się ośmieszy w cyberświecie.
Tym bardziej, że już wcześniej nie zyskał on przychylności internautów, m.in. popierając propozycję odcinania internetu użytkownikom sieci P2P pobierającym nieautoryzowane kopie plików multimedialnych, czy proponując by publiczna telewizja była finansowana z kieszeni użytkowników sieci WWW.
Poza tym, że prawdziwa cnota krytyki się nie boi, trzeba przyznać, że problem plotkarstwa, obrażania i krytykanctwa nie jest rzadkością w internecie. Czy jedyną formą walki z tym powinna być obojętność?