Jeśli curry, to tylko przez Internet

Pierwszą międzykontynentalną dostawę potrawy z curry zrealizowano na życzenie brytyjskiej turystki przebywającej w Australii.

Potrawa, zamówiona cztery dni wcześniej przez Internet, dotarła z Anglii na drugą półkulę w poniedziałek.

- W Sydney nie można dostać dobrego curry, stwierdziła stanowczo Brytyjka Rachel Korr, która złożyła zamówienie. W końcu pomyślałam, że byłoby zabawnie zamówić je przez Internet.

Zamówienie trafiło do jej ulubionej restauracji indyjskiej w Newcastle na północy Anglii, oddalonej od Sydney o 17,5 tys. kilometrów. - Było zdumiewające. Spotykamy czasem niezwykłe prośby,

ale nigdy nie wysyłaliśmy curry na drugą stronę świata - opowiada Rick McCordall z serwisu internetowego "Szaleję na punkcie curry", który przekazał restauracji nietypowe zamówienie.

Zamrożona potrawa dotarła do adresatki ok. godz. 11, co jej zdaniem nie jest najlepszą porą na taki posiłek. Mimo to Rachel Korr powiedziała, że poleci ten sposób dostawy indyjskiego dania

innym turystom, bo - jak wyjaśniła - "wszyscy tęsknią za swoim ulubionym curry".

Zamówienie ma szansę być wpisane do Księgi rekordów Guinnessa w kategorii dostawy na największą odległość. Istniejący rekord pochodzi z 1998 roku i dotyczy pizzy, którą pewien mieszkaniec

Tokio zamówił w Nowym Jorku.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas