Memy z Januszem biznesu trafią do sądu? Ich bohater ma dość!
Kojarzycie popularne memy z tzw. Januszem biznesu? W internecie nic nie ginie, a ten zalany jest wizerunkiem charakterystycznej postaci z wąsem, która ma uosabiać wszystkie negatywne cechy polskiego przedsiębiorcy. Niestety, za wąsatym obliczem kryje się prawdziwy człowiek, który został przez memiarzy mocno skrzywdzony.
Spis treści:
Panie Areczku, to koniec memów
Na pewno natknęliście się w mediach społecznościowych na specyficzne memy odnoszące się do niepożądanych zachowań polskich przedsiębiorców. Ich bohaterem jest charakterystyczny wąsacz, który najczęściej w ironiczny sposób odnosi się do podwładnego "Areczka". To nie dla pana, to dla zarządu, jaka podwyżka i tak dalej.
Jak łatwo się domyślić, za postacią z memów stoi prawdziwy człowiek. Jest nim Stanisław Derehajło, nauczyciel, rolnik i były wicemarszałek województwa podlaskiego. O tym, że stał się bohaterem memów dowiedział się już jakiś czas temu, jednak nie wojował z internetem. Czarę goryczy przelał jednak fakt, że ktoś postanowił monetyzować jego wizerunek i na nim zarabiać. Bez zgody i bezprawnie.
Bezprawne wykorzystanie wizerunku polityka
Do sieci trafiło zdjęcie z jednego z nadmorskich kurortów w Polsce. Przedstawia stoisko z pamiątkami, na którym znaleźć można pokaźną ofertę magnesów na lodówkę i nie tylko. Za 8 złotych można bowiem kupić... mem. Tak, chodzi o jeden z wielu memów z wąsatym "Januszem biznesu" i cytatem odnoszącym się do stereotypowych zachowań niekoniecznie uczciwych biznesmenów rodem z ubiegłego wieku.
Problem w tym, że w żadnym wypadku pan Stanisław Derehajło nie udzielał zgody na wykorzystanie swojej podobizny w takim celu. Ba, ze sprzedaży nie dostaje ani złotówki, a więc cały proceder jest kompletnie nielegalny. Zdaniem prawników, tworzenie i sprzedawanie takich produktów bez zgody osoby zainteresowanej jest naruszeniem prawa do prywatności. O komentarz polityka poprosiła redakcja "Kuriera Porannego"
Rozmawiałem z prawnikami i zaczniemy kroki prawne przeciwko producentowi tych magnesów w związku z kradzieżą mego wizerunku. Ktoś przekroczył pewne normy i zarabia na moim wizerunku. Ja się na to nie godzę.
Gdzie wyznaczymy granicę?
Trzeba przyznać, że obecność polityka na memach może być krzywdząca sama w sobie. W sieci sporo osób broni jego postaci jako człowieka, który nie dopuszczał się takich zachowań, a nawet był ich przeciwieństwem. Równie poważnym, choć z zupełnie innej beczki naruszeniem jest monetyzowanie wizerunku człowieka bez jego zgody. To jednak, niestety, idealnie wpisuje się w obraz turystycznego handlu w miejscowościach turystycznych.
Przypomina mi to sytuację, gdy popularna w sieci "Ekipa" sprawdzała, jakie gadżety z ich logotypem i brandingiem sprzedaje się na nadmorskich straganach. Toreb, koszulek i innych pamiątek z logiem była cała masa. Żadna z tych rzeczy nie była jednak produktem oficjalnym, lecz jedynie podróbkami. Czego by nie mówić lub myśleć o twórcach, markach i innych osobach, to ich własność. Niezależnie czy mowa o wizerunku, czy wykreowanym brandzie.
Polecamy na Antyweb | AI miało ulepszyć jej zdjęcia a zmieniło… rasę