Nadchodzi podatek od platform streamingowych, by wyrównać szanse na rynku
W czasie pandemii koronawirusa platformy streamingowe z filmami i serialami mają się w najlepsze, czego nie można powiedzieć o kinach, które są po prostu zamknięte i nie przynoszą żadnych zysków.
Rząd uznał więc najwyraźniej, że tak dłużej być nie może i postanowił nieco wyrównać szanse (i załatać dziurę w budżecie), rekompensując braki jednych podatkiem dla tych drugich. W związku z tym pojawił się pomysł, żeby platformy streamingowe pokroju Netflixa czy Amazon Prime Video zostały opodatkowane podatkiem od seriali w wysokości 1,5% „przychodu uzyskanego z jakichkolwiek opłat poniesionych tytułem usług zakupionych na terytorium Rzeczypospolitej umożliwiających korzystanie z treści zamieszczonej na platformie”. Ten następnie miałby trafić do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i wyrównać straty ponoszone przez niego w związku z zamknięciem kin.
- Branża rozrywkowa, to obecnie obok turystycznej i transportowej największy przegrany w sytuacji ogólnonarodowej kwarantanny. Kina, przez całkowite zaprzestanie działalności są narażone na straty bezpośrednio godzące w rentowność ich działalności. PISF w takiej sytuacji traci lwią część dochodu, którą gwarantowały mu opłaty podatkowe pobierane od podmiotów prowadzących kina czy dystrybutorów filmów - tłumaczy Michał Dąbrowski, dyrektor zarządzający Fintek.pl oraz KLANG! Media.
I choć taki podatek w stylu Robin Hooda nie wszystkim przypadnie do gustu, to tym razem wydaje się, że trzeba będzie się z nim pogodzić. Szczególnie że taki sam podatek płacą podmioty współtworzące rynek filmowy w Polsce, co wynika z Artykułu 19. Ustawy o kinematografii z 30 czerwca 2005 roku. I co prawda nie jest on wysoki, ale jak prognozują branżowi specjaliści, platformy streamingowe zapewne i tak przerzucą go na klientów, więc za jakiś czas należy oczekiwać podniesienie cen usług abonamentowych. Czy stracą przez to część klientów? Nie wydaje się, bo mówimy tu o niedużych kwotach, które większość użytkowników najpewniej jakoś przełknie.
Przy okazji warto też przypomnieć, że to nie pierwsza próba wprowadzenia podobnego podatku, bo już w marcu ubiegłego roku rząd ostrzył sobie zęby na platformy streamingowe i największych gigantów branży technologicznej. Wtedy usłyszeliśmy o podatku cyfrowym w ramach słynnej „piątki Kaczyńskiego”, który miałby obowiązywać takie podmioty, jak Netflix, Spotify, Tidal, Google, Amazon, Facebook, Apple czy Uber. W 2019 roku nic z tego nie wyszło, ale wydaje się, że w obliczu obecnej sytuacji rząd będzie bardziej skłonny do realizacji swojego projektu, ale o wszystkim przekonamy się zapewne za jakiś czas.
Źródło: GeekWeek.pl/dziennikzachodni