Napalony Manat opanował sieć

Ameryka szaleje na punkcie strony NapalonyManat.com, która jest parodią pornograficznych witryn. Problem polega na tym, że ta strona powstała przez zupełny przypadek.

Internet widział wiele, i jeszcze pewnie wiele zobaczy, ale aktualnie najgorętszą stroną w USA jest stronka Hornymanatee.com, co można przetłumaczyć jako NapalonyManat.com (manat to ssak wodny z rodziny ssaków łożyskowych). Strona ta w 10 dni uzyskała ponad 10 milionów odsłon, a ludzie odwiedzają ją cały czas.

Skąd tak ogromna popularność? Wszystko zaczęło się w programie rozrywkowym "Late Night with Conan O'Brien". Ten doskonale znany w USA talk show zaprezentował prosty skecz, w którym przebrany za manata aktor tańczył przed internetową kamerą, pokazując swoje wdzięki.

Reklama

Brzmi absurdalnie, ale naprawdę dziwne wydarzenia miały miejsce po samym skeczu. Prowadzący program, Conan O'Brien, zażartował, że manata można zobaczyć na stronie Hornymanatee.com. Był to dowcip, podobnie jak i cały skecz, ale szefostwo stacji NBC, w której leci "Late Night with Conan O'Brien", miało inne zdanie.

Jak się okazało, na antenie amerykańskiej telewizji publicznej można jedynie wymieniać adresy internetowe, które istnieją naprawdę - w przeciwnym razie trzeba będzie taką domenę kupić. Ponieważ Hornymanatee.com nie istniał w momencie skeczu, stacja NBC musiała taką domenę wykupić.

Jednak ten prawny wymóg postanowiono przekuć na sukces. Z wymienionej na antenie stacji strony zrobiono... parodię stron pornograficznych, z tą różnicą, że zamiast homo sapiens, znajdziemy tam manaty. Manaty w różnych dziwnych sytuacjach (oczywiście nie ma mowy o jakichkolwiek wulgarnych lub obscenicznych treściach - to zwykła komedia).

Tyle wystarczyło, wpierw fani, a potem kolejni internauci zaczęli szturmować stronę NapalonyManat. Ludzie przysyłają własne opowiadania, przemyślenia i zdjęcia z manatami (?),. Strona staje się powoli fenomenem na skalę światową - listy docierają z każdego zakątka, łącznie z Afryką.

Całość brzmi niecodziennie, ale jest to jedynie pokaz potęgi internetu. Owszem, strona ta miała darmową reklamę w postaci "Late Night with Conan O'Brien", którego autorzy "wyczuli", że można z tego zrobić niezły biznes, ale bez wsparcia społeczności internetowej nigdy takiego sukcesu by nie było. Tego typu historię zdarzają się jedynie w internecie.

Łukasz Kujawa

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama