Niemcy: trojany dla policji?
Wprowadzenie przepisów, które zezwolą organom ścigania na szpiegowanie przy pomocy trojanów osób podejrzanych rozważają obecnie prawodawcy niemieccy. Uważają oni, że takie prawo będzie dobrym środkiem do walki z terroryzmem.
Osobą usilnie starającą się o wprowadzenie oprogramowania szpiegowskiego do użytku organów ścigania jest niemiecki Minister Spraw Wewnętrznych Wolfgang Schäuble. Chce on, aby policja mogła korzystać w programów, które dostarczałoby informacji na temat tego w jaki sposób osoba podejrzana korzysta z sieci i dawałoby dostęp do plików na twardym dysku.
Schäuble uważa, że dyskusje i obawy dotyczące wspomnianego rozwiązania są "przesadzone". Zaznaczył on, że podjęcie internetowego szpiegowania danej osoby wymagałoby zgody sądu i następowałoby tylko w tych przypadkach, gdzie istnieją poważne podejrzenia.
Biuro ministra Schäuble nie przedstawiło jeszcze proponowanego brzmienia nowych przepisów, ale z informacji jakie przeciekły do niemieckich mediów wynika, że organy ścigania miałyby przygotowywać sobie grunt pod szpiegowanie poprzez wysłanie do podejrzanego konia trojańskiego w e-mailu. Taki e-mail robiłby wrażenie wiadomości wysłanej np. Ministerstwo Finansów.
Przeciwnicy szpiegowania przez internet uważają, że mielibyśmy w tym przypadku do czynienia ze zbyt agresywnym wejściem w sferę prywatną. Niektórzy komentatorzy zwracają również uwagę na to, że terroryści mogą wiedzieć jak obronić przed trojanem zawartym w e-mailu. Nie jest więc powiedziane, że kontrowersyjne rozwiązanie rzeczywiście będzie skuteczne w walce z terroryzmem.
Thomas Steg, rzecznik Angeli Merkel powiedział, że Pani Kanclerz wspiera proponowane przepisy, ale oczekuje również intensywnej dyskusji na ten temat pomiędzy ministerstwami i ekspertami. Od kilku miesięcy w Niemczech jest jasne, że policja nie może za pośrednictwem oprogramowania szpiegowskiego zbierać informacji na temat podejrzanych. W tej sprawie wypowiedział się Sąd Federalny, który uznał, że szpiegowanie przez internet nie może być uznane za przeszukanie, gdyż ta procedura odbywa się w obecności oskarżonego lub świadków. Nie można też nazwać takiego działania "podsłuchem", gdyż śledzenie przebiegu rozmowy "na żywo" różni się od wyciągania wniosków z plików znalezionych na komputerze.
Z badań firmy F-Secure wynika, że większość internautów nie życzyłaby sobie, aby policja mogła korzystać z narzędzi szpiegowskich.