Oszuści używają Tindera i Bumble’a do kradzieży bitcoinów

Niektórzy użytkownicy aplikacji randkowych mogli się na własnej skórze przekonać o tym, że ufanie nieznajomym z internetu nie jest najlepszym pomysłem. Oszuści mogli ukraść nawet 14 milionów dolarów od użytkowników Tindera i Bumble’a.

Anonimowość w sieci daje internautom poczucie prywatności, lecz jest też sporym dla nich zagrożeniem. Przekonać się o tym ostatnio mogli użytkownicy aplikacji randkowych. 

Niby na Tinderze i Bumble’u trzeba się podpisać imieniem, podać wiek i dodać zdjęcia. W rzeczywistości dane mogą być fałszywe, a fotografie przedstawiać kogoś innego. Na portalach randkowych najlepiej stosować zasadę ograniczonego zaufania, szczególnie gdy rozmówcy nie widzieliśmy jeszcze na żywo. W przeciwnym razie możemy stać się ofiarami oszustwa. 

Reklama

Najnowszy raport agencji bezpieczeństwa Sophos wskazuje, że oszuści mogli wyłudzić nawet 14 milionów dolarów używając aplikacji randkowych do znajdowania swoich ofiar. Konspiratorzy z fałszywych kont flirtowali ze swoimi rozmówcami, wspominali o tym, że interesują się kryptowalutami, inwestują w nie i je kopią. 

Jeżeli druga osoba wykazała zainteresowanie tematem, to proponowali, że wprowadzą ją do świata kryptowalut. Wysyłali ofierze link do pobrania fałszywej aplikacji do kopania bitcoinów, którą poprzednio stworzyli w ramach programu Apple Developer Enterprise.  

Oszuści nie zawsze zadowalali się małymi kwotami. Jedna ofiara z Wielkiej Brytanii została okradziona z 63 tysięcy funtów po tym, jak zakochała się w przestępcy. 

Większość osób, które zostały wykorzystane przez konspiratorów pochodzi z Azji, lecz oszuści nie ograniczali się jedynie do tego kontynentu. Przestępcy nie byli wybredni i ich ofiarą padli użytkownicy nie tylko smartfonów z systemem iOS. Posiadacze Androida również zasilali konto oszustów swoimi pieniędzmi. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryptowaluta | bitcoin | Tinder | aplikacje randkowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy