Pearl Harbor 2.0 - USA bez prądu
Cyberterroryści mogą pozbawić większość Stanów Zjednoczonych prądu przy pomocy jednego dobrze przygotowanego ataku - ostrzegają dziennikarze CBS. Podobne ataki przeprowadzono kilka lat temu w Brazylii.
USA bez prądu
System energetyczny USA jest tak samo podatny na ataki, jak systemy inny krajów - jednak USA, ze względu na polityczne implikacje, są bardziej narażone na atak. W zeszłym roku największy dostawca energii w USA, Tennessee Valley Authority (TVA), stał się celem krytyki - liczba luk, jakich dopuściła się firma, okazała się na tyle niebezpieczna, że średnio doświadczony haker mógłby ją położyć na łopatki.
Zagrożenie, kojarzone raczej z filmami akcji, okazuje się być bardzo realne. W 2005 roku w Brazylii seria cyberataków pozbawiła prądu trzy miasta znajdujące się na północ od Rio de Janeiro. Dwa lata później powtórzono ten sam scenariusz, pozbawiając prądu 3 miliony mieszkańców stanu Espirito Santo. Wiadomo, że za atakiem stoją hakerzy, ale motywy ich działania pozostają zagadką do dziś - dowiadujemy się z programu telewizyjnego CBS.
Cyfrowe Pearl Harbor
Opisywane przez McConnella niebezpieczeństwo energetycznego ataku na USA, jak i innych potencjalnych aktów cyberterroru, zostało dostrzeżone przez administrację Baracka Obamy. Znacznie zwiększono budżety agencji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni. Czy jednak nie za późno?
- W 2007 roku doświadczyliśmy cyfrowego odpowiednika Pearl Harbor - powiedział stacji CBS McConnell. - Jedno z zagranicznych mocarstw, do dzisiaj nie wiemy które, włamało się do Departamentu Obrony, Stanu, Handlu oraz Energii, a także do NASA. Ściągnięto wtedy terabajty danych - dodał emerytowany admirał. Nie wiadomo, jak spożytkowano zdobyte informacje.