Polacy odporni na niebezpieczne strony?
Polscy internauci są bardziej niż Amerykanie lub Brytyjczycy świadomi z tego, że złośliwy kod może być pobrany w czasie wizyty na stronie internetowej - wynika z badań firmy F-Secure. Jest to istotne choćby w kontekście ostatnich ataków spamerów, którzy wykorzystywali informacje o śmierci znanych osób.
Zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu śmierci Patricka Swayze, w wynikach wyszukiwarki Google pojawiły się pierwsze spamerskie strony, które podszywały się pod "raporty informacyjne". Osoby je odwiedzające ujrzały okienko z alertem o zagrożeniu i potrzebie przeskanowania komputera programem antywirusowym. Zgoda na taką operację kończyła się instalacją szkodliwego programu.
Również w przypadku śmierci Jana Pawła II, Micheala Jacksona czy Farah Fawcett spamerzy wykorzystali zwiększony ruch w sieci kierując spragnionych nowych informacji o zmarłych na zainfekowane strony.
Pocieszające mogą być jednak wyniki badań F-Secure. Ankieta została przeprowadzona przez niezależną firmę Zoomerang w sierpniu 2009 roku wśród 1430 użytkowników internetu w wieku od 20 do 40 lat ze Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch, Szwecji, Finlandii i Polski. W każdym kraju przebadano około 200 osób.
Firma F-Secure zadała respondentom serię ogólnych pytań dotyczących bezpieczeństwa w sieci i poprosiła o określenie w jakim stopniu czują się bezpieczni podczas określonych rodzajów aktywności online.
Okazało się, że 40 proc. respondentów z Polski wiedziało, że wirus może przedostać się do komputera przez witrynę, a 46 proc. ma świadomość zagrożenia, jakie płynie z pobierania plików z różnych stron. Co ciekawe, w krajach takich jak USA czy Wielka Brytania niewiele ponad 15 proc. respondentów zdaje się obawiać możliwości pobrania z witryny złośliwego programu.
Trzeba mieć na uwadze, że na bezpieczeństwo komputerów składa się bardzo wiele elementów i świadomość związaną z zagrożeniami ze stron WWW to nie wszystko. Mimo to sam wzrost tej świadomości może cieszyć.