Policja wpadła do mieszkań 40 polskich internautów, którzy udostępniali pliki
Nie trzeba ACTA, bo do ścigania piratów wystarczy polskie prawo. Policjanci z powiatu otwockiego właśnie zabezpieczyli 40 komputerów internautów, którzy są podejrzani o udostępnianie plików.
Jak czytamy w serwisie Policja.pl, powodem przeprowadzenia operacji było złamanie przez tych użytkowników ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych. Innymi słowy, internauci korzystali z programów do wymiany plików. Czyli nie tylko ściągali, ale też udostępniali, co jest w Polsce nielegalne.
Policja przypomina, że są obecnie możliwości techniczne, które pozwalają wskazać, kto, kiedy i z jakiego połączenia ściągał i udostępniał pliki. Akcja ma na celu uświadomienie polskich internautów, że grozi im za to odpowiedzialność karna wynikająca z artykułu 116 ust.1 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Czyli co dokładnie?
"Choć w większości wypadków złamanie prawa odbyło się tu nieświadomie, to odpowiedzialność karna dla osoby łamiącej ten przepis zagrożona jest karą do 2 lat pozbawienia wolności" - informuje policja.
Ale to nie jest jedyna akcja tego typu. W internecie można poczytać na przykład o kancelarii Pro Bono z Białegostoku, która wysyłała wezwania do zapłaty za udostępniane piosenki disco polo. Ci, którzy nie zapłacili 700 zł, mają dziś kłopoty podobne do tych, jakie spotkały internautów z powiatu otwockiego. Ich komputery zarekwirowała policja i miesiącami będą one badane nie tylko pod kątem tego, czy faktycznie udostępniano za ich pomocą jakiś plik, ale także legalności oprogramowania.
Jak widzicie, polskim organom ścigania nie jest potrzebna do niczego ACTA. Jeśli obowiązujące prawo będzie egzekwowane, kłopoty może mieć nawet kilka milionów Polaków.
Michał Wilmowski