Ściągający z sieci Europejczycy mają lepiej
Europejscy dostawcy usług internetowych nie powinni udostępniać danych swoich użytkowników w przypadku spraw cywilnych dotyczących naruszenia praw autorskich - wynika z opinii wydanej przez Rzecznika Generalnego Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich.
Rzecznik Generalny Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w wydanej przez siebie opinii stwierdził, że w świetle europejskiego prawa dostawcy usług internetowych nie muszą udostępniać danych o swoich użytkownikach na potrzeby spraw cywilnych. Inaczej jest w przypadku spraw karnych, które wymagają, aby dostawca internetu wskazał podejrzanych użytkowników.
Opinia Rzecznika jest odpowiedzią na wątpliwości sądu hiszpańskiego prowadzącego sprawę, w której organizacja Promusicae zażądała od przedsiębiorstwa Telefonica ujawnienia informacji o użytkownikach, którzy pobierali pliki muzyczne za pomocą oprogramowania Kazaa. Dostawca internetu stawił wówczas opór twierdząc, że mógłby ujawnić takie informacje tylko w przypadku sprawy karnej. Teraz już wiemy, że Rzecznik Generalny ETS jest tego samego zdania.
Wydana opinia nie jest wiążąca dla sędziów Trybunału, ale najczęściej treść wydawanych przez nich wyroków pokrywa się treścią opinii Rzecznika. Jeśli Trybunał potwierdzi to stanowisko, to w podobnych sprawach w całej Europie sądy będą odwoływać się do tego wyroku.
Przedstawiciel Międzynarodowej Federacji Przemysłu Muzycznego (IFPI) powiedział serwisowi Ars Technica, że opinia Rzecznika wymaga jeszcze przestudiowania. Dodał też, że możliwość pozyskania informacji o internaucie w przypadku sprawy cywilnej jest dla właścicieli praw autorskich ważnym narzędziem do walki z naruszeniami tych praw.
Decyzja Rzecznika ETS wygląda ciekawie w zderzeniu z ostatnim wyrokiem belgijskiego sądu, który stwierdził, że dostawca internetu ponosi odpowiedzialność za pirackie poczynania internautów.
Nie będzie drugiej Ameryki?
Wygląda na to, że sytuacja użytkowników P2P na Starym Kontynencie będzie bardzo odmienna od sytuacji internautów w USA. Tam telekomy bardzo chętnie współpracują z organizacjami takimi jak RIAA i MPAA. Oskarżani są nie tylko zapaleni piraci, ale także dzieci, a nawet rodziny osób zmarłych, które były podejrzane o korzystanie z P2P. Ofiary takich ataków prawnych najczęściej mają do wyboru - zapłacić słono za ugodę lub bronić się w sądzie, co w przypadku sprawy cywilnej kosztuje jeszcze więcej.
Warto jednak dodać, że w ciągu ostatnich dni nawet w USA wydano wyrok, który był ważnym dla internautów przełomem. Sąd Okręgowy w Oklahomie orzekł, że RIAA ma zapłacić blisko 70 tys. USD rachunku za prawnika, którego musiała wynająć oskarżona o łamanie praw autorskich Debbie Foster. Winy Foster nie udało się udowodnić, gdyż była ona jedynie właścicielem łącza, z którego w celu pobrania muzyki prawdopodobnie skorzystał ktoś inny.