Sesame Credit - system kredytowy rodem z fantastyki naukowej

Wiarygodność finansowa klienta jest dla każdego banku kwestią niezwykle ważną. Nic dziwnego. Chcą one zwyczajnie wiedzieć czy osoba, która pożyczy pieniądze, będzie w stanie je oddać. Planujące nowy system kredytowy władze Chin, chcą jednak pójść o krok dalej. Ich pomysł łączy najnowsze technologie, serwisy społecznościowe i mechanikę prosto z gier komputerowych.

Chiński system kredytowy miałby opierać się na rozwiązaniach rodem z gier i przy okazji korzystać z sieci społecznościowej kredytobiorcy
Chiński system kredytowy miałby opierać się na rozwiązaniach rodem z gier i przy okazji korzystać z sieci społecznościowej kredytobiorcy123RF/PICSEL

Strategia chińskich urzędników jest prosta. Do 2020 roku chcą oni stworzyć ogromną, ogólnokrajową bazę danych, gromadzącą informację na temat płaconych przez społeczeństwo podatków, zaciągniętych pożyczek czy też popełnionych wykroczeń. Póki co rządowa koncepcja pozostaje jeszcze na etapie planowania, jednak znalazła już odzwierciedlenie w działaniach chińskiego sektora prywatnego. Podjęło ją kilka przedsiębiorstw, w tym zwłaszcza Alibaba Group - największa firma handlu internetowego na świecie, która pozostawia daleko w tyle Amazon oraz serwisy eBay i PayPal.

Portale koncernu Alibaba Group, w praktyce oferują wszystko to, co trzy wspomniane spółki razem wzięte. Przekłada się to na jego obroty. W samym tylko Dniu Singla, który w Chinach obchodzony jest 11 listopada, całkowita wartość towarów sprzedanych za ich pośrednictwem wyniosła w tym roku 14,32 miliarda dolarów. Jednym z portali grupy jest zyskujący coraz większą popularność także w Polsce, serwis AliExpress.com.

Potencjał marki jest ogromny. Liczbę aktywnych użytkowników należących do niej portali, którzy choć raz kupili coś za ich pośrednictwem w ostatnim roku, serwis fortune.com szacuje na około 367 milionów. Chiny to poza tym kraj, w którym z Internetu, według danych tego samego portalu, korzysta 668 milionów osób.

Możliwości testowania nowych rozwiązań wydają się być w związku z tym niemal nieograniczone. Do takiego samego wniosku musieli dojść właściciele Alibaba Group, tworząc program "Sesame Credit", któremu z zaciekawieniem przyglądać się mają władze Państwa Środka.

Jak działa "Sesame Credit"?      

Soft giganta branży e-commerce to aplikacja, w której każdy użytkownik, zachowując się w konkretny sposób i kupując dane rzeczy, zdobywa lub traci specjalne punkty. Ich liczbę, która waha się w przedziale 350-950, może on następnie porównać z wynikami znajomych.

Tak nasza "zdolność" kredytowa prezentowałaby się w smartfonie
Tak nasza "zdolność" kredytowa prezentowałaby się w smartfoniemateriały prasowe

"Sesame Credit" mocno bazuje na tzw. grywalizacji, polegającej na adaptowaniu w prawdziwym życiu mechaniki znanej z gier komputerowych, której zadaniem jest modyfikowanie zachowań ludzi w świecie rzeczywistym i zwiększenie ich zaangażowania w danej kwestii, podobnie jak ma to miejsce w przypadku wirtualnej rozgrywki.

Technika ta bazuje na dostarczaniu ludziom przyjemności z pokonywania kolejnych etapów i wyzwań oraz pewnej formy gratyfikacji za osiągnięte cele. Jej niezwykle ważnym aspektem pozostaje również rywalizacja z innymi uczestnikami danego projektu. Rozgrywkę w związku z tym - za pomocą rozmaitych technik - konstruuje się tak, by była ona jak najbardziej wciągająca.

Potrzeby użytkowników realizują się za pomocą takich parametrów jak osiągnięty status, samodoskonalenie, poczucie wspólnoty z osobami na tym samym poziomie, dokonywane postępy i rozwój, a także wspomnianą wcześniej punktacja oraz ranking, dzięki którym możliwe jest klasyfikowanie osób i sprawdzenie, jak wypada się na tle innych. Tak właśnie działa produkt Alibaba Group. W jego powstanie zaangażowały się m.in. chińskie portale społecznościowe oraz firma Tencent, będąca właścicielem studia Riot Games, odpowiedzialnego za sukces "League of Legends".

W przygotowaniu mechanizmów Sesame Credit mieliby pomóc twórcy gry "League of Legends"
W przygotowaniu mechanizmów Sesame Credit mieliby pomóc twórcy gry "League of Legends"materiały prasowe

Do korzystania z usługi oraz publikowania liczby zdobytych punktów zachęcają również np. chiński serwis randkowy Baihe, z którego zgodnie z danymi bbc.com, korzysta w Chinach 90 milionów osób, a także tamtejszy odpowiednik Twittera - Weibo. Algorytm aplikacji, którego działania jej twórcy nie chcą zdradzać, ocenia dokonywane przez użytkowników zakupy oraz ich aktywność w sieci. Dzięki pożądanym zachowaniom liczba punktów idzie w górę i analogicznie spada, gdy robimy coś wbrew przyjętym zasadom. Im więcej punktów, tym lepiej, ponieważ mogą one m.in. zwiększyć zdolność kredytową obywatela czy też pozwolić na wypożyczenie samochodu bez konieczności wnoszenia depozytu. Im mniej natomiast, tym gorzej. Użytkownik naraża się bowiem wówczas na obniżenie swojej wiarygodności kredytowej, społeczny ostracyzm i wykluczenie z elitarnego grona posiadaczy oraz ludzi sukcesu.

Zapowiedź całkowitej inwigilacji?

Wśród przeciwników "Sesame Credit" nie brakuje głosów, że kiepsko punktujący użytkownik nie tylko źle wypada na tle znajomych, ale naraża się także chińskim władzom, które z zapartym tchem mają śledzić postępy swoich obywateli oraz oceniać ich posłuszeństwo.

Przedstawiciele Alibaba Group szybko zdementowali tego typu pogłoski, zaprzeczając jakoby przy okazji określania wiarygodności kredytowej użytkowników, usługa wnikliwie monitorowała także ich aktywność w sieci i polityczne preferencje oraz informowała o wszystkim chińskie władze.

Zainteresowanie rządu aplikacją wcale nie musi być jednak zupełnie wyssane z palca, zwłaszcza w kontekście planowanego jeszcze przed 2020 rokiem systemu kredytowego, który miałby objąć wszystkich obywateli. Z gromadzeniem punktów w "Sesame Credit" ściśle wiąże się bowiem konsumpcyjny styl życia, który rzecz jasna napędza każdą gospodarkę.

Zadaniem usługi, w opinii krytykujących ją osób, miałoby być w tym kontekście zachęcenie chińskich obywateli do punktowania poprzez wydawanie większych sum pieniędzy na niekoniecznie potrzebne im rzeczy czy też zaciąganie pożyczek, byleby tylko móc pozwolić sobie na np. nowy telewizor, samochód albo remont domu. Potrzeba spłacenia kredytu w terminie, by nie tracić punktów w rankingu, wiązałaby się natomiast z koniecznością większego poświęcenia się pracy, na czym także skorzystałaby gospodarka.

Społeczeństwo żyjące zgodnie z tego typu scenariuszem, zamknięte w pewnego rodzaju schematach, stałoby się zapewne o wiele bardziej posłuszne. Jego uległość wzmóc mógłby ponadto nie tylko odpowiedni katalog nagród, które już w tym momencie oferuje "Sesame Credit", ale także sankcji, z których zamiarem wprowadzenia, razem z ogólnokrajowym system kredytowym, jeszcze przed 2020 rokiem, noszą się rzekomo chińskie władze.

Brzmi jak spiskowa teoria dziejów? Niekoniecznie. Zwłaszcza, iż w projekt zaangażowały się wspomniane wcześniej studia produkujące gry komputerowe, które najlepiej wiedzą przecież co robić, by przekonać ludzi do swoich produktów i uzależnić ich od nich. Riot Games i "League of Legends" są tego najlepszym przykładem.

Czyżby w Chinach, w związku z powyższym, miała zrealizować się wizja rodem z "Roku 1984" George’a Orwell’a? Krok w stronę bacznej obserwacji finansowej kondycji obywateli w tego typu niepokojącej, zdaniem wielu, formie jak "Sesame Credit" sprawia, że jest to prawdopodobne.

Od bacznej obserwacji niedaleko już tymczasem do inwigilacji, szczególnie niebezpiecznej wówczas, gdy przedstawi się ją społeczeństwu jako atrakcyjny i warty uwagi produkt, wobec którego nie będzie się ono buntować. Z perspektywy dążącej do pełnej kontroli obywateli władzy, byłoby to rozwiązanie wręcz idealne.

Mateusz Drożdżal

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas