Sposób na tanią popularność?

"Już się nie boję. Pożegnałem się ze wszystkimi...Szesnaście tabletek w przełyk. Będę tęsknił, kolesie" - brzmi dramatycznie, ale to nie kolejny łzawy epizod z filmu. Taką wiadomość zamieścił na internetowej tablicy ogłoszeń pewien nastolatek z Indiany. Później jednak było jak w filmie.

"Już się nie boję. Pożegnałem się ze wszystkimi...Szesnaście tabletek w przełyk. Będę tęsknił, kolesie" - brzmi dramatycznie, ale to nie kolejny łzawy epizod z filmu. Taką wiadomość zamieścił na internetowej tablicy ogłoszeń pewien nastolatek z Indiany. Później jednak było jak w filmie.

Wiadomość fana gry sieciowej Ultima wywołała falę komentarzy, sięgających od współczucia i prób wytłumaczenia nieszczęśnikowi bezsensowności tego czynu, do szyderstw i słów zachęty w rodzaju "Skacz!". Entuzjaści Ulitmy, którzy podobnie jak człowiek ukrywający się pod ksywką "Vegas (Cats)" gromadzili się na stronie z wiadomościami, nie poprzestali jednak na komentarzach.

Moderator Ultimy, Jennifer Martini z Seattle, postanowiła dotrzeć do prawdziwych presonaliów kandydata na pierwszego internetoewgo samobójcę. W końcu udało jej się go zlokalizować. Natychmiast potem zadzwoniła do policji w Highland w stanie Indiana.

Reklama

Cała reszta historii jest już utajniona przez policję, która nie zaprzecza jednak, że miała miejsce próba samobójcza z użyciem narkotyków. "Ludzie mówią, że Internet jest bez twarzy. Że naprawdę łatwo bagatelizować ludzi i odczłowieczać ich. Ale tu naprawdę istnieje trooskliwe społeczeństwo" - powiedziała Martini.

(źródło: Web Express: http://www.weinfo.pl/)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: popularność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy