Strach zaatakował nasze komputery
Największym zagrożeniem dla internauty jest on sam. Nasz strach przed wirusami i innymi szkodliwymi programami sprawia, że wpadamy w sidła zastawione przez cyberprzestępców.
Obecnie korzystający z internetu muszą przyglądać się programom antywirusowym równie uważnie, co podejrzanym stronom internetowym. W sieci znajdziemy coraz więcej fałszywych aplikacji, które zamiast nam pomóc - sprowadzą na nasz komputer szkodliwe programy, przestrzega Microsoft w specjalnym raporcie o bezpieczeństwie w sieci. Tego typu aplikacje już doczekały się specjalnego terminu - scareware ("scare" - z ang. "straszyć").
Analizując globalne trendy gigant z Redmond ustalił, że 7 z 25 największych zagrożeń ostatnich miesięcy było związane z fałszywymi programami antywirusowymi. Przez ostatnie pół roku sam tylko Microsoft usunął z 4,4 mln komputerów program podszywający się pod aplikację dbające o nasze bezpieczeństwo się - Win32/Renos.
Doskonałym okresem dla cyberprzestępców był koniec marca, kiedy internet obiegła informacja o nadchodzącym ataku wirusa Conficker. Sprytnie spreparowane informacje wprowadzały internautów w błąd, kusząc ich programem mającym zagwarantować bezpieczeństwo. W rzeczywistości na ściągających czekał scareware.
Jak słusznie zauważyła Agencja Reuters, doszło do dość paradoksalnej sytuacji - wielkie firmy zajmujące się pisaniem oprogramowania antywirusowego (Symantec, McAfee czy Kaspersky) muszą przekonać użytkowników, że ich produkty są w pełni bezpieczne. Z drugiej jednak strony eksperci ds. bezpieczeństwa samemu dolewają oliwy do ognia, strasząc przed ewentualnymi atakami. Trudno lekceważyć potęgę strachu.
ŁK