Strony internetowe dla niewiernych małżonków

Twoja żona zaczyna coś podejrzewać? Potrzebujesz wygodnego alibi? Skorzystaj z internetu!

article cover
INTERIA.PL

Szwajcarski serwis alibi-beton.com, który ma już 100 klientów oferuje "alibi twarde jak skała, indywidualne i wiarygodne". Strona oferuje m.in: rachunki z hoteli i restauracji, zaproszenia, ulotki, notatki, rezerwacje lotnicze, pamiątki, a nawet telefony, w których kobieta lub mężczyzna (w zależności od opcji) potwierdzi wskazanej przez nas osobie, że w określonym czasie znajdowaliśmy się w dowolnie wymyślonym miejscu.

Twórczyni jednego z serwisów alibi, Christine Barnicol zaznacza, że jego usługi skierowane są głównie do klientów, którzy mają ochotę na "romantyczną przygodę" lub chcą się na jakiś czas oderwać od pracy.

- Kiedyś młody człowiek zwrócił się z prośbą o alibi usprawiedliwiające jego nieobecność na egzaminie i odmówiłam - tłumaczy Barnicol.

Działający we Francji serwis "Ibila" założył były detektyw Regine Mourizard. Za swoje usługi liczy sobie od 19 euro ("alibi telefoniczne") do 50 euro w przypadku, kiedy potrzebne są np. dodatkowe dokumenty. Serwis ostrzega swych klientów, że w przypadku odkrycia mistyfikacji nie zwraca pieniędzy. Poszukujący alibi internauci są też informowani o konsekwencjach karnych wynikających z posługiwania się fałszywymi dokumentami i informowani, że dostarczone im materiały przeznaczone są tylko na "użytek własny" i serwis nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ich wykorzystanie przez klienta. Mimo ryzyka chętnych nie brakuje i biznes alibi jest bardzo dochodowy.

Psycholog społeczny, autorka książki "Psychologia kłamstwa", Claudine Biland twierdzi, że popularność serwisów alibi jest dowodem na postępującą "amerykanizację" życia.

- W kulturze amerykańskiej relacja między kłamstwem, a poczuciem winy jest znacznie silniejsza niż w krajach europejskich. Korzystając z usług agencji alibi, ludzie, którzy mają coś na sumieniu przerzucają swe poczucie odpowiedzialności na osoby trzecie - twierdzi Biland

Mike DeMarco, założyciel serwisu alibi w USA bez ogródek przyznaje, że jego agencja pomaga w sytuacjach, gdy ktoś chce "oszczędzić uczucia" swojego męża lub żony.

- To jak w starej piosence: "Taniej jest zachować ją przy sobie"- dodaje DeMarco.

A.N

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas