Twardy dysk pilnie poszukiwany

Nie dane bankowe czy zdrowotne obywateli, a rejestry z polskich urzędów znajdowały się na twardym dysku, którego od kilku miesięcy szuka Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Także do Polski dotarł problem z ochroną informacji państwowych.

Poszukiwaniem zaginionego dysku zajęła się ABW fot. Christian Fenech
Poszukiwaniem zaginionego dysku zajęła się ABW fot. Christian Fenechstock.xchng

Zawiera on informacje z ogólnopolskiego systemu prokuratur, a także z Krajowego Rejestru Sądowego, Rejestru Ksiąg Wieczystych oraz Rejestru Zastawów. Trudno jednak dokładnie określić, jakie dane dostały się w niepowołane ręce. Na Zachodzie najczęściej dochodziło do wycieku danych zdrowotnych obywateli czy też zwykłych danych osobowych. Zazwyczaj chodziło jednak o miliony osób.

Znalezienie dysku powierzono Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która przeszukała już siedzibę firmy Mainframe, lidera konsorcjum, które zajmowało się administrowaniem dyskami Ośrodka. Przesłuchani zostali także jej pracownicy.

Mainframe twierdzi, że dysk został zniszczony na początku 2008 roku - po tym, jak uległ uszkodzeniu. Miało się tym zająć specjalistyczne przedsiębiorstwo. Ponieważ jednak resort sprawiedliwości nie został o tym powiadomiony, postanowiono wszcząć oficjalne postępowanie wyjaśniające.

Prezes firmy twierdzi jednak, że zgodnie z zawartą z Ministerstwem Sprawiedliwości umową nie było obowiązku zwrotu uszkodzonego komponentu. Poza tym Mainframe zostało poinformowane, że na dyskach nie będą zapisywane informacje niejawne - informuje "Rzeczpospolita".

Jednak daleko nam wciąż do niedoścignionego w tej materii Zjednoczonego Królestwa. Jak wyliczyła opozycja, rząd gubi tam jeden komputer tygodniowo, a dodatkowo także telefony komórkowe i pendrive'y. Większość zawiera wrażliwe dane dotyczące obywateli.