UberDRIVE - supersamochody na telefon

62 591 razy mieszkańcy Warszawy próbowali zamówić przejazd jednym z supersamochodów w ramach akcji UberDRIVE. Rekordzista miał na kocie 2250 prób.

Nissan GT-R Black Edition
Nissan GT-R Black EditionINTERIA.PL

Uber działa na polskim rynku już od roku. Jest dostępny w Warszawie, Krakowie i Trójmieście, gdzie na stałe wpisał się w miejski krajobraz i zdobył uznanie użytkowników. Aby jeszcze skuteczniej przekonać do siebie potencjalnych użytkowników, przygotował niezwykle ciekawą akcję. 18 września zabierał na przejażdżkę rasowymi supersamochodami.

Entuzjastów motoryzacji i samochodów sportowych nie brakuje. Niestety, mało który miał okazję przejechać się chociażby jedną ze swoich ulubionych maszyn. Dzięki Uberowi stało się to możliwe. W miniony piątek na ulice Krakowa, Warszawy i Trójmiasta wyjechało w sumie 6 rasowych sportowych samochodów z najwyższej półki. Aby spędzić 15 minut na fotelu pasażera - zupełnie za darmo - wystarczyło otworzyć aplikację Uber i wybrać opcję przejazdu UberDRIVE. Funkcja była dostępna  od godziny 13 do 22.

Kierowca prowadzący samochód miał włączoną aplikację Uber, dzięki której mógł odbierać zamówienia na jazdę - z dokładnymi wskazówkami dojazdu we wskazane miejsce. Tam zabierał pasażera na 15-minutową i darmową przejażdżkę. Ta musiała się zakończyć w miejscu startu, aby uniemożliwić przedłużanie jazdy i dać szasnę jak największej liczbie osób.

UberDRIVE w Warszawie
UberDRIVE w Warszawiemateriały prasowe

W samej tylko Warszawie jazdę próbowano zamówić aż 62 591 razy. Rekordzista miał na kocie 2250 prób. Pozostałe najwyższe wyniki to 1147, 1104 i 760 prób. Uber postanowił nagrodzić ich wyjątkową determinację voucherami na przejazd dwoma superszybkimi, sportowymi samochodami - KTM X-BOW i Lamborghini Gallardo na torze jazdy w Ulęży koło Warszawy oraz na torze Borsk (obok Gdańska).

Krótko przed rozpoczęciem akcji w Krakowie udało się nam zabrać na przejażdżkę 600-konnym Nissan GT-R Black Edition, czyli najszybszym seryjnie produkowanym japońskim samochodem. Deklarowane przez producenta 2,7 s do 100 km/h były oczywiście trudne do zweryfikowania, ale tempo nabierania prędkości przez tą muskularną i skomputeryzowaną do granic możliwości maszynę było po prostu nie do opisania. To jednak nie wszystko, ponieważ za maksymalną przyjemność z jazdy we wszystkich przypadkach odpowiadali profesjonalni kierowcy "precyzyjni". Dzięki nim pasażer miał zapewnione nie tylko niezapomniane wrażenia, ale również bezpieczeństwo.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas