Walka ze studenckim P2P
Walka z piractwem wśród studentów może przyjąć różną formę, ale jeden z zatrudnionych przez Uniwersytet w Georgii ekspertów ds. bezpieczeństwa znacznie przekroczył swoje kompetencje.
Haczyk na żaka
Metoda działania była prosta - Dehelean kontaktował się ze studentami, dając im alternatywę. Stawali oni przed wyborem - albo zapłacą ekspertowi, albo przekaże on wszystkie informacje władzom uczelni. Nie wiadomo dokładnie ilu studentów zapłaciło szantażyście (organy ścigania mówią o jednym przypadku), ale dobra passa Deheleana skończyła się wraz z wyborem kolejnej ofiary - czytamy w serwisie CNET.
Padło na studentkę, która zwyczajnie nie miała pieniędzy. Zgłosiła się zatem z problemem do władz uczelni. Uniwersytet przeprowadził prowokację, wysyłając na miejsce podstawioną osobę i wręczając szantażyście pieniądze. Dehelean został zatrzymany i zwolniony z pracy. Pytanie brzmi - co ze studentką?
Studenckie P2P
Na razie nie wiadomo, czy szantażowana studentka zostanie wydalona z uczelni - władze uniwersytetu nie chcą komentować tej sprawy. Nie ma także odpowiedzi, co stanie się z pozostałymi studentami, których szantażował Dehelean. Sytuacja na Uniwersytecie w Georgii wiąże się jednak z o wiele szerszym problemem, jakim jest ściąganie plików naruszających prawa autorskie przez studentów na całym świecie.
Czy akademiki, systemy komputerowe oferowane przez kompleksy uniwersyteckie i bezprzewodowe punkty dostępu na uczelni powinny być stale monitorowane? Bardzo często tak właśnie jest, ale szczególnie w akademikach panuje "wolna amerykanka". Nie tylko w USA i Polsce, ale także w krajach UE czy np. Japonii. Wytwórnie płytowe oraz studia filmowe otwarcie namawiają do blokowania P2P na uczelniach i w akademikach. Niektóre uczelnie już uległy - czy to początek trendu?
ŁK