Wiek internetu?

Wiek XIX jest nazywany "stuleciem pary i elektryczności", wiek XX - "epoką atomu". A pod jaką nazwą trafi do historii wiek XXI? Najprawdopodobniej jako "wiek internetu i komunikacji". Ludzie bowiem porozumiewali się "od zawsze" używając w tym celu najróżniejszych, czasami nawet dziwacznych, sposobów. Pół biedy jeszcze wówczas, gdy porozumiewający się znajdują się w zasięgu swojego wzroku. Wystarczy, jeśli wtedy odpowiednio natężą struny głosowe. Ale jak porozumiewać się na odległość? Jedną z najstarszych metod nawiązania nici porozumienia pomiędzy dwiema osobami znajdującymi się daleko od siebie były sygnały dymne. Wymagało to jednak umiejętności w nadawaniu i odbiorze takich sygnałów, podobnie jak i późniejsze pisanie listów - wymagające umiejętności czytania i pisania.

article cover
RMF24

Kolejnym stopniem rozwoju wymiany informacji na odległość był telefon. Było to idealne urządzenie do momentu, kiedy wymyślono komputer. Jak bowiem pochwalić się przez telefon koledze mieszkającemu na drugim końcu Polski arcydziełem graficznym, które przed chwilą narysowaliśmy? Na szczęście i na to znalazła się rada. Pierwowzorem byt tu "acoustic coupler", czyli łóżeczko dla słuchawki telefonicznej zmieniające sygnał cyfrowy komputera w sygnał telefoniczny i odwrotnie. Drogą ewolucji z takiego łącznika wykluły się modemy. Najpierw łączyli się nimi tylko wtajemniczeni, potem - dzięki tzw. BBS-om - nieco więcej osób, a po przekształceniu siec i ARPA-net w internet - wszyscy, którzy chcą.

Na początku oprogramowanie do obsługi sieci było dość prymitywne i umożliwiało jedynie przesyłanie informacji tekstowych. Tak narodziła się poczta elektroniczna. Kolejnym stopniem rozwoju komunikacji były witryny internetowe, czyli strony, które można przeglądać za pomocą specjalnych przeglądarek.

Pierwsze e-maile zawierały tylko literki i cyfry, a pierwsze przeglądarki stron WWW pozwalały przeczytać wyłącznie teksty. To było przed dwudziestu laty. Tak dawno, a może tak niedawno? Przełomem okazała się "graficzna" przeglądarka Mosaic, która później ewaluowała w Netscape i dalej w Mozillę i popularnego ostatnio Firefoksa. "Mozaika" pozwalała na wyświetlenie zarówno tekstu jak i obrazków. Jeszcze nieruchomych, ale i ten krok w ciągu kilku lat zrobiono. W ten sposób materiały zwane multimedialnymi wkroczyły w cyberprzestrzeń. Dziś nikt nie wyobraża sobie, co by się stało gdybyśmy z jakichś powodów musieli wrócić do PegasusMail i Lynxa.

Co więcej - multimedia zaczynają wypierać treści informacyjne z internetu. Na serwisach znajdujemy coraz więcej obrazków, plików z dźwiękami i filmami, a coraz mniej tekstu. To naturalny kierunek rozwoju. Jeden obraz przemówi bowiem bardziej niż tysiące słów. Jest ponadto łatwiejszy w odbiorze a zapoznanie się z nim zajmuje mniej czasu. Ponadto odbiera internetowi niezbyt chlubne miano "sieciowej kalki gazet", jakie kilka lat temu nadali mu złośliwi.

Coraz większe nasycenie multimediami możliwe jest dzięki szybkiemu rozwojowi technologii. Coraz mocniejsze komputery, coraz lepsze oprogramowanie i coraz szybsze łącza umożliwiają szybkie ulepszanie jakości przekazu cyfrowego i coraz szybszy transfer danych. W ten sposób "telewizja w komórce", którą jeszcze kilkanaście lat temu mogliśmy zobaczyć tylko w filmach science-fiction jest już rzeczywistością.

Jeszcze 10 lat temu radowały nas znalezione w internecie słabej jakości filmiki o rozdzielczości 180 x 160 pokazujące 10 klatek na sekundę. Teraz standardem są klipy na cały ekran (640 x 480) w jakości kinowej (30 klatek/sek.).

Jeszcze kilka lat temu pobranie z sieci większego pliku (a pliki multimedialne do małych nie należą) trwało kilkanaście godzin - teraz szybkie łącza umożliwiają ściągnięcie pliku o tej samej wielkości w ciągu kilku minut. A to zapewne jeszcze nie koniec rozwoju.

Każdy rok ma swoje technologiczne hity. Kilka lat temu szałem były przenośne odtwarzacze plików muzycznych. Rok później nastąpił zalew cyfrowych aparatów fotograficznych. W ubiegłym roku zaczęły być modne przenośne odtwarzacze wideo. W tym roku ma nadejść czas telefonii i telewizji internetowej. A za rok? Konia z rzędem temu, kto to przewidzi.

Telefonia VoIP nie wymaga specjalnego sprzętu. Wystarczy odpowiednie oprogramowanie umożliwiające wykorzystanie komputera jako telefonu, a sieci internet jako sieci telefonicznej. To rozwiązanie bije klasyczną telefonię przede wszystkim ceną. Za minutę rozmowy z kimś z drugiego końca świata płacimy najwyżej tak jak za minutę połączenia lokalnego (w przypadku korzystania ze stałego łącza ten koszt dodatkowo spada).

Oprogramowanie do VoIP wdarło się na rynek przebojem - głównie przez to, że Skype i podobne programy do tej pory były dostępne za darmo. Ponoć nowe, rozbudowane wersje mają być już płatne, ale i tak nadal dzwonienie przez sieć będzie wielokrotnie niższe od telefonowania.

Znacznie większych inwestycji wymaga telewizja internetowa. Niemniej - będzie się ona rozwijać szybciej niż telewizja klasyczna - gdyż odpadają tu nakłady na drogą w budowie i eksploatacji sieć nadajników.

Zaletą telewizji internetowej (oprócz możliwości wyboru) jest także i to, że internetowe audycje można odtwarzać nie tylko na stacjonarnym pececie, ale i na przenośnych palmtopach czy na najnowszych komórkach, a także specjalizowanych odbiornikach kieszonkowych. Pozwoli to nam nie opuścić ulubionej audycji nawet wtedy, gdy będziemy daleko od domu.

A wszystko ze znacznie lepszą niż w telewizji "analogowej" jakością obrazu i dźwięku - niezależną od warunków pogodowych czy umiejscowienia nadajnika - jak to ma miejsce w przypadku zwykłej telewizji.

Kolejną zaletą w porównaniu z telewizją klasyczną jest to, ze przekształcenie sygnału na postać cyfrową - niezbędne celem przesyłania go przez internet- umożliwia także udostępnienie odbiorcom znacznie większej liczby kanałów niż w telewizorze.Telewizja internetowa daje także to, czego normalna telewizja nie potrafi - interaktywność pomiędzy nadawcą a odbiorcą.

Za telewizję internetową nie trzeba będzie także płacić haraczu zwanego abonamentem RTV. Jeśli zapłacimy - to wyłącznie za to co chcemy oglądać.

Niedaleką przyszłością będzie możliwość korzystania z przenośnych urządzeń w dowolnym miejscu, nawet na przysłowiowej bezludnej wyspie. Wprawdzie na razie urządzenia elektroniczne działają do momentu wyczerpania się baterii, ale zadebiutowały ogniwa paliwowe - na alkohol. A alkohol można robić ze wszystkiego - nawet z roślin porastających taką bezludną wyspę. Prowadzone są również prace nad innymi alternatywnymi źródłami zasilania.

Na świecie telewizja cyfrowa odbierana jest już w prawie 100 milionach gospodarstw domowych. Według szacunków firmy Ovum - pod koniec 2005 roku liczba ta ma wzrosnąć do 350 milionów, z tego tylko w USA do 68 milionów.

A w Polsce? Portale przygotowują się do telewizyjno-radiowej e-ekspansji. Także INTERIA.PL wkrótce zaoferuje swoim odbiorcom, nowe serwisy - na miarę XXI wieku.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas