Zbierali więcej niż potrzebują
Samochody usługi Google Street View przechwytywały z mijanych, niechronionych sieci Wi-Fi korespondencję e-mail oraz różnego rodzaju hasła - wynika ze wstępnych ustaleń Francuskiej Narodowej Komisji Komputeryzacji i Wolności (CNIL).
CNIL prowadzi od ubiegłego miesiąca śledztwo w sprawie zapisywania transmisji internetowej niechronionych sieci Wi-Fi, które znalazły się w zasięgu przejeżdżających samochodów Google.
Jak początkowo zapewniał gigant internetowy, jego intencją było jedynie zapisywanie identyfikatorów i lokalizacji hotspotów Wi-Fi. Później jednak okazało się, że sprzęt i zainstalowane oprogramowanie zapisywało znacznie więcej przechwyconych informacji.
Google uspokajało również, jakoby sprzęt podsłuchowy zmieniał częstotliwość pięć razy na sekundę, więc zebrane informacje są szczątkowe. Gdy jednak weźmie się pod uwagę prędkość transmisji Wi-Fi (maksymalnie 54 Mb/s), okaże się, że nawet w tak krótki przedziale czasu można zebrać nieco więcej, niż tylko "fragmenty" informacji. Podejrzenia te potwierdziła komisja CNIL, która od 4 czerwca bada dane dostarczone przez Google.
"Jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o wynikach śledztwa" - można przeczytać w stanowisku CNIL. Jednakże już teraz możemy potwierdzić, że Google zapisywało hasła dostępu do skrzynek pocztowych oraz samą treść listów elektronicznych" - czytamy dalej.
Odpowiednie organy śledcze w Hiszpanii i Niemczech także poprosiły Google o udostępnienie przechwyconych w tych krajach informacji.