Akademia Papilarna

Lepiej niż bankowy skarbiec zabezpieczono budynki Akademii Polonijnej w Częstochowie - informuje "Dziennik Zachodni". Pracownicy dwa razy dziennie mają sprawdzane odciski palców. Pierwszy raz, gdy wchodzą na uczelnię, a drugi raz, gdy kończą pracę. Specjalne czytniki, które rejestrują linie papilarne zamontowano przy głównym wejściu na uczelnię. Oprócz przyłożenia palca należy wstukać indywidualny kod. Dane te wędrują do komputera, który sprawdza, czy odcisk pasuje do kodu. Władze Akademii twierdzą, że ten system ma usprawnić pracę uczelni, łatwiej będzie skontrolować, kto i kiedy przyszedł do pracy.

Pracownicy pomysłem nie są zachwyceni. Uważają, że zostali potraktowani jak przestępcy, bo tylko linie papilarne przestępców są w Polsce rejestrowane. Te informacje są w jakiejś bazie, a co się z nimi stanie, gdy na przykład zrezygnuję z pracy? - pyta pracownik uczelni. Kto mi zagwarantuje, że moje dane zostaną skasowane? Czy nie zostaną wykorzystane na przykład w sprawach kryminalnych? Uspokajające informacje uczelni, że ten system rejestruje tylko pewne charakterystyczne punkty i na ich podstawie nie ma możliwości odtworzenia całych linii papilarnych, nikogo nie przekonują.

Reklama

Według Małgorzaty Kałużyńskiej-Jasak, rzeczniczki Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, kodeks pracy wyraźnie określa, jakie dane może na temat swojego pracownika zbierać i przetwarzać pracodawca. Nie ma tam absolutnie mowy o odciskach palców. Pracownicy Akademii mają prawo uważać, że ich dane osobowe zostały naruszone. Jeżeli złożą oficjalną skargę GIODO zajmie się tą sprawą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pracownicy | akademia | linie papilarne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy