Odkrywca przestworzy przed startem

Dziś po południu, o 16:39 czasu polskiego, z Kennedy Space Center na Florydzie wystartować ma wahadłowiec Discovery. Wczesnym rankiem ukończono tankowanie promu - tym razem nie wystąpiły problemy z czujnikiem paliwa, które uniemożliwiły start dwa tygodnie temu.

Termin startu wahadłowca, pierwotnie wyznaczony na maj, następnie na 13 lipca, odraczano ze względów bezpieczeństwa. Po katastrofie promu Columbia w 2003 roku specjaliści zaostrzyli kryteria dopuszczenia do startu. Usterka, która uniemożliwiła ostatni start - błędne wskazania czujnika paliwa, który mimo pełnego zbiornika informował o niskim poziomie - została usunięta, ale nie do końca wiadomo, jaka była jej przyczyna.

Charakterystyka jak... piorun!

Mechanicy pracujący przy obsłudze przypuszczają, że problem mógł wyniknąć z błędnego uziemienia. Scott Thurston, członek zespołu mechaników, twierdzi, że kontrolowanie charakterystyk napięcia "jest jak przewidywanie pioruna - wiadomo, że uderzy, ale nie wiadomo gdzie". Dokonano zmian, które powinny rozwiązać problem, przy założeniu, że diagnoza była poprawna. Technicy zapowiadają, że jeśli okaże się, iż źródło problemu było inne, start zostanie odwołany.

Reklama

Liberalizacja procedur?

W przypadku powtórzenia się identycznego błędu, Discovery może wystartować z trzema sprawnymi czujnikami, z czterech zainstalowanych. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to uchylenie restrykcyjnych procedur startowych, które wymagają sprawnego działania wszystkich czterech czujników. Perspektywa takiego precedensu nie podoba się Randem'u Avera, który pracował przy dochodzeniu po wybuchu promu Challenger w roku 1986.

- To, czego chcę od NASA, to podanie faktycznych podstaw do uchylenia środków bezpieczeństwa. Nie podoba mi się, że wystarczy jeden nieudany start, aby pojawiły się dyskusje o zliberalizowaniu procedur - mówi Avera.

Skorygowany wskaźnik zagrożenia

Wahadłowiec Challenger eksplodował zaraz po starcie. Wypadek ten spowodował korektę wskaźnika zagrożenia, który obliczany jest przez NASA. Tak zwana probabilistyczna ocena ryzyka ustalana jest w oparciu o dotychczasowe doświadczenia z lotami wahadłowców kosmicznych, symulacje komputerowe, oraz szacunki ekspertów. Po katastrofie z 1986 roku NASA zmieniła ten wskaźnik z 1:100 000 do 1:50. Ze względu na późniejsze udane misje, proporcja ta została ustalona na 1:254 w 1998 roku.

Ten jeden raz na 254 przypadków wydarzył się jednak 5 lat później - w katastrofie promu Columbia zginęło siedmioro astronautów. To skłoniło specjalistów NASA do ostrożniejszych szacunków bezpieczeństwa startów - dzisiaj ocenia się, że prawdopodobieństwo niepowodzenia misji wynosi 1%.

Do zobaczenia za 12 dni?

Discovery dostarczy zaopatrzenie i sprzęt na stację ISS. Dwaj członkowie jego siedmioosobowej załogi odbędą w przestrzeni kosmicznej trzy spacery w warunkach nieważkości, testując rozmaite metody naprawiania uszkodzeń statku, na wypadek gdyby doszło do podobnej, jak w przypadku Columbii, awarii. Tragedia wydarzyła się, ponieważ przy wchodzeniu w atmosferę ziemską silnie podgrzany gaz dostał się do wnętrza promu przez otwór wybity przy starcie, przez uderzenie oderwanego kawałka materiału izolacyjnego.

Zobacz relację wideo z ostatnich godzin przed startem promu kosmicznego Discovery!

Jeśli wszystkie czynniki, wliczając pogodę, okażą się sprzyjające, rozpocznie się pierwszy od ponad dwóch lat lot wahadłowca kosmicznego. Misja, o dużym znaczeniu zarówno naukowym, jak i psychologicznym, ma potrwać 12 dni.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wahadłowiec | paliwa | NASA | start | Discovery
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama